Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ZUS wysyła kobietę do pracy, lekarz medycyny pracy nie dopuszcza jej do... pracy

(iwo)
Lekarz orzecznik ZUS uznał, że Danuta Staniszewska z Widzewa jest zdrowa i wystawił zaświadczenie o zdolności do pracy. Tymczasem lekarz zakładowy absolutnie jej tego zabronił!

Pani Danuta jest zatrudniona jako pomoc kucharki w przedszkolu nr 117 przy ul. Kadłubka. 22 października ub. roku miała wypadek przy pracy – wynosiła obierki do kosza przed budynkiem, potknęła się o wystającą płytę chodnikową, upadła i uderzyła ręką o krawężnik. Stwierdzono stłuczenie.

Pani Kamila wygrała z ZUS-FILM

– Po trzech tygodniach ręka spuchła jak balon, a palce powykrzywiało mi z bólu – opowiada kobieta. – Dostałam serię zastrzyków, ale nie pomogły.

Po 180 dniach zwolnienia lekarskiego ZUS wysłał panią Danutę na 24-dniową rehabilitację do Poddębic. To również nie pomogło, ręka wciąż jest niesprawna.

19 września pacjentce skończył się zasiłek rehabilitacyjny. Na 25 września wezwano ją na komisję do ZUS. Lekarz orzecznik uznał, że jest zdolna do pracy.
– A co z nieobecnością od 19 września? – dziwiła się łodzianka. – Poradzono, bym poprosiła szefa o... wsteczny urlop.
Dyrektor przedszkola zażądał badania przez lekarza zakładowego. Ten nie dopuścił kobiety do pracy. Poszła na komisję do Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy, gdzie także stwierdzono: „Niezdolna do pracy na stanowisku pomoc kucharki”.
Danuta Staniszewska została pozbawiona środków do życia. Zwolnienie lekarskie bierze tylko po to, by nie wyrzucono jej z pracy dyscyplinarnie. ZUS bowiem i tak nie wypłaci jej świadczeń.

Przedstawiła sprawę łódzkiej rzeczniczce praw pacjenta, która oznajmiła: „Sytuacja jest patowa, nie mogę pani pomóc”. To samo powtórzył prawnik z Państwowej Inspekcji Pracy w Łodzi.
W poniedziałek pani Danuta była na spotkaniu z zastępcą szefa oddziału ZUS w Łodzi. Niestety i tym razem usłyszała, że zasiłku rehabilitacyjnego nie można przywrócić. Pozostaje jej zatem bez grosza przy duszy czekać na rozpatrzenie odwołania w sądzie pracy, gdzie na termin rozprawy czeka się średnio pół roku.
Poprosiliśmy o komentarz łódzki ZUS. Odpowiedź jest nie mniej zaskakująca, niż opisana historia.

23-letni Polak zmarł z głodu w Hiszpanii-FILM

- Takie sytuacje mogą się zdarzać, bo mamy tu do czynienia z dwoma systemami orzekania, do dwóch różnych celów. Komisje lekarskie orzekają dla potrzeb świadczeń z ubezpieczeń społecznych, a lekarz medycyny pracy ocenia przydatność zawodową. W przypadku powstania rozbieżności, sprawy rozpatruje sąd - mówi Monika Kiełczyńska, rzecznik prasowy I Oddziału ZUS w Łodzi

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany