Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dopalacze zamiast kleju! Siedmiolatki, dziesięciolatki piją alkohol, aby sprawdzić... [zdjęcia]

liliana bogusiak-jóźwiak
Rozmawiamy z dr hab. nauk med. Grażyną Skotnicką-Klonowicz, kierownikiem szpitalnego oddziału ratunkowego w szpitalu im. M. Konopnickiej.

- Czy to prawda, że nie ma dnia, aby pogotowie lub rodzice nie przywozili do placówki dziecka pod wpływem alkoholu?
– Niestety, tak jest. Alkohol jest dostępny, stosunkowo tani, zwróćmy uwagę na fakt, że butelka piwa kosztuje tyle, co woda mineralna, a sklepy nie przestrzegają zakazu sprzedaży alkoholu młodzieży. Moim zdaniem, istnieje również przyzwolenie społeczne na to, aby młodzież piła piwo. „To tylko piwo” – takie tłumaczenie często się słyszy od pacjentów, a nawet ich rodziców. Nikt też nie zwraca uwagi młodemu człowiekowi, który pije piwo czy to na ulicy, czy nawet w tramwaju.
O tym, jak wygląda spożycie alkoholu wśród młodzieży, można się przekonać, wychodząc w godzinach popołudniowo-wieczornych na jakiekolwiek osiedle w Łodzi, aby zobaczyć, co się dzieje w ogrodach i parkach. Siedzą tam głównie nastolatki i piją piwo. Nikt nie sprawdza, czy mają ukończone osiemnaście lat, czy też nie. Straż miejska, jeśli już się na osiedlu pojawi, to prędzej wypisze mandat za niesprzątniętą psią kupę, niż zainteresuje się pijącymi chłopcami i dziewczętami.

Sabatier noże szefa kuchni w Carrefourze [ceny, opinie] Czy warto kupić noże Sabatier?

- Ile promili alkoholu w wydychanym powietrzu mają dzieci, które trafiają na szpitalny oddział ratunkowy?
– Zdarza się, że nawet 2,4. Obliczyliśmy, że mali pacjenci, trafiający do nas z powodu upojenia alkoholowego, średnio mają 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. To dużo, zwłaszcza jeśli uwzględni się fakt, że ciężar ciała dziecka jest mniejszy niż dorosłych. Dlatego też po spożyciu danej objętości alkoholu obserwuje się u dzieci wyższe stężenie alkoholu zarówno w wydychanym powietrzu, jak i we krwi niż u dorosłych. Niejednokrotnie przywożone do szpitala dzieci bywają bardzo agresywne, stwarzając wielkie problemy w ich zaopatrzeniu.

- Piją z ciekawości czy też z innych powodów?
– Siedmiolatki, dziesięciolatki piją alkohol, aby sprawdzić, jak smakuje piwo lub wino. Ale już trzynastolatki i czternastolatki sięgają po butelkę, aby się odstresować. Pijane dzieci, o ile nie mają innych obrażeń, zostają na naszym oddziale na 24 godziny.

- Czy to prawda, że – uwagę na to zwracają niektórzy specjaliści od uzależnień – coraz częściej po alkohol sięgają dziewczynki? W niektórych grupach wiekowych piją ponoć nie mniej niż chłopcy...
– Dzisiejsza nastolatka po prostu sięga po używkę, która jest ogólnie dostępna. Nie uważa, że to jest naganne, niezdrowe. Jednocześnie obserwuje się zacieranie różnic związanych z płcią i wiekiem.

- Czy ci młodzi pacjenci pod wpływem alkoholu to osoby, które napiły się po raz pierwszy, czy już po raz kolejny z tego powodu są przywożone na SOR?
– Różnie to bywa. Zdarzają się pacjenci, którzy napili się pierwszy raz w życiu i od razu pogotowie musiało ich do nas przywieźć. Ale są i tacy, którzy po raz kolejny nadużyli alkoholu, mają ślady po samouszkodzeniach.

- W jaki sposób alkohol wpływa na organizm młodego człowieka?
– Przede wszystkim działa destrukcyjnie na układ nerwowy. Najczęściej szybciej uzależnia niż w wieku dojrzałym. Coraz częściej trafiają do nas młodzi uzależnieni pacjenci, na przykład z ośrodków wychowawczych, którzy mają zaburzenia w sferze emocjonalnej. Piją, ale też sięgają po narkotyki lub dopalacze.

- Czy jesteście państwo w stanie zbadać, czy i jakie dopalacze przyjęli?
– Nie mamy możliwości, o ile pacjent sam się nie przyzna. Najczęściej przypuszczamy, że je zażył na podstawie obserwacji jego zachowania. W tym roku (do końca lipca) z powodu dopalaczy przyjęliśmy trzynastu nastolatków, głównie w wieku od piętnastu do siedemnastu lat. Najmłodsi mieli po czternaście lat. Dla porównania, w 2011 roku z tego powodu przyjęliśmy sześcioro dzieci. Jeśli miałabym porównać z okresem jeszcze wcześniejszym, dziesięć – dwadzieścia lat temu, to obecnie rzadziej trafiają do nas dzieci wąchające klej. Moim zdaniem dlatego, że dostępność do narkotyków i dopalaczy jest większa.

- Za nami wakacje, podczas których przyjęliście państwo również sporo dzieci oparzonych...
– Zgłosili się m.in. rodzice z dziewczynką, która oparzyła się gorącym powietrzem z rury wydechowej. Niestety, dopiero po tygodniu, bo rana po oparzeniu nie chciała się goić.
Aż 80 procent oparzeń wśród dzieci są to wypadki, do których doszło w domu, najczęściej w kuchni. Dziecko ściąga na siebie czajnik bezprzewodowy z gotującą się wodą, filiżankę z gorącą herbatą. Zdarza się też, że rodzice siedzą z małym dzieckiem przy stole, a ono ściągnie na siebie naczynie z gorącym płynem – kawą, herbatą, zupą. W szpitalu rodzice tłumaczą: „Pani doktor, to była tylko chwila”. To zawsze jest tylko chwila nieuwagi i dlatego trzeba eliminować potencjalne niebezpieczeństwa, gdy w domu jest małe dziecko. Trzeba też przewidywać pewne sytuacje i tak zabezpieczyć mieszkanie, aby dziecko mogło się po nim swobodnie poruszać, ale też aby nie zrobiło sobie krzywdy.

fot. maciej stanik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany