Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeden z czterech w kraju P70 zachował się w Łodzi. Korniki jeszcze go nie zjadły [FILM]

(gb)
Nadwozie z duroplastu, drewniany stelaż, a podłoga ze sklejki – taki przepis na budowę samochodu osobowego mieli inżynierowie z NRD w latach 50. ubiegłego stulecia. P70 to auto, które po dziesięciu latach eksploatacji rozpadało się, bo gniła drewniana konstrukcja. Nic więc dziwnego, że w Polsce zachowały się zaledwie cztery egzemplarze.

Jeden z nich należy do łodzianina, Piotra Warycha. Swoją „petkę” (tak potocznie właściciele P70 nazywali te wozy) trzyma w garażu na Bałutach. Na ulice wyjeżdża nią okazjonalnie, przy ładnej pogodzie.
– Mój model pochodzi z 1956 roku – mówi kolekcjoner. – Choć prowadzenie takiego pojazdu wymaga pewnej wprawy, to da się nim jeździć w normalnym ruchu ulicznym.
Auto napędza dwusuwowy dwucylindrowy silnik o pojemności 690 cm sześciennych i mocy 22 koni mechanicznych. To jeszcze przedwojenna konstrukcja montowana między innymi w DKW. Pozwala na podróżowanie autem z prędkością około 60 km/h. Skrzynia biegów ma 3 przełożenia. Zmienia się je... rączką od parasola.
– Tak o dźwigni zmiany biegów mówiono w tamtych latach, bo jest ona charakterystycznie zagięta. Wychodzi ze środka deski rozdzielczej – opowiada pan Piotr. – Biegi nie są zsynchronizowane. Dlatego podczas zmiany trzeba dwukrotnie wciskać pedał sprzęgła.

Hamulce „petki”, tak jak w motocyklu, sterowane są za pomocą linek. Silnik uruchamia się przyciskiem.
W zdziwienie wprawić mogą niektóre rozwiązania stosowane w tamtych czasach, jak np. bagnet do sprawdzania poziomu paliwa w baku. Wóz w stu procentach jest oryginalny. Wszystko jest w nim sprawne, a co roku, jak każdy inny pojazd, przechodzi przegląd techniczny.
P70 produkowane były dość krótko, bo zaledwie 4 lata. Ich następcą był popularny i dobrze wszystkim znany trabant.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany