Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chory psychicznie napadł na lekarkę w śródmiejskiej przychodni. Poraził ją paralizatorem

(KZ)
AIP
Chory psychicznie łodzianin na swoją ofiarę upatrzył sobie panią lekarz psychiatrę pracującą w prywatnej przychodni w centrum Łodzi. Przez długi czas ją obserwował i ustalił gdzie pracuje. Aż wreszcie zrealizował swój plan. Gdy kobieta skończyła przyjmowanie innych pacjentów i szykowała się do wyjścia, wtargnął do jej gabinetu.

Chory psychicznie łodzianin na swoją ofiarę upatrzył sobie panią lekarz psychiatrę pracującą w prywatnej przychodni w centrum Łodzi. Przez długi czas ją obserwował i ustalił gdzie pracuje. Aż wreszcie zrealizował swój plan. Gdy kobieta skończyła przyjmowanie innych pacjentów i szykowała się do wyjścia, wtargnął do jej gabinetu. Krzyczał: „zapłacisz mi za to!”... Gdy lekarka próbowała uciec, przewrócił ją na podłogę, a następnie poraził paralizatorem w klatkę piersiową i bark. Zaatakowana lekarka zaczęła wówczas krzyczeć, wzywając pomocy. Do gabinetu wbiegło trzech pacjentów, którzy czekali na wizyty u innych lekarzy. Obezwładnili mężczyznę i oddali go w ręce wezwanej przez rejestratorkę policji.

Dopiero wówczas kobieta przypomniała sobie, ze zna napastnika. Kilkanaście lat wcześniej przebywał on w szpitalu psychiatrycznym na oddziale dla schizofreników, w którym była zatrudniona. Nie był jednak jej pacjentem.

Z późniejszych ustaleń policji wyniknęło, że mężczyzna miał urojenia. Był przekonany, że lekarka przeprowadzała na nim badania naukowe, które zniszczyły mu zdrowie i życie. Zanim doszło do napadu, przez rok śledził lekarkę, przygotowując się do napaści.

W ubiegłym roku Sąd Rejonowy, do którego trafił akt oskarżenia przeciwko mężczyźnie, umorzył postępowanie karne w tej sprawie, uzasadniając to niepoczytalnością napastnika. Nakazał umieszczenie go w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym.

Po tym wydarzeniu lekarka sama zaczęła mieć problemy psychiczne. Rozpoczęła leczenie, bierze leki uspokajające i antydepresyjne. Ma problemy ze snem, jest przygnębiona, ograniczyła też wychodzenie z domu. Zrezygnowała również z dalszej pracy jako psychiatra. ZUS przyznał jej 8 tys. zł odszkodowania za wypadek przy pracy.

Lekarka pozwała właścicielkę prywatnej przychodni, gdzie doszło do napaści, żądając 60 tys. zł zadośćuczynienia za doznane cierpienia i 5 tys. zł odszkodowania. W czasie sprawy cywilnej, która toczyła się przed śródmiejskim sądem, okazało się, że do przychodni każdy mógł swobodnie wejść. Nie było domofonu, monitoringu, a pacjenci nie musieli zgłaszać się do rejestracji. Jednak sąd uznał, że właścicielka przychodni w żaden sposób nie naruszyła obowiązujących przepisów i oddalił pozew lekarki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany