Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Autorki książki „Dziewczyny chcą się zabawić”: - Fenomenem lat 80. było poczucie wolności

Redakcja
Adrianna Michalewska
Adrianna Michalewska Agata Różańska
Adrianna Michalewska i Iza Szolc, autorki książki „Dziewczyny chcą się zabawić”, opowiadają o marzeniach, miłości do lat 80. i esencji życia

Każde marzenie ma swoją cenę?

Adrianna Michalewska
Adrianna Michalewska Agata Różańska

Adrianna Michalewska: Niekoniecznie. Problem w tym, że nie zawsze znamy zasady realizacji marzeń. Widzimy wycinek rzeczywistości i bierzemy to za całość. Np. sąsiad ma wielka firmę i jest zamożny. Ale za tym stoją tysiące godzin ciężkiej pracy, brak czasu dla siebie, dla rodziny, niepokój, często nieprzespane noce. Paula, Amelia, Iza i Monika chciały być sławne, jak Madonna. Chciały robić w życiu coś wspaniałego. A to nie jest takie proste. Nawet jeśli jest się zdolnym i pracowitym, to zawsze pozostaje masa czynników, na które nie mamy wpływu. Ktoś musi zapłacić za wydanie albumu, ktoś musi zapewnić promocję. Bywa też i tak, że wielcy ludzie rodzą się w czasie, gdy tuż obok żyje inny geniusz. Potem spędzają życie na rywalizacji, na wyścigu o przysłowiową palmę pierwszeństwa. Czasami bywa to inspirujące, czasami twórcze. Proszę zobaczyć, czy łatwo było być Słowackim w czasach Mickiewicza? Czy łatwo było być Modiglianim, gdy Paryż klękał przed Picasso? Albo królem Dariuszem w czasach Aleksandra Macedońskiego? Na pewno nie. Ale czy to oznacza, że nie powinniśmy mieć marzeń? To po co żyć?

Iza Szolc: Każde. Za realizację marzeń płacimy, albo my sami, albo ludzie, którzy nas otaczają. Uczciwiej by było gdybyśmy płacili my, bezpieczniej dla nas, gdyby płacili inni.

Czytaj też:Dziewczęca podróż do Łodzi XX wieku na koniec „komuny”

Co jest tak pociągającego w latach 80.?

Adrianna Michalewska: To nie jest proste pytanie. Każda dekada miała swój urok. Lata 80 były kolejnym powiewem zmian, zarówno w znaczeniu politycznym, jak i duchowym. Proszę zobaczyć, to czasy Pieriestrojki, nagle niemożliwe zaczynało być możliwe. Ludzie poczuli ducha zmian. Albo muzyka. Przemysł muzyczny nabrał rozpędu, powstało i rozwinęło się mnóstwo trendów. Poza rockiem mamy syntezatory, niezwykły wysyp zespołów, które zaczęły oddziaływać na nasze myślenie, ubrania, nawet na politykę. Ludzie chcieli wyrażać swoje przekonania w dowolny sposób, chcieli więcej wolności. Za tym szedł rozwój technologii, pojawiły się płyty CD, pierwsze telefony komórkowe, muzyki mogliśmy posłuchać na ulicy, z walkmanów. Pojawił się bunt który miał jakiś sens. Chcieliśmy zmian.

Iza Szolc: Nie wiem co jest pociągające dla ludzi generalnie. Dla mnie- moje dzieciństwo. Nawet jeśli w rzeczywistości straciłam do niego dystans i tworzę z niego mit. Pociąga mnie też, choć może z perspektywy Polski tamtych lat mało to widać- światowa obfitość. Plany podbicia Kosmosu, moda YSL, yuppies.

Iza Szolc
Iza Szolc M. Zaporowska

Gdyby miały Panie wehikuł czasu i mogły przenieść się do tamtych czasów, co byście przeniosły do współczesnych?

Iza Szolc: Odwagę. Swoją odwagę (a nawet arogancję) ówczesnych yuppies. Sama się dziwię, że z perspektywy 2018 roku postac Gordona Gekko z filmu "Wall Street" (reż. Oliver Stone, 1987 r.) wydaje mi się postacią sympatyczną i budząca podziw... Ale tak jest. Bezwzględni staliśmy się wszyscy. Tyle, że straciliśmy dynamikę.

Adrianna Michalewska: Fenomenem lat 80 było poczucie wolności. Trudno przenieść poczucie, że za chwilę będzie można pojechać za granicę, że ma się paszport. Czytaliśmy Miłosza, dyskutowaliśmy o tych książkach. W sklepach były głównie pustki, polskie wzornictwo podupadało, polskie mieszkania były żałośnie małe i brzydkie. Ale jak ktoś miał commodore, to spotykały się u niego całe dzielnice. Z tych spotkań rodziły się marzenia o przyszłości. Szukaliśmy tego, co nas łączy, nie podziałów.

Bohaterki książki szukają tego co najważniejsze. Co według jej autorek jest esencją życia ?

Adrianna Michalewska: Życie Amelii, Moniki, Izy i Pauli nie jest ani lepsze, ani gorsze od tego, co się przytrafia dzisiejszym dziewczętom. Warto próbować, nawet za cenę niepowodzenia. Gdy ma się szesnaście lat świat jest jedną wielką tajemnicą. Jeśli nie zaryzykuje się zajrzenia za zasłonkę, nigdy nie pozna się rozwiązania. To prawo młodych, aby szukać nowego, jakkolwiek banalnie to brzmi.

Iza Szolc: Autorki są dwie. A my z Ada bardzo się różnimy. I lubimy, Chwała Bogu. To co jest najważniejsze według mnie, niekoniecznie też pokrywa się z preferencjami bohaterek. Są cztery, każda wyjątkowa. Każda inna. Dla mnie esencją życia jest życie. To, żeby żyć. Lepiej lub gorzej. Ale żyć.

Czy koniecznie musimy popełnić pewne błędy, aby w przyszłości wiedzieć, że czasem lepiej odpuścić?

Adrianna Michalewska: Podejmując decyzje o zmianach w naszym życiu zwykle nie znamy wszystkich zagrożeń. Popełnianie błędów nie jest niczym złym. Gdyby nie próby, często błędne, nauka, sztuka, technologie, wszystko stałoby w miejscu. Nadal siedzielibyśmy na drzewach, albo w innym wymiarze rzeczywistości. Trzeba próbować i nie bać się porażki. Porażka jest częścią sukcesu, zawsze. Możemy się tylko starać, aby była jak najmniej dotkliwa. Nie, nie warto odpuszczać, chyba, że coś nie jest ważne, wtedy to co innego.

Iza Szolc: Tak. I to nie dlatego, żeby odpuścić. Raczej, aby konstruktywniej i logiczniej podejść do problemu, który przed nami wyrasta. Jak to kiedyś powiedział mój przyjaciel: "piłka wraca". Wraca. I z czasem lepiej potrafimy ją przyjąć.

Kobiety potrafią wiele znieść, widzimy to chociażby na kartach powieści. W imię czego się poświęcamy?

Adrianna Michalewska: Czasami jesteśmy ofiarami źle pojętej tradycji. A tradycja to nic innego jak zespół przekonań, który kiedyś powstał i odtwarzamy go, choć zmieniają się realia. Tradycję trzeba szanować, ale nie możemy być jej niewolnikami. Myślę że i kobiety, i mężczyźni potrafią znieść dużo więcej, niż się im wydaje. Jeżeli rozumieją sens swego poświęcenia. Proszę zobaczyć, jakich cudów dokonują polscy himalaiści, jak bohaterscy byli ludzie ratujący potrzebujących podczas II wojny światowej. Ale warto pamiętać o tym, że poza bohaterstwem jest też trud dnia codziennego i on jest najcięższy do udźwignięcia. Kobiety czasami dźwigają za dużo. Ale to się chyba zmienia.

Iza Szolc: Miłości oczywiście. Hiszpanie mają takie powiedzenie, bardzo stare: "Miłość znaczy dla kobiety, tyle co życie". I moim zdaniem to jest prawda.

Jesteśmy silniejszą płcią?

Autorki książki „Dziewczyny chcą się zabawić”: - Fenomenem lat 80. było poczucie wolności

Adrianna Michalewska: Nie wydaje mi się. Jesteśmy bardziej krytyczne wobec siebie. Niepotrzebnie. Matki moich bohaterek są bardzo pogubione w przyznanych im przez społeczeństwo rolach. Musimy być silne, bo często nie mamy wsparcia. W zdrowych rodzinach kobiety sobie pomagają, a mężczyźni biorą na siebie więcej obowiązków. Nie można piętnować kogoś tylko dlatego, że nie uniósł roli samotnej matki. Zamiast przerzucać się oskarżeniami bądźmy dla siebie milsi. Tego uczymy nasze dzieci od przedszkoli. A potem nagle to wsparcie zanika. Zaczynamy przyznawać ludziom role. Czasami za trudne, nie do udźwignięcia. I wtedy życie robi się nieznośne.

Iza Szolc: Nie. Mężczyźni są silniejsi. Lepiej zaprogramowani do walki, przetrwania, rozeznania w rzeczywistości. Zresztą wciąż rzeczywistość jest zaprogramowana przez nich i pod nich. Ja od dawna nie walczę z wiatrakami. Mężczyźni są silniejszą płcią. Nakłada to na nich rzecz jasna odpowiedzialność. Inna sprawa, czy w ogóle jeszcze jej chcą? Są silniejsi i powinni dbać o słabszych. Kobiety i mężczyźni, potrafią żyć ze sobą w harmonii i miłości. Pod warunkiem, że przestają się oszukiwać co do swojej istoty, zadań i możliwości. Dopełniamy się, o ile nie chcemy się krzywdzić. A często chcemy. Silniejsi, bo mogą. Słabsi, bo muszą. Każde na własny sposób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Autorki książki „Dziewczyny chcą się zabawić”: - Fenomenem lat 80. było poczucie wolności - Dziennik Łódzki

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany