Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew w strefie spadkowej. Trzeba bić na alarm

Jan Hofman
Piłkarze Widzewa zapewniali przed meczem, że jadą do Niecieczy po trzy punkty. Niestety, kolejny raz skończyło się na deklaracjach i pobożnych życzeniach. Sytuacja łódzkiej drużyny w tabeli staje się trudna i nic w tej chwili nie wskazuje na to, aby miało być lepiej. Drużyna jest w strefie spadkowej!

Ktoś może szukać alibi dla łódzkiej drużyny, tłumacząc porażkę tym, że widzewiacy grali z liderem. Nic bardziej błędnego, bo również zajmująca pierwsze miejsce w tabeli Termalica nie zachwyciła swoją postawą. Ale jednak i to wystarczyło, by pokonać widzewiaków.
Nawet junior wie, że recepta na zainkasowanie trzech punktów na piłkarskim boisku jest prosta jak, nie przymierzając, konstrukcja cepa. Aby wygrać mecz, trzeba się nabiegać, walczyć do upadłego, atakować rywala, konstruować akcje ofensywne, myśleć na boisku, no i oczywiście mieć siły, aby wprowadzić w życie wcześniej wymienione punkty. Przykro to pisać, ale tych prostych futbolowych wytycznych nie przedstawiono widzewiakom. Co gorsza, wydaje się, że nie wie o nich także szkoleniowiec. W drużynie z al. Piłsudskiego cały czas myślą, że tzw. dreptany i kurczowe trzymanie się własnego przedpola są panaceum na odnoszenie sukcesów w pierwszej lidze. Nawet przepiękny gol zdobyty przez Marcina Kozłowskiego nie zmienia tej oceny. Zatem kolejny raz trzeba poinformować widzewiaków, że tak nie jest. Jeśli to szybko zrozumieją, tym lepiej dla nich i ich fanów, którzy już tracą cierpliwość, bo ile można oglądać miernej jakości popisy futbolistów.
Przez pierwszych dziesięć minut wczorajszego meczu łodzianie nie zdołali ani razu zagrozić bramce rywala. Trudno jednak było spodziewać się ataków widzewiaków, skoro cała drużyna skupiła się na własnej połowie, a jedyną myślą, jaka kołatała się po głowach widzewiaków było to, aby nie dać sobie strzelić gola. Nawet tak wytężony wysiłek myślowy nie zapobiegł nieszczęściu, do którego doszło już w trzynastej minucie.

Oto, co po meczu powiedzieli szkoleniowcy obydwu drużyn.
Włodzimierz Tylak (trener Widzewa): – Jesteśmy przybici porażką. Graliśmy z trudnym przeciwnikiem, ale powinniśmy zdobyć punkt. Pozostaje mi tylko pogratulować trenerowi gospodarzy. Broź wcale nie słaniał się na nogach, on tylko sprawia takie wrażenie.
Piotr Mandrysz, (trener Termaliki): Z przebiegu spotkania byliśmy zespołem lepszym. Wynik nie odzwierciedla tego co działo się na boisku. Do straty gola, graliśmy koncertowo. Stworzyliśmy kilka ładnych akcji, w których brakowało nam wykończenia. Dobra postawa bramkarza i obrońców Widzewa powodowała, że prowadziliśmy tylko 1:0. Gdy gra się w ataku pozycyjnym, może zdarzyć się gapiostwo. Nas kosztowało utratę bramki W drugiej połowie temperatura przyczyniła się do tego że siły z obu drużyn ulatywały. Lepiej znieśliśmy trudy spotkania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany