ŁKS - Pelikan. Obie drużyny czekały na zadanie ciosu

W meczu (1:1), niewiele się w nim działo. Trzy celne strzały oddał Pelikan, jeden, ale za to jaki ŁKS. Patryk Bryła, jak sam przyznał to było uderzenie życia. Po centrze Pawła Pyciaka w pole karne i zbyt krótkim wybiciu piłki, pomocnik gospodarzy zdecydował się na uderzenie z 25 metrów i trafił w okienko bramki rywali. Piękny gol.
Szkoda, że ŁKS nie zdołał utrzymać prowadzenia. Chaos po centrze w polu karnym gospodarzy przytomnie wykorzystał Marcin Nowak i płaskim strzałem przy słupku doprowadził do wyrównania.
Padł jeszcze jeden gol dla łodzian. Do bramki trafił Radosław Jacek, ale sędzia uznał, że był na pozycji spalonej. Remis nikogo nie krzywdzi.

Opinie trenerów o meczu ŁKS - Pelikan
Wojciech Robaszek (ŁKS): - Wynik jest sprawiedliwy. Rywal postawił nam trudne warunki gry. Jeden i drugi zespół czekał na odpowiedni moment, żeby zadać decydujący cios. Jest niedosyt, bo objęliśmy prowadzenie, a nie potrafiliśmy go utrzymać. W końcówce, gdy oba zespoły postawiły na otwartą grę, każdy wynik był możliwy. Mogę podziękować drużynie za zaangażowanie w tym meczu.

Bogdan Jóźwiak (Pelikan): - Spotkały się dwie solidne drużyny III-ligowe, które zagrały niezły mecz. Żadna ze stron nie chciała się odkryć, czekając na błąd przeciwnika. Potrafiliśmy wyrównać, choć to wydawało się rzeczą trudno do zrobienia. Pierwszy raz spotkaliśmy się z sytuacją, że musieliśmy odrabiać straconą bramkę. Nadal jesteśmy niepokonaną drużyną w tej rundzie, ale mamy wciąż za mało punktów, żeby spokojnie myśleć o utrzymaniu się w lidze.