Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka godziła się na molestowanie 7-letniej córki przez sąsiada? Mężczyzna się powiesił

Agata Grzelińska
Tutaj to się stało, w biały dzień. Ciągle to widzę - opowiada kobieta, która widziała, jak Sz. dobierał się do dziecka. - A teraz co? Ludzie wokoło milczą.
Tutaj to się stało, w biały dzień. Ciągle to widzę - opowiada kobieta, która widziała, jak Sz. dobierał się do dziecka. - A teraz co? Ludzie wokoło milczą. fot. Mateusz Różański
Dramat pod Jaworem. Do szpitala przywieziono 7-letnią dziewczynkę, którą miał gwałcić 77-letni sąsiad. Wyniki badań wykluczyły gwałt, ale dziecko zostało skrzywdzone. Zatrzymany staruszek powiesił się w czwartek we wrocławskim więzieniu. Teraz okazuje się, że w całą sprawę mogła być wplątana także matka dziewczynki. Prokuratura postawiła 39-letniej matce dziewczynki zarzut poplecznictwa. Nie chciała ona powiadamiać policji o zdarzeniu, a gdy mundurowi przybyli, zaprzeczała zaistnieniu zajścia i nie chciała wydać ubrania dziecka.

Wiadomość, która dotarła do naszej redakcji w poniedziałek wieczorem, była wręcz wstrząsająca. Do legnickiego szpitala przywieziono dziewczynkę spod Jawora, w wieku 6 czy 7 lat, którą zgwałcił sąsiad... We wtorek informacji jest już więcej, w tym jedna dobra. Wyniki badań lekarskich wykluczają gwałt. Jednak to, że dziecko nie zostało brutalnie zgwałcone, nie znaczy, że nie zostało skrzywdzone.

- Podejrzany dopuścił się wobec 7-letniej córki swojej sąsiadki czynności seksualnych polegających na dotykaniu intymnych części jej ciała - mówi Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy. - Mężczyzna usłyszał zarzut pedofilii. Został aresztowany na trzy miesiące.

CZYTAJ WIĘCEJ: PODEJRZANY O MOLESTOWANIE 7-LATKI POWIESIŁ SIĘ W CELI WE WROCŁAWIU

Tymczasem już w czwartek po południu, po zatrzymaniu, mężczyzna powiesił się w tymczasowej celi aresztu przy ul. Kleczkowskiej.

Im dalej w las, tym więcej pytań
W miarę, jak prokuratura podaje kolejne szczegóły, narastają szok i niedowierzanie. I jedno powtarzające się pytanie: Jak mogło do tego dojść? Skoro mężczyzna, który zaatakował dziecko, to 77-letni starszy człowiek. Skoro był już skazany za podobne przestępstwo. Skoro kilka lat temu molestował dziecko z tej samej rodziny - starszą siostrę ofiary.

CZYTAJ WIĘCEJ NA KOLEJNEJ STRONIE

- Podejrzany był już wcześniej karany za pedofilię, jakiej w latach 2009-2011 dopuścił się wobec starszej siostry obecnie pokrzywdzonej dziewczynki. Miała ona wówczas 10 lat - informuje prokurator Liliana Łukasiewicz. - W czerwcu 2012 roku sąd, mimo wniosku prokuratora o orzeczenie wobec sprawcy kary bezwzględnej pięciu lat pozbawienia wolności, skazał go na karę dwóch lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na okres pięciu lat próby i oddał go w tym czasie pod dozór kuratora. Orzekł też zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej na odległość 20 metrów na okres pięciu lat oraz zobowiązał do poddania się terapii w związku z zaburzeniami preferencji seksualnych. Sąd okręgowy, mimo apelacji oskarżyciela, utrzymał zaskarżony wyrok w mocy.

Sędzia Jarosław Halikowski, rzecznik Sądu Okręgowego w Legnicy, przytacza uzasadnienie wyroku w zawieszeniu, jaki w 2012 roku Sąd Rejonowy w Jaworze wydał wobec Bronisława Sz.

- Sąd ten uznał, że wobec oskarżonego zachodzą przesłanki do zastosowania warunkowego zawieszenia wykonania kary - mówi rzecznik. - W ocenie sądu kara pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem w lepszy sposób wypełnia wobec tego oskarżonego swoje cele prewencyjne i wychowawcze niż kara bezwzględnego pozbawienia wolności - cytuje uzasadnienie wyroku. - Zdaniem sądu przez cały czas trwania próby oskarżony będzie musiał prowadzić nienaganny tryb życia i przestrzegać prawa, bo w przeciwnym razie sąd zarządzi wykonanie kary. Zawieszając oskarżonemu warunkowo wykonanie kary, Sąd Rejonowy w Jaworze wziął pod ocenę osobiste właściwości i warunki oskarżonego i uznał, że istnieje wobec niego pozytywna prognoza kryminologiczna. Zdaniem sądu długi okres próby z jednoczesnym objęciem go nadzorem kuratora stwarza możliwość skutecznego oddziaływania na oskarżonego.

Prof. Piotr Kruszyński, specjalista z zakresu prawa karnego, nie ma wątpliwości, że wydając wyrok za pedofilię w zawieszeniu, jaworski sąd popełnił błąd.

PROF. PIOTR KRUSZYŃSKI - TO SKANDAL I LEKKOMYŚLNA DECYZJA - CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE

- To skandal. Decyzja niezwykle lekkomyślna. Rozumiem, że sąd miał do czynienia ze starszym człowiekiem, ale wiek nie jest usprawiedliwieniem i nie zwalnia z kary - mówi prof. Kruszyński. - Tym bardziej że są w Polsce cele w zakładach karnych przystosowane dla starszych ludzi, z opieką lekarską. Należałoby się wręcz zastanowić, czy wiek nie jest okolicznością obciążającą. 77-letni człowiek z dużym bagażem doświadczenia życiowego jest przecież świadomy swoich czynów. Dobrze, że teraz został aresztowany. Powinien zostać skazany.

Najpierw służył w ORMO, potem udzielał się w kościele
Środa przynosi kolejną dawkę szokujących wieści. To obrazy, które trudno zrozumieć. I kolejne, uwierające jak szkło w ranie, pytania. Policjanci wyprowadzają z budynku prokuratury w Jaworze 77-letniego Bronisława Sz. Pierwsze wrażenie? Chuchro. Zwyczajny, drobny, starszy pan, któremu chciałoby się ustąpić miejsca w autobusie. Nie ma przecież na twarzy wypisane, że lubi krzywdzić małe dzieci. Milczy. Prokurator Artur Socha, który chwilę wcześniej przesłuchiwał mężczyznę, mówi, że ten nie przyznał się do winy. Tłumaczył natomiast, że fałszywie oskarża go sąsiadka. - Podejrzany zaprzeczył zarzutom. Przedstawił swoją wersję. Twierdzi, że do niczego takiego nie doszło i że jest pomawiany przez sąsiadkę, która była bezpośrednim świadkiem większej części zdarzenia - mówi prokurator Socha. - Będziemy musieli jeszcze zweryfikować te informacje, ale w tej chwili za wiarygodną osobę uznajemy świadka.

Prokuratura i policja skrzętnie przemilczają nazwę wsi, w której doszło do molestowania dziecka. Tłumaczą, że to mała społeczność i że jeśli podamy nazwę miejscowości, łatwo będzie się domyślić, o kogo chodzi. Dowiadujemy się jednak, że chodzi o Postolice w gminie Wądroże Wielkie. Jedziemy tam. Znajdujemy całkiem sporą wieś położoną, jak by powiedzieli Anglicy, "w środku niczego". Świeci słońce. W tym świetle jeszcze bardziej ujmujące są widoki gór w dali za zadbanymi obejściami i spokój. Gdy wjeżdżamy do Postolic, od razu wpadają nam w oko dwa jednopiętrowe bloki, takie, jakie niegdyś budowano na wsiach dla pracowników PGR-ów. Pytamy ludzi. Potwierdzają, że to tam mieszkają sprawca i ofiara. Wszyscy wiedzą, o kogo chodzi. Czy ludzie są w szoku?

- Szok? Nie, teraz już nie, szok był, ale za pierwszym razem. Teraz to się tylko potwierdziło - mówi spokojnie przystojny mężczyzna po trzydziestce. Niewykluczone, że ma dzieci w podobnym wieku. Czy przemknęło mu przez głowę, że coś takiego mogłoby spotkać jego córkę?

Pytamy innych. Jedna z kobiet wypowiada podobne zdanie. Wspomina, że za pierwszym razem, gdy we wsi pojawiły się policja i pogotowie ratunkowe, ludzie byli zszokowani.

- Teraz już wiemy - mówi i zamyśla się na chwilę. - Żal tych dziewczynek, bo fajne takie. A babcia ich jak przeżywa. Szkoda też jego żony. Wtedy to do kościoła nawet nie przychodziła ze wstydu. Ale co ona winna? A on? No taki na co dzień spokojny człowiek, nie był jakiś agresywny. Za komuny to w ORMO był, a potem w kościele z tacą biegał. Chociaż ci, co go bliżej znają, to mówią, że wredny jest. Kota kopnie, kurę kopnie. No coś musi być z nim nie tak, skoro potrafi skrzywdzić dziecko, i to niejeden raz - dodaje mieszkanka wsi.

ŻONA BRONISŁAWA SZ: NIE WIEM JAK TO SIĘ MOGŁO STAĆ, ON PRZECIEŻ POMOCNY CZŁOWIEK - CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE
Żona Bronisława Sz. zaprasza nas do domu. Rozmawia otwarcie. W oczach cały czas ma łzy.
- Nie wiem, co myśleć. Byłam na działce, jak to się stało. Nie widziałam. Po co miałby to robić? Drugi raz? Do głowy mi to nie dochodzi - mówi siwiuteńka kobieta. - Przecież i te dzieci do nas przychodziły, i Ewa, ich matka. I do pracy ją kiedyś zawiózł, bo poprosiła. Nie wiem, jak to się mogło stać i czy to prawda jest? On przecież pomocny człowiek.

Zboczeńcu, zostaw dziecko!
Docieramy na miejsce. Dwa bloki, podwórze i ogródki. Akurat jest telewizja. Kobieta, która była świadkiem zdarzenia, opowiada, co widziała. Pokazuje ustronny zaułek za krzakami.

- On miał spuszczone spodnie, ona też miała opuszczone majtki. Stała i jadła cukierka, a on... - kobieta zakrywa dłońmi oczy. Przełyka łzy. Za chwilę znów widać, jak targają nią nerwy. - Wykonywał takie ruchy, jakby z nią stosunek odbywał. Nie śpię od poniedziałku, cały czas to widzę. Koszmar! Krzyknęłam do niego: "Zostaw dziecko, ty zboczeńcu". Wyrwałam mu ją i zabrałam.

Kobieta zaczęła krzyczeć. Chwyciła za telefon, by wezwać policję, gdy nadeszła matka dziewczynki.

- Mówię jej, co się stało, a ta mi wyrywa telefon! - opowiada roztrzęsiona mieszkanka Postolic. - Matka! Rozumie pani? Matka mówi: "Eee, po co policja, nic się nie stało, dogadamy się." I tak wezwałam policję. On cały czas powtarzał: "Nie słuchaj jej, ja ją tylko przytulałem."

Dlaczegoś nie pilnowała dziecka?
Wchodzimy do domu dziewczynek. Czysto, skromnie, na ścianach obrazy świętych i duże zdjęcia dzieci.
- Malutkie moje. Przecież ja je chowałam i nic się nie stało, a tu takie coś? Tak skrzywdzić dziecko? To człowiek? Gorzej niż zwierzę - płacze babcia dziewczynek. - Gdybym ją wzięła na działkę... Wróciłam i widzę policję. Myślałam, że jakiś wypadek, patrzę, a tu moja Ewa w samochodzie. Mówią mi, co się stało. Dostałam szoku. Krzyczałam do niej: "Dlaczegoś nie pilnowała dziecka?".

