Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Międzynarodowe Spotkania Folklorystyczne: Zadowalające zastępstwo (RELACJA)

Andrzej Z. Kowalczyk
Chilijski zespół Taller Calahuala.
Chilijski zespół Taller Calahuala. Krzysztof Kuzko
Nieustanna konfrontacja z pogodą, o której pisałem kilkakrotnie w relacjach z XXIX Międzynarodowych Spotkań Folklorystycznych im. Ignacego Wachowiaka, nie była jedynym kłopotem organizatorów. Już w trakcie trwania festiwalu okazało się, iż zespół z Serbii z powodu awarii autokaru utknął na Węgrzech i koniec końców odwołał przyjazd do Lublina. W tej sytuacji trzeba było dokonać korekty w programie sobotniego koncertu, aby jakoś zrekompensować publiczności brak jednego z wykonawców.

Do zapowiedzianych wcześniej: Taller Calauhuala z Chile i gospodarzy – Zespołu Pieśni i Tańca „Lublin” im. Wandy Kaniorowej – dołączyli więc wczoraj Gruzini, Słowacy oraz Francuzi i trzeba rzec, iż była to rekompensata zadowalająca. Przyjeżdżające na lubelski festiwal grupy z Gruzji zawsze stają się ulubieńcami publiczności i nie inaczej było też w tym roku. Zgromadzeni w muszli w Ogrodzie Saskim widzowie z przyjemnością obejrzeli ponownie efektowny występ zespołu Kelaptari ukazujący w pełni wdzięk dziewcząt i brawurową energię tancerzy, czyli to, co jest najbardziej charakterystyczną cechą tańców z tego regionu świata.

Słowacy z kolei – prezentując tańce Rusińskie – zabrali publiczność w swego rodzaju podróż sentymentalna, bo przecież są to rytmy pochodzące z naszych dawnych kresów wschodnich. Na mnie jednak największe wrażenie zrobił występ francuskiego (a mówiąc ściśle – alzackiego) zespołu Burgdeifala; jeszcze lepszy chyba niż ten czwartkowy. Zobaczyliśmy tańca pełne elegancji, a nawet wytworności, zarówno w warstwie muzycznej, jak i choreograficznej. I co ciekawe – dojrzały wiek tancerzy nie był tu żadną przeszkodą, a wręcz przeciwnie – okazał się walorem podnoszącym jakość występu. Są bowiem takie utwory, które powinny być wykonywane przez artystów dojrzałych, bo wtedy mogą zalśnić pełnym blaskiem. A potwierdzeniem tej tezy był występ „Kaniorowców” w tańcach rzeszowskich. Owszem, bywają one tańczone również przez „kaniorowską” młodzież, ale dopiero wykonanie przez grupy reprezentacyjne pozwala poznać i w pełni docenić ich jakość i urodę. A wczorajsze wykonanie pokazało, iż ich energetyczność w niczym nie ustępuje ognistym tańcom latynoskim.

A czasami nawet je przewyższa, o czym można się było przekonać przy okazji występu chilijskiego zespołu Taller Calahuala. Chilijczycy bowiem zaprezentowali program jak na Latynosów dość spokojny, zupełnie odmienny od repertuaru występujących dzień wcześniej Kolumbijczyków. Co jednak nie znaczy, że nieciekawy. Przeciwnie – pokazujący bogactwo i różnorodność chilijskiego folkloru, a także rozmaite źródła inspiracji. Poczynając od pieśni i tańców o charakterze religijnym, poprzez przepiękną formę nawiązującą do czasów konkwisty i jej ofiar, aż po ludowy taniec z miotłą, w trakcie którego publiczność klaszcząca na prośbę artystów do rytmu stała się jego współwykonawcą. Jak najlepsze wrażenie robił też towarzyszący tancerzom zespół muzyczny, nie tylko grający, lecz także śpiewający, dzięki czemu każde wejście na scenę chilijskiego zespołu było piękną miniaturą wokalno-taneczną. Warto było posłuchać i zobaczyć.

Koncert finałowy XXIX Międzynarodowych Spotkań Folklorystycznych; muszla w Ogrodzie Saskim; niedziela – godz. 18; wstęp wolny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski