Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Muzyk, którego los wzruszył cały świat, wychodzi z zamknięcia [ZDJĘCIA]

Anna Łoś
Piotr Sznura: Muzyk, którego los wzruszył cały świat, wychodzi z zamknięcia
Piotr Sznura: Muzyk, którego los wzruszył cały świat, wychodzi z zamknięcia Fot. Paweł Miecznik, Razem dla Piotra
Minęły już ponad dwa lata od feralnego zerwania mięśnia. Dnia, w którym życie Piotra Sznury i jego rodziny zmieniło się o 180 stopni. Zwykła kontuzja, taka która może zdarzyć się każdemu, kto uprawia sport, nieodpowiednio leczona, doprowadziła do udaru. Piotr Sznura jest sparaliżowany i uwięziony w swoim ciele. Ale to nie znaczy, że przestał być sobą.

Przed udarem był uznanym w Poznaniu wokalistą i kompozytorem. Pracował jako copywriter, zarabiał na życie, pisząc muzykę do reklam telewizyjnych. Marzył o nagraniu płyty, przygotował już nawet sporo materiału. Muzyka była jego pracą i pasją jednocześnie. Wychowywał dwoje dzieci, prowadził aktywny tryb życia, dbał o siebie, rzucił palenie. Słowem - czerpał z życia garściami.

Po udarze Piotr jest prawie całkowicie sparaliżowany. Pierwsza diagnoza lekarzy była druzgocąca - pacjent nie jest świadomy tego, co dzieje się wokół. Na szczęście okazała się błędna. Przyjaciółka Piotra, blogerka Agnieszka Kaluga rzuciła pomysł, by spróbować kontaktu z nim metodą znaną jej z filmu "Motyl i skafander". Czytała na głos alfabet, prosząc Piotra, by mrugając oczami przeliterował swoje imię. Po wielu próbach, w końcu - udało się. Lekarze jednak nie byli przekonani, nadal nie chcieli walczyć o pacjenta.

Mimo tego, że jego żona i przyjaciele byli przekonani, że Piotr świetnie się z nimi rozumie. Spędzając z nim codziennie po kilkanaście godzin, motywowali go do pracy.

Jestem tu
"Lekarz zaprzecza temu, co widzę. Kontaktu z pacjentem brak, uśmiechy, owszem, ale mimowolne, Pe (tak blogerka nazwała Piotra - przyp. red.) nie mruga na zawołanie, nie rusza ręką.

Rusza, Doktorze, tylko czasem o centymetr i po minucie od prośby. (…) Proszę spróbować. Proszę też pomyśleć, Doktorze, czy czasem nie robi Pan krzywdy rodzinie mówiąc, że kontakt z Pe jest tylko życzeniowy, że rehabilitacja niewiele da. (…) Proszę mieć tę odwagę, Panie Doktorze, proszę czasem słyszeć" - tak w maju 2012 r. pisała na blogu Kaluga.

Szczęście do lekarzy w końcu przyszło. W Koźminie Wielkopolskim znaleźli pomoc i zrozumienie. - To pierwszy szpital, w którym czuliśmy wsparcie ze strony personelu. Tam Piotr miał naprawdę dobrą i serdeczną opiekę - opowiada Magdalena Sznura.

Mrugany sposób komunikacji mają dziś opanowany do perfekcji. Cztery mrugnięcia oznaczają tak, dwa - nie. Magda wymienia litery w kolejności takiej, jak najczęściej pojawiają się w języku polskim. Piotr otwiera oczy, gdy słyszy literę, której potrzebuje do wypowiedzenia słowa. Tak układa całe zdania. Nie używa równoważników, nie ułatwia nikomu zadania i ma z tego wyraźną frajdę.

Niestety, Piotrowi na razie nie przydaje się syntezator mowy, który udało się kupić dzięki dobroczynności sponsora, księdza Arkadiusza Nowaka. Urządzenie miało wygłaszać litery, całe słowa i zdania po tym, jak padnie na nie wzrok Piotra. Ale nie działa do końca poprawnie. Zdarza się, że lektor czyta inną literę niż ta, na którą patrzy mężczyzna. Jemu też trudno teraz skoncentrować wzrok w jednym miejscu.

- Być może za mało ćwiczyliśmy. Sama próbowałam skalibrować urządzenie na siebie i mojego wzroku też ono nie wyłapywało. Piotrowi idzie lepiej, więc może trzeba jeszcze więcej treningu - opowiada Magdalena.

Syntezator udało się kupić po tym, jak po tekście "Głosu" sprawa Piotra została nagłośniona także w innych mediach. Piotr Sznura jest obecny także w internecie. Jego przyjaciele założyli dla niego dwie strony na Facebooku: "Razem dla Piotra" i "Artyści i nie tylko pomagają Piotrowi", na których opisują jego życie i proszą o pomoc, tę finansową i tę niematerialną.

Mimo że syntezator na razie nie jest używany, Piotr ma do powiedzenia coraz więcej. Na półce w salonie jest już cały zeszyt zapisany "złotymi myślami Piotra", jak nazywa go Magdalena. Niektóre całkiem poważne, inne mniej jak "Chcesz mieć płaski brzuch? Narysuj sobie pępek na plecach" albo "Kto pod kim dołki kopie, ten powinien mieć przy sobie szpadel". Piotrowi udało się już też wymrugać tekst jednej piosenki.

Od naszego ostatniego tekstu w życiu Sznurów jeszcze więcej zmieniło się na lepsze. - Piotr jest obecny z nami prawie cały czas. Do swojego pokoju wraca tylko, gdy idzie spać. Cały dzień siedzi tutaj na środku pokoju, w swoim wózku. Muszę z nim wszystko konsultować, bo jak nie zrobię tego, to obraża się, że o wszystkim dowiaduje się ostatni - opowiada żona.

Pieniądze z jednego procenta, które udało się zebrać przyjaciołom Piotra, pozwoliły Sznurom na przeprowadzkę do bardziej przestronnego mieszkania. Tutaj ma większy pokój, a dzięki windzie wyjścia poza dom stały się łatwiejsze. Dzięki temu funduszowi mężczyzna ma także zapewnioną codzienną rehabilitację i opiekę, gdy Magdalena jest w pracy. Miesięczny koszt, jaki potrzebują na jego pielęgnację to około 6 tys. zł, z czego tysiąc idzie na same leki. Bez tego wsparcia rehabilitacja musiałaby zostać ograniczona do minimum.

A kiedy wyzdrowieję...
Wielkim sukcesem Piotra jest też to, że coraz dłużej potrafi wysiedzieć pionizowany, czyli w takiej pozycji, kiedy nic nie pomaga mu oprzeć się na wózku. Sam trzyma głowę wysoko. To przełom.

- Nie udałoby nam się tak w tym nowym życiu odnaleźć, gdyby nie pomoc tylu dobrych ludzi. Przyjaciel Piotra powiedział, że on nigdy nikomu nie zrobił niczego złego, dlatego teraz my otrzymujemy tyle wsparcia z każdej strony - mówi Magdalena, a Piotr przysłuchujący się rozmowie, zaczyna się śmiać.

- Mówiłam Ci o tym, zapomniałeś? Chyba chcesz nam coś powiedzieć? - pyta żona.

I zaczyna literować. Po kilku minutach dowiadujemy się, o czym pomyślał Piotr: - Chcę tylko powiedzieć, że może to zabrzmi banalnie, ale życzę każdemu żeby naprzeciw temu, co go czeka, stanął z podniesioną głową - wymrugał mąż.

Jemu tego nie można odmówić. Nie opuszcza go ani wola walki, ani pogoda ducha. - Najważniejsze, że się nie poddaje i jest pozytywnie nastawiony. Ostatnio powiedział, że kiedy wyzdrowieje, to będzie tak, jakby się na nowo urodził, Już nie słyszymy "jeśli" wyzdrowieję, ale "kiedy". On wierzy w to, że wyzdrowieje - mówi Mariola Bąk, siostra Piotra.

Sparaliżowany mężczyzna marzy o tym, żeby kiedyś stanąć na własnych nogach. Ma na to jeszcze większą nadzieję, od kiedy poznał przykład mężczyzny, który boryka się z tym samym syndromem - Nicka z Nowej Zelandii. Po bardzo intensywnej fizjoterapii potrafi przejść kilka kroków. Porozumiewa się za pomocą tablicy. Znalazła go przez internet właśnie siostra Piotra, Mariola Bąk. Przy jej pomocy mężczyźni korespondują ze sobą.

- Piotr miał wreszcie okazję zapytać o to, co go męczyło, osobę, która jest w takiej samej sytuacji. My, choćbyśmy chcieli, nie zawsze zrozumiemy ich uczucia - mówi Mariola Bąk.
Obaj udowadniają, że bycie sparaliżowanym nie musi oznaczać izolacji w czterech ścianach. Mężczyzna z Nowej Zelandii wrzucił ostatnio na Facebooka zdjęcia, na których jest cały ubłocony, bo przed chwilą (co prawda na bocznym siedzeniu) uczestniczył w rajdzie. O życiu Piotra też nie można powiedzieć, żeby było nudne.

- Już jak byliśmy w szpitalu w Bydgoszczy, udało mi się wyciągnąć męża do kina. Kiedy był zdrowy, potrafił codzienne z córką wychodzić do kina właśnie. Dlatego zaplanowałam taką wycieczkę. Niestety, film był w 3D, a przy problemach Piotra ze wzrokiem, to nie do końca mógł się nim cieszyć. Ale klimat kina był. Oczywiście personelowi do niczego się nie przyznałam, a i tak usłyszałam, że trochę przesadziłam z tym spacerem - śmieje się Magdalena.

Razem dla Piotra
Wszystkie kolejne wyjścia i akcje to efekt działań przyjaciół, którzy założyli Piotrowi fanpage'a "Razem dla Piotra". Najpierw uruchomili akcję medialną: materiały o Sznurze ukazały się w czasopismach, na portalach internetowych, w radio, w telewizyjnych programach interwencyjnych.
Apel Piotra, przetłumaczony na 15 języków, obiegł w internecie cały świat. Pisali ludzie, których poruszyła jego historia, swoje dedykacje przysłali Dawid Podsiadło, Michał Bajor, Katarzyna Groniec, Luxtorpeda, Marek Niedźwiecki, Pascal Brodnicki, Karol Okrasa i inni.

- Pierwszy koncert "Gramy dla Piotra" odbył się w Jarocinie, potem był Nowy Tomyśl i Poznań. Zagrali dla niego muzycy z zespołu, który Sznura założył. Na ten koncert przyjechało mnóstwo ludzi, wynajmowaliśmy nawet autobus. Ten w Poznaniu, to pierwszy na którym był Sznurek, pierwszy raz wtedy wyciągnęliśmy go z domu - opowiada Damian Andrzejewski.

Potem były kolejne koncerty: między innymi Marii Peszek, Another Pink Floyd, Myslowitz, Sióstr Melosik. Akcja "Razem dla Piotra" kontynuowana była na festiwalu w Jarocinie. Podczas koncertów informacje o Piotrze wyświetlane były na telebimach. Artyści występujący na festiwalu zagrali dla Sznury charytatywny mecz w piłkę nożną.

Uśmiech na twarzy Sznurka wywołała "akcja balonikowa". W szkole podstawowej, do której chodził jego syn, dzieci wypuściły w niebo balony wypełnione helem. A Piotr obserwował je ze swojego okna.

Kolejna inicjatywa dla Piotra to "Bieg ze Szpotem" w sierpniu zeszłego roku, podczas którego zbierano pieniądze na rehabilitację. W ubiegłą niedzielę w londyńskim maratonie pobiegła dla Piotra jego koleżanka, Beata Wdowczyk i założyła na stronie internetowej fundusz - chce zebrać 2014 funtów, ale też przekazać pamiątkowy medal Sznurkowi, żeby zyskał dodatkową motywację do swojej walki. Wdowczyk już szykuje się na kolejny maraton - poznański. W październiku dołączą do niej i pobiegną w Poznaniu dla Piotra jego przyjaciele oraz dalsi znajomi. Liczą na to, że będzie to całkiem liczna i widoczna grupa.

- Apelujemy do wszystkich, którzy planują przebiec maraton w Poznaniu, żeby wpisywali się jako drużyna "Razem dla Piotra". Mamy zamiar wyposażyć wszystkich z tej drużyny w co najmniej naklejki, a jeśli znajdzie się sponsor, to w dodatkowe gadżety, żeby o Piotrze słyszało coraz więcej osób - mówi Damian Andrzejewski.

Dzięki wszystkim tym inicjatywom udało się zgromadzić ponad 120 tys. zł. - Teraz skupiamy się na tym, żeby szybciej Piotra doprowadzić do zdrowia. Szukamy osób, które prowadziły jakieś leczenie, próbowały przezwyciężyć syndrom zamknięcia, to jest nasz priorytet. Chcielibyśmy podziękować wszystkim, którzy się w to włączyli. Jest wiele osób, o których nie mówimy, bo nie chcą się afiszować. Im też dziękujemy - dodaje Andrzejewski.
Oby do przodu
Ale codzienne życie to przede wszystkim ciężka praca. Bez tego nie będzie mowy o poprawie stanu zdrowia Piotra. Każdego dnia mężczyzna wykonuje ćwiczenia, które pomagają mu uzyskać coraz lepszą sprawność fizyczną, bo jego umysł jest w świetnej formie. Z Piotrem pracują rehabilitanci i wolontariusze, studenci fizjoterapii na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu.

- Kiedy zaczęliśmy martwić się, czy wystarczy nam pieniędzy na to, by Piotr mógł być codziennie rehabilitowany, zwróciłam się z prośbą do Uniwersytetu Medycznego, pytając, czy znaleźliby się studenci, którzy mogliby w ramach wolontariatu przychodzić do niego i z nim ćwiczyć - opowiada Magdalena.

W ten sposób ponad roku temu u Piotra pojawili się Katarzyna i Damian, wtedy studenci pierwszego roku studiów magisterskich na kierunku fizjoterapia.

- Na początku traktowaliśmy Piotra jak pacjenta. W tamtym czasie jego jedynymi ruchami były ruchy gałek ocznych, my staraliśmy się uzyskać ruchy głową. Teraz Piotr rusza już głową, ale jeszcze nie w takim stopniu, do jakiego dążymy - mówi Katarzyna Koralewska, rehabilitantka i wolontariuszka.

Drugim celem fizjoterapeutów jest pionizacja, czyli nauczenie mężczyzny utrzymywania ciała na wózku przez jak najdłuższy czas w pozycji pionowej. Wcześniej potrafił tak tylko przez 5-10 minut, ostatnio ćwiczy w pionowej postawie przez godzinę, a potem przez godzinę tak odpoczywa. To duży sukces.

- Cały czas walczymy o to, żeby utrzymać ten stan zdrowia. Nie stawiamy sobie górnolotnych celów, bo na razie trudno przewidzieć, w jakim Piotr pójdzie kierunku - dodaje Koralewska.
Przez rok Kasia i Damian, którzy pierwsi jako wolontariusze przychodzili do Sznury, zaprzyjaźnili się z nim, a do pomocy zaangażowali kolejnych studentów, przyuczyli ich. Na tej samej zasadzie działała facebookowa akcja. Piotr przyciąga ciągle nowych ludzi, którzy robią dla niego coś dobrego.

- Dlatego, że przyłączają się do nas nowi ludzie, my przyjaciele i żona, nie odczuwamy tej sytuacji jako ciężaru - mówi Andrzejewski.

Nie jesteśmy sami
Żona Piotra przyznaje, że są chwile, kiedy jest po prostu wyczerpana. - Ja sama nie dałabym rady zrobić tego wszystkiego. Po prostu siły by mi brakło. Chociaż kiedyś nigdy bym nie pomyślała, że udźwignę taką sytuację - mówi Magdalena Sznura.

Ale zaraz się uśmiecha, bo wspomina, że w takich chwilach natychmiast odnajdują się inni ludzie, którzy dostarczają im pozytywnej energii: siostra i szwagier Piotra, wolontariusze. Sznurowie odnaleźli się w nowym życiu. Zgodnie twierdzą, że z tym, co ich spotkało, da się żyć. Nie płaczą, nie użalają się nad swoim losem. Poukładali sobie wszystko od nowa.
- Udaje się, bo mamy bardzo dużo szczęścia do ludzi. Dziękujemy za wszelkie wyrazy wsparcia - mówi Magdalena.

Jak przekazać Piotrowi jeden procent podatku?

W tym roku pieniądze dla Piotra Sznury zbierają dwie organizacje. Wpłaty zbiera Fundacja Humanites - Sztuka Wychowania, która podjęła w tym zakresie współpracę z Polską Fundacją Muzyczną i Ochotnicza Straż Pożarna w Klęce.

Aby przekazać 1 proc. podatku Fundacji Humanites, wypełniając PIT wystarczy wpisać w rubrykę "Wniosek o przekazanie 1 % podatku należnego na rzecz organizacji pożytku publicznego (OPP)" nr KRS 000036882.

Konieczny jest też dopisek w polu "cel szczegółowy 1%", co pozwoli zlokalizować wpłatę. W tym miejscu wpisujemy: "Dla Piotra Sznury". W polu "Wyrażam zgodę" należy postawić X w okienku.

Aby przekazać swój procent Piotrowi przez Ochotniczą Straż Pożarną w Klęce wpisujemy nr KRS 0000060265, z dopiskiem "dla Piotra Sznury".

Podany numer KRS i dopisek wpisujemy w te same miejsca co w pierwszym przykładzie.

W ubiegłym roku dzięki "jednemu procentowi" rodzinie Piotra udało się zebrać ok. 100 tys. zł.

Tegoroczne wpłaty Magdalena Sznura planuje przeznaczyć na zakup elektrycznego wózka. Koszt takiego sprzętu to ponad 50 tys. zł. Wszystkie informacje i aktualne dane dostępne są na stronach facebookowych: "Razem dla Piotra" i "Artyści i nie tylko - pomagają Piotrowi.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski