Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najczęściej winny jest zły stan szyn. Kary za wykolejenie tramwaju

(gb)
Maciej Stanik
Trzykrotność pensji, a więc nawet 7 tys. zł, mogą zapłacić łódzcy motorniczowie za wykolejenie tramwaju z ich winy. Do wykolejeń dochodzi w Łodzi często, czasami kilka razy dziennie. W czwartek były dwa. Szacunkowo około 20 procent tych zdarzeń to skutek błędu motorniczego. 15 procent wynika ze złego stanu taboru. Pozostałe wykolejenia, a więc zdecydowana większość, spowodowane są kiepskim stanem torowisk.

– Motorniczym zdarzają się błędy. W zimie nie zauważają źle dolegających iglic na zwrotnicach, a przez cały rok powodem wykolejeń z ich winy jest nadmierna prędkość, z jaką wjeżdżają na łuki torów, krzyżaki, zwrotnice – mówi Sebastian Grochala z MPK. – Jest to pochodna stanu infrastruktury, dlatego w wielu miejscach znajdują się ograniczenia prędkości, mające na celu wykluczyenie wykolejeń.
W MPK działa specjalna komisja wyjaśniająca przyczyny tych zdarzeń. To ona bada, czy sprawcą był motorniczy. Jeśli okaże się, że tak, to ponosi on koszty, między innymi sprowadzenia dźwigu oraz naprawy tramwaju i infrastruktury.
– Najczęściej koszt wstawienia tramwaju na tory to od kilkuset to tysiąca złotych – mówi S. Grochala. – Taką karę otrzymał niedawno motorniczy, który doprowadził do wykolejenia, bo jechał za szybko. Zamiast 10 jechał 21 kilometrów na godzinę.
Zdaniem Sebastiana Grochali, w ostatnich latach nie było sytuacji, by ktoś został ukarany maksymalną kwotą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany