Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Kretek: Historia kołem się toczy

Jan Hofman
Piłkarze trzecioligowego ŁKS mają nowego trenera. Andrzeja Kretka na tym stanowisku zastąpił Marek Chojnacki.

Z ŁKS związał się pan 8 września. Nie minęły jeszcze cztery miesiące, a już pan musi się żegnać...
Andrzej Kretek: – Cóż zrobić, taki jest trenerski los. Widać w klubie z al. Unii uznali, że mają ciekawszy pomysł na przyszłość trzecioligowej piłki. Działacze mają prawo dobierać sobie współpracowników i nic się na to nie poradzi.
Ma pan do nich żal?
– Nie, bo dobrze wiem, że w futbolu nie ma sentymentów. Dziś się jest, jutro już zespołem zajmuje się ktoś inny. Może trochę żałuję, że zabrakło mi czasu na dokończenie pracy. Coś fajnego zaczynało się dziać w drużynie. Szliśmy w dobrą stronę, ale nie ma co dalej rozwijać tematu, takie życie. Mam jedynie pewien niesmak, jeśli chodzi o formę rozstania.
Czyli...
– Mogło to mieć znacznie bardziej cywilizowaną formę. A tak Łukasz Bielawski poinformował mnie o sprawie w biegu i na dodatek wieczorową porą. Odniosłem wrażenie, że pozostali członkowie zarządu nagle zapomnieli o tym, że jestem i byłem przez nich zatrudniony. Mam nadzieję, że są dżentelmenami i rozliczą się ze mną, tak jak to wcześniej ustalali.
Może pan rozwinąć temat...
– Nie ma potrzeby. To są nasze ustalenia i niech tak zostanie.
Co pan zawalił, że działacze nie chcieli dalej z panem współpracować?
– O to trzeba ich pytać. Ja mam czyste sumienie. Wykonałem rzetelnie swoją pracę. Zrobiłem to, co było można w tych warunkach. Proszę pamiętać, że czasu nie miałem wiele. Liga grała praktycznie co trzy dni. Za swój duży sukces uważam, że nie było w drużynie urazów, co świadczy dobrze o pracy treningowej.
Mówił pan o czasie. Chojnacki go dostanie. Ma półtora roku na osiągnięcie celu, jakim jest druga liga...
– Muszę przyznać, że Marek znalazł się w komfortowej sytuacji. Czas, a właściwie dużo czasu, to w trenerskiej pracy bezcenna wartość. Dzięki temu będzie mógł spokojnie realizować wszystkie punkty swojego planu. Niestety, ja w ŁKS nie otrzymałem takiego komfortu pracy.
Wszystko przez Chojnackiego?
– Niech pan nie żartuje. Przecież to nie jego wina, że ja straciłem pracę, sam się nie zatrudnił. Ktoś musiał podjąć decyzję. A muszę przypomnieć, że w tym przypadku historia zatoczyła koło.
Dlaczego?
– Przed jedenastu laty to ja zmieniałem go na trenerskiej ławce w trzecioligowej wówczas Stali Głowno. Zastąpiłem Marka po rundzie jesiennej, w której z drużyną wywalczył 10 punktów. Ja wiosną uzyskałem 26. Życzę mu, aby teraz to on z ŁKS zrobił w drugiej części sezonu znacznie lepszy wynik niż ja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany