Rozmawiamy o tym z Magdaleną Janiszewską, naczelnik Miejskiego Ogrodu Zoologicznego.
– Czy pracownicy ogrodu są zatrudniani wyłącznie za pośrednictwem urzędu pracy, więc nie mają odpowiedniego wykształcenia ani predyspozycji do pracy ze zwierzętami?
– Owszem, zdarzyło się kilka razy, ale nie ma w tym nic złego. Na stanowiskach kierowniczych muszą pracować osoby wykształcone i dlatego mamy zootechników, biologów, lekarzy weterynarii, którzy realizują politykę hodowlaną ogrodu. Jednak niższy personel nie ma stawianych takich wymagań, choć oczywiście wykształcenie kierunkowe jest zawsze mile widziane.
– Na jakiej zasadzie wybiera się więc pracowników do zoo?
– Przede wszystkim w ogrodzie nie ma wolnych etatów od ręki, chyba że ktoś się zwolni lub zachoruje. Natomiast chętnie przyjmujemy do pracy wolontariuszy, którzy bezpłatnie, poświęcając swój wolny czas, wykonują różne prace opiekuńcze i porządkowe. Nie oznacza to jednak, że każdy z ulicy może tutaj pracować. Są określone procedury i Maciej Białek też je przeszedł. Przeszedł także metamorfozę w trakcie pracy i z dobrego pracownika stał się takim, który sprawiał kłopoty.
– Jakie warunki trzeba spełnić, żeby pracować przy zwierzętach?
– Trzeba mieć empatię do zwierząt, umiejętność wsłuchania się w ich potrzeby i świadomość, że jest to ciężka fizyczna praca. Trzeba sprzątać, wynosić odchody, ścielić boksy słomą i karmić podopiecznych. Zwykle oznacza to dziesiątki kilogramów przytargane na własnych barkach. Lew zjada kilkadziesiąt kilogramów mięsa dziennie! Wolontariat zaczyna się od złożenia CV i rozmowy. Potem jest praca w dziale dydaktycznym, gdzie są zwierzęta łagodne, oswojone, biorące udział w przedszkolnych i szkolnych prezentacjach. Jeżeli dana osoba odnajdzie się w tych warunkach, chce pracować w ogrodzie zoologicznym i mamy etat, to zatrudniamy ją. Jeżeli ktoś hoduje w domu egzotyczne zwierzęta lub ma psa czy kota, to zawsze patrzymy na niego bardziej przychylnym okiem.
– Duża jest wśród pracowników rotacja?
– Nie wszyscy wytrzymują tę ciężką pracę, Zwierzęta są dzikie i mogą być niebezpieczne, trzeba być skoncentrowanym i umieć wyprzedzać pewne zdarzenia. Jednak ci, którzy z nami pracują, mają długi staż. Niektórzy kilkanaście i więcej lat.
– Ilu pracowników zatrudniacie?
– 53 osoby w trzech działach: dydaktycznym, hodowlanym i ambulatorium.
– Bloger opisuje drastyczne sceny z udziałem noworodków surykatek. Kto jest za to odpowiedzialny?
– Człowiek, który to napisał. Surykatki są bardzo wrażliwe, a zdenerwowana matka może zabić swoje młode. Dlatego trzeba je zostawić w gnieździe i dyskretnie obserwować. Tymczasem pan Białek, który miał to robić, wszedł do boksu i robił zdjęcia z fleszem. To całkowity brak wyobraźni, który doprowadził do tragedii.
Jesteśmy ogrodem, który należy do elitarnych organizacji. Wymieniamy się zwierzętami. Musimy spełniać bardzo restrykcyjne wymogi. Nie możemy sobie pozwolić na jakiekolwiek nieprawidłowości.
Jacek Tyrankiewicz, Powiatowy Lekarz Weterynarii poinformował, że niezapowiedziana kontrola przeprowadzona w Miejskim Ogrodzie Zoologicznym po doniesieniach o nieprawidłowościach w opiece nad zwierzętami nie wykazała żadnych nieprawidłowości.
- Zwierzęta nie były dręczone, nie mamy co do tego wątpliwości. Są one w dobrej kondycji zdrowotnej, nie ma żadnych uchybień. Historie umieszczone w internecie nie zostały potwierdzone - powiedział Tyrankiewicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Rafał Mroczek wziął ślub z ukochaną! Cichopek i Kurzajewski pokazali zdjęcia z wesela
- Sprawdziliśmy, jak będzie wyglądać dziecko Krzan i jej ukochanego. Sama słodycz!
- Amerykanie wycenili Alicję Bachledę-Curuś. Takiej fortuny nikt się nie spodziewał
- Zapendowska nie była idealną matką. Takie błędy popełniła przy wychowywaniu córki