Widzew nie może zmarnować nawet godziny

Udany początek Widzewa przywróciłby wiarę kibiców w to, że szybki powrót do ekstraklasy jest realny. Scementowałby także zespół, który musi mieć świadomość, że czeka go naprawdę ciężka harówka.

W poniedziałek widzewiacy ćwiczyli po południu. W zajęciach nie wziął udziału żaden nowy zawodnik. Widać, że czas masowych testów w zespole Tylaka na razie się skończył. I dobrze, bo wzbudzały one raczej uśmiech politowania w futbolowej Polsce. Zwłaszcza po pamiętnej drugiej połowie sparingu z Wisłą Płock, o której trzeba jak najszybciej zapomnieć.

W rundzie jesiennej piłkarzem Widzewa nie zostanie pomocnik Volodymir Tanchyk. Tylak zapewne nie pogardziłby tym piłkarzem w swojej kadrze, jednak Ukrainiec po prostu wyjechał z Łodzi. Wszystko wskazuje na to, iż dostał znacznie atrakcyjniejszą pod względem finansowym propozycję z Karpat Lwów, trudno więc się dziwić, że wybrał kontynuację kariery w ojczyźnie.

Już wcześniej Tylak zrezygnował z usług testowanych: Przemysława Frąckowiaka, Borisa Dosljaka oraz Michała Grunta. Szansę na podpisanie kontraktów z drużyną z Łodzi wciąż mają natomiast obcokrajowcy: Bośniak Dino Hamzić i Hiszpan Cristian Del Toro oraz Polacy: Mateusz Ławniczak, Michał Przybyła i Piotr Kasperkiewicz.

Nie trenował Princewill Okachi, choć nadal jest widzewiakiem. Brakowało także rekonwalescenta Veljko Batrovicia, który raczej nie zagra w pierwszym meczu z GKS. Normalnie pracował Łotysz Eduards Visnakovs i coś nam mówi, że przez pewien czas pozostanie jeszcze w klubie. Trenował Patryk Wolański.

Z testów w Anglii wrócił Patryk Stępiński, do Włoch nadal nie wyjechał Krystian Nowak. Wierzymy, że obaj pomogą kolegom jesienią.

Na dziś, jutro, czwartek oraz piątek sztab szkoleniowy zaplanował po jednych zajęciach. Do Katowic na ligowy mecz z GKS (godz. 14.45) drużyna z al. Piłsudskiego wyjedzie w sobotę rano.