Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew potrzebuje piłkarzy z motywacją

pas
Kto może uratować ekstraklasę dla Widzewa? Ludzie z motywacją, którzy dobrze przygotowani nie odstawią nogi, będą walczyć do upadłego o korzystny wynik.

Trenerzy i działacze Widzewa muszą wzmocnić kadrę piłkarzami, którzy mają coś do udowodnienia, których fachowcy spisali na straty. Bez wątpienia jednym z takich graczy jest 30-letni obrońca Marcin Kikut.
– Dla mnie angaż w takiej drużynie byłby idealną opcją. Klub z Łodzi ma swoje problemy, ale walczy do upadłego i na pewno zrobi wszystko, by pozostać w ekstraklasie. Chciałbym mu w tym pomóc
– stwierdził piłkarz w rozmowie z portalem sportowefakty.pl. i przyznał, że sprawa jego występów w łódzkim zespole rozstrzygnie się po Nowym Roku.
Nie da się ukryć, że w ostatnich kilkunastu miesiącach Kikutowi się nie wiodło. Najpierw po sześciu latach grania dla Lecha stracił miejsce w ligowej kadrze. Przeniósł się do Chorzowa. Zagrał 18 spotkań w minionym sezonie na lewej obronie, niestety, gasł w oczach. Stał się zawodnikiem Młodej Ekstraklasy, latem szukał nowego pracodawcy, ale nie znalazł. W końcu w atmosferze wzajemnych pretensji rozstał się z Ruchem, wygrywając w PZPN batalię o rozwiązanie kontraktu z winy klubu. To ostatnio jedyny jego sukces, niestety odniesiony przy zielonym stoliku. Niebagatelną sprawą jest to, że piłkarz ma za sobą 167 spotkań w ekstraklasie, w których strzelił 7 bramek.
Piłkarz chce grać, odbudować się, odzyskać markę, nie liczy na wielką kasę, której w Widzewie i tak nie ma. I tak pewnie jego zatrudnienie zależeć będzie od tego, czy znajdzie się prywatny sponsor, który wzorem Grzegorza Waraneckiego (inwestuje w Eduardsa Visnakovsa) pokryje koszty utrzymania zawodnika.
Podobnie rzecz się ma z dwoma piłkarzami, którym kończą się kontrakty – Jakubem Bartkowskim i Michałem Jonczykiem. I oni zostaną w Widzewie, jeśli ktoś wyłoży kasę na ich kontrakty.
Nie ma się co łudzić. Żadna gwiazda ekstraklasy zimą do Widzewa nie przyjdzie. Będą to raczej ludzie z głębokiego cienia, dla których Widzew to ostatnia łódź ratunkowa, przed pójściem na futbolowe dno. Do takich przegranych nie zalicza siebie napastnik Ireneusz Jeleń, więc pewnie poszuka sobie możniejszego pracodawcy niż Widzew.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany