Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nastolatek spod Tarnowa będzie studiował w wylęgarni prezydentów

Andrzej Skórka
Nastolatek z Lisiej Góry uwielbia się uczyć, ale książki i nauka nie są całym jego światem. Jedna z pasji Borysa to rower.
Nastolatek z Lisiej Góry uwielbia się uczyć, ale książki i nauka nie są całym jego światem. Jedna z pasji Borysa to rower. fot. Archiwum
Borys ostatnie trzy lata uczył się w klasie z przygotowującej do międzynarodowej matury w II LO w Tarnowie. Teraz szykuje się jeszcze do egzaminu dojrzałości, ale formalnie jest już studentem Yale.

Późny wieczór 27 marca w pamięci pozostanie mu na długo. Zanim wskoczył do łóżka, któryś raz z kolei postanowił sprawdzić jak wypadły jego starania o przyjęcie na studia w Stanach. Wstukał adres Yale University i zalogował się na stronie rekrutacji. - Nagle wyskoczył obrazek z tortem i fanfarami oraz napisem "Congratulations". Już wiedziałem, że się dostałem - uśmiecha się na samo wspomnienie.

Borys Kuca, drobny nastolatek walkę o indeks w Stanach rozpoczął w ubiegłym roku. Zanim jeszcze zdążył znaleźć się w maturalnej klasie. To wtedy zdawał egzaminy SAT, czyli testy jakim poddawani są absolwenci amerykańskich szkół średnich. Można to zrobić w Polsce. Najbliżej w Krakowie.

Sześć uczelni na raz
Na pierwszym poziomie zdawał język angielski i matematykę. Na drugim wybrał najbardziej zaawansowany poziom matematyki, chemię i język niemiecki. Na 2400 możliwych do zdobycia punktów, uzyskał 2200. Do tego doszedł jeszcze egzamin TOEFL sprawdzający umiejętnośc porozumiewania się językiem angielskim w środowisku akademickim. Żeby zwiększyć swoje szanse, aplikował aż do sześciu uczelni na raz. Przyjęli go na Yale, znalazł się na liście rezerwowej niewiele mniej znanej Columbii oraz uniwersytetu w Chicago.

Bystry dwulatek
W wieku, w którym wiele maluchów dopiero zaczyna wypowiadać pierwsze słowa Borysa zaprzątało już co innego. Słowo pisane. - Jako niespełna dwulatek znał już wszystkie literki, bardzo wcześnie zaczął czytać - wspomina Agata Kuca. Mama, z zawodu nauczycielka wf i tato - prawnik pracujący w domu maklerskim, dopingowali syna. Ten w wieku pięciu lat bardziej niż zabawą interesował się mapą świata wiszącą na ścianie w pokoju. Uczył się jej na pamięć.

- Pamięć ma tak doskonałą, że nigdy nie udało nam się wygrać z nim w memo - dodaje mama.

Do przedszkola poszedł jako trzylatek. - Nudziło mi się tam. Z radością poszedłem do szkoły już w wieku sześciu lat - przyznaje Borys.
Ja chcę do Stanów

W podstawówce zaczął startować w konkursach przedmiotowych. Z powodzeniem kontynuował taką rywalizację w gimnazjum. Ma na koncie tytuły laureata konkursów interdyscyplinarnych, z historii, geografii, matematyki, angielskiego, chemii. W rezultacie nie musiał nawet pisać testu szóstoklasisty, ani egzaminu końcowego w gimnazjum. - Robiłam kursy jak pracować ze zdolnym dzieckiem - wspomina pani Agata.

Już w trzeciej klasie gimnazjum jej syn zaplanował, że studiować będzie w Stanach. Po tym, jak jego kuzyn z rodziną wyemigrował za ocean i kilka lat po wyjeździe dostał się na słynny Harvard. - Kiedy opowiadał, jak jest tam wspaniale, podjąłem decyzję - mówi Borys.

Supermózg
II LO w Tarnowie wybrał z pełną premedytacją. Szkoła bowiem kilka lat temu uruchomiła klasy, w których edukacja kończy się międzynarodową maturą. - Już w trakcie rekrutacji zauważyłam, że trafił do nas mega-mózg - mówi Halina Pasternak, dyrektor "dwójki". - To taki uczeń, któremu trzeba zaoferować coś, by wykorzystał swoje zdolności, a nie stracił ich. Borys spełnił wszystkie pokładane w nim nadzieje. Kończy szkołę z samymi siódemkami, bo taka jest skala ocen w klasach z międzynarodową maturą.
Choć 18-latek ma już w kieszeni indeks Yale, nauki ani myśli odpuszczać. On to po prostu uwielbia. Nie sprawia wrażenia, by przygotowania do matury stanowiły jakiś problem. - Szybko się uczę i świetnie organizuję sobie czas - wyjaśnia.

Człowiek z Yale
By myśleć o przyjęciu na studia w Stanach pliki dokumentów należy wysłać do grudnia. Z wynikami egzaminów, opisem zajęć pozalekcyjnych, wykazem nagród i osiągnięć, ocenami ze szkoły. Trzeba było także napisać eseje na tematy zadane przez uczelnie i odpowiedzi na kilka pytań. Na przykład dlaczego kandydat chce studiować akurat na Yale.

- Podkreślałem olbrzymią mozaikę kulturową, jaką stanowi ten uniwersytet, jego prestiż i możliwości edukacyjne - relacjonuje Borys. Dołączył także opinie na swój temat nauczycieli chemii i matematyki.

Zanim dowiedział się o sukcesie, spotkał się z jednym z nielicznych polskich absolwentów Yale. Uczelnia zleciła mu przeprowadzenie wywiadu z Borysem i przesłanie im swojej opinii. - Chyba wypadłem nieźle, skoro się dostałem - uśmiecha się skromnie.

Języki to pestka
Angielskiego uczy się od lat. Zaczynał pod okiem mamy, potem pałeczkę przejęła ciocia - anglistka. Z porozumiewaniem się w tym języku nie ma najmniejszych problemów. Lubi sobie też poczytać. Na przykład Szekspira w oryginale. W ogóle do języków ma smykałkę. Opanował niemiecki, na maturze zdawał będzie rosyjski. Przez półtora roku uczył się również hiszpańskiego.
Jednak zdecydowany numer jeden to jak dotąd matematyka. - Gdybym dziś miał decydować, to chyba chciałbym zostać wykładowcą matematyki. Ale zobaczymy co będzie w przyszłości - mówi.

Stypendium z uczelni
Studia w Stanach sporo kosztują. To kwoty rzędu nawet 60 tys. dolarów rocznie. Jednak rodzinie Borysa nie grożą wielkie wydatki. Dzięki temu, że Yale dobierając sobie wybitnie zdolnych studentów z zagranicy, przyznaje im również stypendia. - Uczelnia weźmie na siebie olbrzymią większość kosztów, łącznie z zakwaterowaniem, wyżywieniem i kieszonkowym - mówi Borys.

Do Stanów wybiera się już w sierpniu. Wtedy rozpocznie się integracyjny obóz dla studentów spoza USA. Potem będzie jeszcze podobny obóz dla wszystkich nowych żaków. A już pod koniec sierpnia początek roku akademickiego.

Jak wygrana w totka
Cała rodzina od miesięcy ściskała kciuki za Borysa. Ten jednak potrafił dozować napięcie. Tuż po tym, jak dowiedział się, że został przyjęty do Yale, najzwyczajniej w świecie położył się spać. Dopiero rano powiedział o wszystkim rodzicom. Jak zareagowali? - Kiedy uświadomiłam sobie, że wielu osobom się nie udaje, a prawdopodobieństwo dostania się na Yale jest niewielkie, było to dla nas prawie jak trafienie szóstki w totolotka. Z drugiej jednak strony byliśmy na to przygotowani. Przecież Borys pracował nad tym wiele lat - mówi mama świeżo upieczonego studenta. Ucieszył się też brat Kacper. - Już wie, że dostanie mój rower - śmieje się Borys.

Na co liczy w Stanach? - Wiem, że kładzie się tam nacisk na oddolne inicjatywy studentów i nie ogranicza się im możliwości rozwoju - dodaje.

***

To jedna z najbogatszych, największych i najbardziej prestiżowych uczelni w Stanach Zjednoczonych. Mieści się w New Haven, w stanie Connecticut. Historia tej uczelni sięga 1701 r. Studiuje tam około 11 tysięcy osób.

W światowych rankingach Yale zajmuje regularnie miejsca w pierwszej dziesiątce. Uczelnia dysponuje majątkiem wartym ok. 20 mld dolarów. W kilkunastu bibliotekach zgromadzono tam ponad 12 mln woluminów.

Absolwentami tej uczelni byli m.in. prezydenci USA George W. Bush, Bill Clinton, Gerald Ford, wiceprezydent Dick Cheney, prezydent Meksyku Ernesto Zedillo, prezydent Niemiec Karl Carstens. Wiedzę w Yale zdobywały również aktorki - laureatki Oscarów Meryl Streep i Jodie Foster i wielu noblistów z różnych dziedzin.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska