Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ochroniarze w Biedronce dręczyli upośledzonego

Monika Zacharzewska
Monika Zacharzewska
Perfidnie zadrwili z niepełnosprawnego klienta ochroniarze jednej ze słupskich Biedronek. Po naszej interwencji sieć i firma ochroniarska przepraszają i zapewniają, że już zwolniono tych pracowników.

Sprawa wyszła na jaw dzięki wrażliwości pracownic jednego z punktów handlowych, która znajduje się w kompleksie m.in. z marketem przy ul. Lutosławskiego w Słupsku. One znają pana Piotra, ofiarę drwin, od lat.

- To niepełnosprawny, około 50-letni człowiek o intelekcie 10 latka, do tego epileptyk - mówią. - Widujemy go codziennie, gdy przechodzi obok w drodze do sklepu. Często przychodzi też do nas porozmawiać, ogrzać się. Nie pracuje, utrzymuje się z zasiłku, ale jest w miarę samodzielny, choć bywa zaniedbany. Z tego co nam mówił, mieszka sam.

Kilka dni temu pan Piotr przyszedł do nich i z satysfakcją opowiadał, że dostanie pracę jako ochroniarz w markecie. Uwierzył, że dostanie pracę i był „testowany”

- Piotr naprawdę w to wierzył. Cieszył się. Opowiadał, że zarobi pieniądze - mówią panie. - Gdy zaczęłyśmy go wypytywać o co chodzi, powiedział, że ochroniarze z Biedronki zaproponowali mu zatrudnienie w charakterze ochroniarza sklepu. I, że sprawdzili już czy się nadaje polecając mu bieganie do kas, podczas którego liczyli mu czas . Już to zbulwersowało słupszczanki. Jednak, gdy kilka dni później pan Piotr przyszedł do nich ponowie, tym razem z prośbą o otwarcie przesyłki, którą miał dostać od ochroniarzy, musiały zareagować.

Ochroniarze w Biedronce dręczyli upośledzonego

- Otworzyłyśmy kopertę i zobaczyliśmy tę „legitymację” ze zdjęciem, nazwiskiem Piotra i obraźliwymi treściami - mówią. - Piotr zostawił ją u nas. Trudno powiedzieć ile z tego zrozumiał, ale było mu bardzo przykro. Został perfidnie skrzywdzony, zadrwiono z niego.

Na zafoliowanej „legitymacji” zrobionej na wzór tych, które mają ochroniarze z Biedronki, przy nazwisku pana Piotra jest m.in. napis „ Legitymacja kwalifikowanego czubka ochrony fizycznej”. Pozostałe treści m.in. na sfingowanej pieczątce, są jeszcze bardziej obraźliwe i wulgarne.

Ochroniarz: Żartuje się z upierdliwych klientów

Z „legitymacją” weszliśmy do marketu przy ul. Lutosławskiego, by skonfrontować to z pracownikami . Zastaliśmy jednego ochroniarza i pokazaliśmy mu zafoliowany wydruk spreparowany na wzór legitymacji. Mężczyzna nie zaprzeczył, że go poznaje. Unikał jednak komentarza, tłumacząc, że menager nie pozwala mu rozmawiać. Do kontaktu podał stronę internetową firmy Konsalnet, która go zatrudnia.

Po kolejnym naszym pytaniu o niesmaczny żart odpowiedział. - Żartuje się przecież z różnych ludzi, a nieraz żarty się robi, żeby ktoś nie był upierdliwy na sklepie.

Nie zaprzeczył, że to ochroniarze z tego sklepu stoją ta tym „żartem”. Nie chciał wytłumaczyć, co znaczy, że ten klient był „upierdliwy”.

CZYTAJ NA DRUGIEJ STRONIE: REAKCJA JERONIMO MARTINS oraz Firmy ochroniarskiej

Firma zwolniła ochroniarzy

O bulwersującym zdarzeniu poinformowaliśmy biuro prasowe Jeronimo Martins Polska S.A., firmy która jest właścicielem sieci popularnych sklepów. Reakcja była zdecydowana.

- Z naszych ustaleń wynika, że pracownicy ochrony zatrudnieni przez firmę zewnętrzną dopuścili się zachowania, którego nie akceptujemy w naszych szeregach - czytamy z otrzymanym komunikacie. -W związku z tym wobec tych osób zostały wyciągnięte stosowne konsekwencje i została z nimi rozwiązana umowa o pracę. Jednocześnie przeprowadzimy cykl rozmów z pracownikami naszej firmy w celu ich uwrażliwienia i zachęcenia do zdecydowanego reagowania w przypadku niepokojących zdarzeń. Na końcu firma dodała „Za państwa pośrednictwem pragniemy gorąco przeprosić naszego klienta z powodu zaistniałej sytuacji”.

W podobnym tonie wypowiedziała się firma Konsalnet, zatrudniająca ochroniarzy. „Z ogromnym żalem i niedowierzaniem przyjęliśmy informację o tym zdarzeniu. Szczegółowo zbadaliśmy jego okoliczności i stanowczo zaznaczamy, że takie zachowania stoją w zdecydowanej sprzeczności ze standardami i normami etycznymi obowiązującymi w Grupie Konsalnet - czytamy. - Kategorycznie je potępiamy. Wobec osób które wzięły udział w tym zdarzeniu niezwłocznie zostały wyciągnięte konsekwencje - rozwiązaliśmy z nimi umowę o pracę.

W celu wyeliminowania podobnych zdarzeń w przyszłości planujemy przeprowadzić cykl rozmów i szkoleń dla naszych pracowników jasno przypominających zasady moralne jakim wierna jest firma. Jednocześnie pragniemy podkreślić, że bardzo nam przykro, iż doszło do takiego zdarzenia i chcielibyśmy serdecznie przeprosić Pana Piotra oraz wszystkie osoby, które musiały być świadkami tego zdarzenia.”

Czy Piotr wymaga pomocy?

Z relacji pań z punktu handlowego wynika, że, po tym zdarzeniu pan Piotr przez kilka dni był przybity. Na początku chcieliśmy z nim porozmawiać, ale potem zaniechaliśmy tego, by nie epatować jego chorobą. Jego sytuacji ma natomiast przyjrzeć się Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie. - Jeśli będzie potrzebował, zapewnimy mu również pomoc psychologiczną - zapewnia Klaudiusz Dyjas, dyrektor słupskiego MOPR-u.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ochroniarze w Biedronce dręczyli upośledzonego - Głos Pomorza

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany