Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mówiące koszulki łodzianki z... Ghany. Zrozumieć Afrykę

(pat)
– Moje włosy są naturalnie kręcone, ale zajęło mi mnóstwo czasu, zanim to zaakceptowałam – przyznaje Weronika.
– Moje włosy są naturalnie kręcone, ale zajęło mi mnóstwo czasu, zanim to zaakceptowałam – przyznaje Weronika. archiwum prywatne
Graficzka, projektantka, szczęśliwa żona i dumna mama... Weronice Owusu-Byczkowskiej, córce łodzianki Anny Sejdlec i Daniela Kwesi Owusu, Ghańczyka, trudno odmówić sukcesu. Zwłaszcza że niedawno stworzyła własną markę odzieżową promującą wiedzę o Afryce.

– Moje koszulki „mówią”. A każda z nich ma do przekazania inną opowieść – zapewnia.

Miłość z dwóch kultur
Spotykamy się w jej mieszkaniu na Bałutach. Weronika tuli niespełna dwumiesięcznego Filipa. Razem z mężem Bartkiem tworzą szczęśliwą rodzinę. Ale...
– Gdy trzynaście lat temu przyleciałam do Polski, nie znałam języka, a mój wygląd wywoływał rozmaite, nie zawsze przyjemne pytania i komentarze: „Dlaczego masz czarną skórę?”, „Czy to brud?”, „Wracaj do siebie”. Jakby ludzie nie zauważali, że któreś z moich rodziców musiało być stąd – wspomina.
Od czterdziestu czterech lat państwo Owusu mieszkają w Ghanie. Jednak ani ona, ani dwie starsze siostry, Aneta i Monika, nie zdecydowały się wrócić tam po ukończonych w Polsce studiach. Weronikę, na którą w ojczyźnie ojca czekała praca w prestiżowej szkole, zatrzymał przede wszystkim Bartek. Gdy ona studiowała, on pracował w kafejce internetowej. I szybko wpadł jej w oko.
– Chodziłam tam o różnych porach, może trochę za często – przyznaje ze śmiechem. – Ale mój plan się powiódł, bo po około dwóch miesiącach poszliśmy do kina. Pomagał mi też w nauce języka. Chociaż nieporozumienia się zdarzały, bo na przykład gdy mówił do mnie brzdąc, kojarzyło się to określenie ze słowem „brzydka” i... trochę się obrażałam.

W sercu – Ghanka
Przygoda z grafiką zaczęła się pięć lat temu, dzięki mężowi, z zawodu informatykowi. Wspólnie prowadzili firmę, w której Weronika była odpowiedzialna za kontakty z klientami.
– Któregoś razu w projekcie dla jednego z nich zdarzył się błąd i nie miał kto go poprawić. Pomyślałam wtedy: Gdybym tylko ja to potrafiła... I właściwie od tej chwili zaczęłam interesować się grafiką poważnie – opowiada.
Wkrótce takie programy jak Corel Draw, Adobe Illustrator czy Photoshop nie miały przed nią tajemnic. Wiedza, zdobyta również u profesjonalnych grafików, nie poszła na marne.
Weronika stworzyła swoją markę odzieżową. Jej ubrania są, jak mówi, wyrazem smaku Afryki, poczucia dumy i odrobiny magii, stanowiąc połączenie pasji projektowania i miłości do afrykańskiego kontynentu. Bo chociaż zaaklimatyzowała się w Polsce, mówi, że jest Ghanką.
– Tam się urodziłam i wychowałam, tam nie czułam się inna. Nie zmienię tego, co w sercu. Chcę jednak spróbować zmienić sposób postrzegania Afryki, przybliżyć ludziom jej historię, sztukę, muzykę, zwyczaje, moralność. A to wszystko właśnie przez modę, a dokładniej – koszulki z przekazem – wyjaśnia.

Symbole mają znaczenie
Są na nich afrykańskie symbole, dzięki którym, według zapewnień Weroniki, można nawet zmienić postrzeganie świata. Sankofa oznacza powrót do korzeni i niesie przesłanie: „Nie zapominaj, skąd pochodzisz”. Nkyinkyim to symbol inicjatywy, wszechstronności i dynamiki, który mówi o możliwości dostosowania się do trudnej sytuacji życiowej.
– Kyim, czyli wykręcać się lub obracać, symbolizuje zarazem zdolność szybkiego uczenia się nowych umiejętności – tłumaczy projektantka. – Z kolei Adinkrahene jest królem wszystkich symboli, oznaczającym przywództwo. Nosząc koszulkę z takim symbolem dajemy sygnał, że jesteśmy wielcy i mamy charyzmę.
Wzorów jest kilka, wśród nich m.in. związane z afrykańskim zwyczajem malowania twarzy i tamtejszymi fryzurami. I wciąż powstają nowe.
– Mieszkańcy Afryki zawsze szczycili się swoimi włosami, a ich pielęgnowanie było ważną częścią życia duchowego. Inna sprawa, że ja przez piętnaście lat walczyłam z moimi, kręconymi, aby były proste, zanim zaakceptowałam, że po prostu takie już są – śmieje się Weronika.
Do każdej koszulki projektantka dołącza karteczkę z opisem uwidocznionego na niej symbolu.
– Podczas wizyty u koleżanki, gdy zapyta, co to za znak, można od razu wyjaśnić – mówi Weronika. – Może stanie się to pretekstem do dalszej rozmowy o Afryce?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany