18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

15 interwencji policji w domu przy ulicy Makowej! Wojna dwóch byłych żon!

(izj)
Aż 15 razy interweniowała w tym roku policja w jednopiętrowym domu przy ul. Makowej.
Aż 15 razy interweniowała w tym roku policja w jednopiętrowym domu przy ul. Makowej. Łukasz Kasprzak
Aż 15 razy interweniowała już w tym roku policja w jednopiętrowym domu przy ul. Makowej na Julianowie. Mieszkają w nim dwie byłe żony pana Czesława, zmarłego w kwietniu 2007 r.

Obie żony mieszkają w tym  domu przy ul. Makowej.

Piętro zajmuje, wraz z dwudziestokilkuletnim wnukiem, pierwsza, 78-letnia żona. Na parterze mieszka, wraz z 26-letnim synem, druga, o 20 lat młodsza Barbara Pierzak.

Panie, delikatnie mówiąc, nie przepadają za sobą. Stąd awantury, uszkodzenia mienia i wzajemne groźby, które policjanci stale odnotowują po wizycie pod tym adresem. Od miesiąca są wzywani tam co najmniej raz w tygodniu.

- Taką cegłą rozbili nasze okno w pokoju stołowym sąsiedzi z góry - mówi Barbara Pierzak.

Dom przy ul. Makowej został kupiony w stanie surowym w drugiej połowie lat 60., jako wspólna własność pana Czesława i jego pierwszej żony oraz jego brata, który nigdy tam nie mieszkał. Po rozwodzie pierwsza żona zajęła piętro, a pan Czesław - parter wspólnie z rodzicami i nowo poślubioną w 1978 r. żoną Barbarą.

Aż 15 razy interweniowała w tym roku policja w jednopiętrowym domu przy ul. Makowej.

- Nie darzyłyśmy się już wtedy zbyt wielką sympatią, ale starałyśmy nie wchodzić sobie w drogę - wspomina Barbara Pierzak. Mąż chciał nawet zrobić oddzielne wejście dla niej i dla nas, ale ona się na to nie zgodziła.
Zaraz po śmierci pana Czesława też do wielkich spięć nie dochodziło. Aż do ubiegłego roku.

- Sąsiedzi z góry zaczęli wybijać nam szyby w pokoju stołowym i na werandzie - opowiada pani Barbara. - Tę w stołowym wybili w środku nocy cegłą. Do tego ciągłe dobijanie się do drzwi w środku nocy, przecinanie kabli energetycznych, wyzwiska i obelgi. Nieraz słyszałam już od niej, że mnie zaszlachtuje, bo jej męża odebrałam. Doszło do tego, że ja i syn boimy się spać we własnym mieszkaniu, dlatego nocujemy ostatnio u sąsiadki lub u mojej znajomej. W dzień z kolei staramy się w ogóle nie podnosić żaluzji zewnętrznych.

Więcej w czwartkowym wydaniu Expressu Ilustrowanego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany