Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sieroty z Wołynia dostają od IPN listy, które pisały podczas wojny

Piotr Subik
Sieroty z Pieskowej Skały pisały listy do nieżyjących rodziców, przesyłając im m.in. zęby mleczne
Sieroty z Pieskowej Skały pisały listy do nieżyjących rodziców, przesyłając im m.in. zęby mleczne Piotr Subik
Historia. Dr Leon Popek odkrywa kolejne tajemnice sierocińca w zamku Pieskowa Skała

- Co prawda to wspomnienia spisane po latach, ale bardzo ważne dla historyka. Dzięki nim można sobie uzmysłowić, jaką traumą dla dzieci była rzeź wołyńska, jak głęboko zapadła im w pamięć - mówi dr Leon Popek.

To badacz z Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie, który odtwarza historię przytuliska dla sierot z Wołynia istniejącego pod koniec wojny w zamku w Pieskowej Skale.

Pretekstem do badań stały się listy pisane przez dzieci z sierocińca do ich bliskich na Kresach Wschodnich. Pytały w nich nieżyjących rodziców, m.in. "Mamo, czy u Was Ukraińcy mordują?". Korespondencja nie została wysłana z powodu nadejścia frontu.

Przez ponad pół wieku przechowywała ją kierowniczka przytułku, późniejsza wybitna etnograf prof. Jadwiga Klimaszewska. W 2000 r. listy trafiły do dr. Leona Popka, badacza rzezi wołyńskiej, za pośrednictwem działaczki środowisk kresowych z Krakowa, Danuty Trylskiej-Siekańskiej. A historyk przyjął za punkt honoru odszukać autorów listów lub ich potomków.

Przez ostatni rok udało się dotrzeć do 10 osób, z czego połowa to są dawni podopieczni sierocińca w Pieskowej Skale. Mieszkają obecnie głównie na Śląsku. Część z nich - mimo podeszłego wieku - nadesłała już swoje wspomnienia związane z mordami dokonywanymi przez ukraińskich nacjonalistów w latach 1943-44 na Polakach. Są też w nich informacje dotyczące ich drogi do starego zamczyska w dolinie Prądnika.

Dzięki temu udało się ustalić m.in., że grupę osieroconych dzieci, m.in. z Krzemieńca, Szumska oraz Wiśniowca Nowego uratowała przed Ukraińcami Irena Sandecka, zmarła w 2010 r. poetka, nauczycielka Liceum Krzemienieckiego, pracownica tamtejszej Powiatowej Delegatury Rządu. Wiadomo też, że punkt zbiorczy dla wołyńskich sierot zorganizowano we Lwowie, a dopiero stamtąd przewożono je do Krakowa.

Przed historykiem nadal sporo pracy, bo zachowało się 129 listów, a ich autorom lub ich dzieciom udało się zwrócić tylko nieliczne. I to nie w oryginale, bo na razie otrzymują ich kserokopie. Będą mogli zdecydować, czy listy zabiorą, czy pozostawią w archiwum IPN. Mogą się one bowiem stać doskonałym materiałem badawczym nie tylko dla historyków, ale też np. dla psychologów dziecięcych zajmujących się czasami okupacji.

Sierociniec w Pieskowej Skale urządzony został na początku 1944 r., działał pod egidą Rady Głównej Opiekuńczej. Do końca wojny przewinęło się przez niego ok. 350 dzieci. Prócz prof. Klimaszewskiej opiekę nad sierotami sprawowała m.in. etnograf Anna Kutrzeba-Pojnarowska, a lekarzem była Maria Ingarden, żona filozofa prof. Romana Ingardena. Po wojnie dzieci, których nie odnalazły rodziny, przewieziono do biduli w Koźminie i Czerniejowie w Wielkopolsce.

- Istnienie sierocińca to mało znany epizod w historii zamku. Nie wspominają o nim przewodniki turystyczne, ale my zawsze staramy się przypominać o nim turystom - mówi Ewa Mikołajska, kustosz zamku w Pieskowej Skale.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski