Napad na bank PKO przy Tatrzańskiej. Złodzieje skradli 620 tys. zł. Śledztwo... umorzone

– Śledztwo pod nadzorem prokuratury prowadziła Komenda Miejska Policji. Sprawa nie została jednak odłożona na półkę. W dalszym ciągu są prowadzone czynności operacyjne. Jeśli pojawią się nowe istotne dowody, postępowanie zostanie wznowione – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

Do napadu doszło około południa. Ochroniarze zaparkowali swój samochód w bramie. Jeden z konwojentów ruszył z workiem z pieniędzmi w kierunku tylnych drzwi banku. Wtedy został zaatakowany przez zamaskowanych, ubranych na czarno mężczyzn. Napastnicy przebili opony w peugeocie konwojentów, rzucili racę dymną i bijąc konwojenta pięściami po głowie, wyrwali mu worek z gotówką. Odjechali samochodem. Jeden z konwojentów oddał w ich stronę osiem strzałów. Auto bandytów z osiedlowej uliczki skręciło w ulicę Dąbrowskiego, kilkadziesiąt metrów dalej – na skrzyżowaniu z ulicą Tatrzańską – zawróciło i pojechało w kierunku giełdy samochodowej. Kilkadziesiąt minut po napadzie na ul. Bławatnej, w okolicy ul. Tomaszowskiej, policja odnalazła spalony samochód, którym uciekli napastnicy.

– Policja zabezpieczyła ślady kryminalistyczne, przesłuchano świadków, przeanalizowano zapisy kamer monitoringu z trasy przejazdu konwoju. Powołano też biegłego, który miał ustalić numery rejestracyjne samochodu napastników. Te czynności nie przyniosły jednak spodziewanych rezultatów – dodaje prokurator Krzysztof Kopania.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jedna z wersji śledztwa zakładała, iż napadu dokonali przestępcy zza wschodniej granicy.

Z policyjnych danych wynika, że w zeszłym roku w woj. łódzkim doszło do 15 napadów na placówki bankowe. W roku 2012 odnotowano 17 takich zdarzeń.