- Prokuratura Rejonowa w Jaworze postawiła 39-letniej matce dziewczynki, która nie chciała powiadamiać policji o zdarzeniu, a gdy ta przybyła, zaprzeczała zaistnieniu zajścia i nie chciała wydać odzieży dziecka, zarzut poplecznictwa - dodaje prokurator Łukasiewicz.

Terapia żmudna, skomplikowana i niedająca gwarancji
Jaworski sąd zobowiązał Bronisława Sz. do poddania się terapii w związku z zaburzeniami preferencji seksualnych. Jednak z powodu trudności w dostępie do ośrodków, w których taka terapia się odbywa, 6 maja 2013 roku zmodyfikował postanowienie.
- Sąd zmienił ten obowiązek na poddanie się oddziaływaniu psychologicznemu mającemu na celu wsparcie pacjenta połączone z psychoedukacją na cały okres próby - mówi sędzia Jarosław Halikowski. - Oskarżony wypełniał ten obowiązek. Spotykał się regularnie z psychologiem.

Czy taka terapia w ogóle jest skuteczna? - Czy ta konkretna terapia była skuteczna, to już sama pani odpowiedziała. Nie była - mówi prof. Zbigniew Lew-Starowicz, seksuolog. - Nie ma żadnej terapii, która dawałaby 100 procent skuteczności. To w ogóle jest skomplikowana, wieloletnia terapia, która nie zawsze przynosi efekty. Więcej o tym przypadku nie mogę powiedzieć, bo nie badałem tego pacjenta.

Kobieta, która widziała, jak 77-latek molestuje dziewczynkę, opowiada: - Mała stała biernie. Mówię do niej: "Po coś tu przyszła?", o na mi na to "Nie wiem" i w płacz.

- Teraz najważniejsze pytanie to, jak ta dziewczynka rozumie i przeżywa tę sytuację; jaką ma świadomość, co jest normą, a co przekroczeniem normy. Była bierna, bo mogła być zastraszona, zaskoczona, mogła w ogóle nie rozumieć, co się dzieje - mówi Patrycja Rzepecka, psychoterapeutka z Akademickiego Centrum Psychoterapii i Rozwoju przy SWPS. - Czy dziecko będzie miało traumę i jakiej pomocy wymaga, to się okaże. Jedne dzieci wypierają takie wydarzenia, inne je przerabiają, chcą opowiadać, odgrywają scenki w zabawie. Trzeba je wysłuchać, wyjaśniać, jeśli zadają pytania, modyfikować schematy myślowe, gdy pojawia się poczucie winy, ale nie budować wokół tego wydarzenia dodatkowego napięcia. Nie udawać też jednak, że się nic nie stało. Potrzebne jest spokojne i rozsądne wsparcie dorosłej osoby.

Tylko człowiek?

- Dziecko będzie przesłuchane w tym tygodniu i w zależności od tego, co powie, będziemy mogli ostatecznie sformułować zarzuty, nie wykluczając zaostrzenia kwalifikacji - mówił w środę prokurator Socha.
W rozmowie z ludźmi ze wsi, z żoną Bronisława Sz., babcią dziewczynek, uderza jakaś niewiarygodna bezsilność, bezradność, jakieś dziwne wrażenie pogodzenia. Jakaś kobiecina w chustce mówi, że nic nie widziała. Wzdycha i rzuca w przestrzeń: "Człowiek jest tylko człowiekiem...".

Co grozi matce? Za poplecznictwo, a zatem utrudnianie postępowania karnego w celu uniknięcia przez podejrzanego odpowiedzialności karnej, grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Matka godziła się na molestowanie 7-letniej córki przez sąsiada? Mężczyzna się powiesił - Gazeta Wrocławska

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany