Apel do trenerów Widzewa. Dajcie im wreszcie I-ligową szansę!

Po dwa razy bramkarza gospodarzy pokonali Jakub Kmita (pięć goli w trzech kolejnych spotkaniach), Merveille Fundambu oraz Jakub Szlaski. Po bramce dołożyli Daniel Mąka i Filip Zawadzki. Czy to da jednak trochę do myślenia ludziom, którzy rządzą pierwszym zespołem i ryzykują (tego nikt nie kryje) dadzą w końcu szansę pokazania się młodym widzewiakom, a nie tym piłkarzom, których po sezonie nie będzie w łódzkim klubie.
Dobrze by było sprawdzić też, jakie są aktualne możliwości Karola Czubaka. To są ewidentne inwestycje w przyszłość, w myślenie o nowym sezonie i nowej oby o niebo lepszej drużynie.
Nie potrafimy rozwiązać zagadki, dlaczego cały czas w pierwszej jedenastce pojawia się Michael Ameyaw. Gdyby grał rewelacyjnie, wyrastał ponad poziom, nie zabieralibyśmy głosu. Ale on jest takim samym przeciętniakiem jak pozostali. Tymczasem po sezonie odchodzi do Piasta. Czy Widzew ma jakąś cichą umowę z gliwiczanami, że do końca rozgrywek ma promować tego zawodnika?
Warto zaryzykować nawet kosztem punktowej straty w sobotnim meczu z Koroną w Kielcach (godz. 12.40).  W fatalnym bilansie łodzian niewiele to już zmieni. Prawda bowiem jest taka, że w ośmiu meczach, w których drużynę prowadził Marcin Broniszewski, ta wygrała tylko raz z... ostatnim zespołem ligi. Ani razu na cztery spotkania ni potrafiła wygrać na stadionie przy al. Piłsudskiego.
To nie jest nawet sportowy wstyd, tylko kompromitacja i przejaw degrengolady zespołu, który zostawia po sobie wrażenia artystyczne, a traci kolejne punkty.