Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew. Czas zakończyć rozdawnictwo

Jan Hofman
Piłkarze Widzewa, ale także nowy szkoleniowiec drużyny Rafał Pawlak, zawodzą na całej linii.

Widzew już od dłuższego czasu jest czerwoną latarnią pierwszej ligi i niestety gra zespołu nie daje podstaw, by myśleć, że ten stan rzeczy może się w nieodległej przyszłości zmienić. Łodzianie, choć Pawlak niedawno twierdził, że ma pomysł na grę Widzewa, wcielili się w niewdzięczną i mało chwalebną rolę – dostarczyciela punktów.

Łódzki klub dostaje baty, niezależnie od tego czy gra na wyjeździe, czy też u siebie. A to na pewno boli, i to mocno, wszystkich, którzy mają w sercu Widzew.

Pewnie gorzką satysfakcję ma Włodzimierz Tylak. Za jego czasów drużyna od czasu do mogła się przynajmniej pochwalić drobnym sukcesem. Jego następca dorzuca do klubowej historii niechlubne fakty, jak choćby ten, że od przejęcia zespołu nie wywalczył punktu, przegrywając wszystkie trzy mecze. To plama na trenerskim honorze i pewnie kto inny wiedziałby, co w takim przypadku należy zrobić i jak się zachować. No cóż, jesteśmy w Łodzi i pewnie na takie gesty nie ma co liczyć!

Nie sposób nie wrócić jeszcze do upokarzającej porażki z Bytovią. Choć beniaminka z Bytowa prowadzi Paweł Janas, były selekcjoner drużyny narodowej, to jednak nie zmienia faktu, że do Łodzi przyjechała jedna z najsłabszych ligowych ekip, jakie nasi kibice oglądali w ostatniej dekadzie. Jednak i to nie przeszkodziło gościom w sięgnięciu po trzy punkty.

CZYTAJ TEŻ: Nie strzelali goli, więc pokazali im bramkę. Może kibice Widzewa powinni zrobić to samo [FILM]

Przeraża nieskuteczność łódzkiej drużyny. Widzew w trzynastu spotkaniach ligowych zdobył ledwie osiem goli. Tak słabego wyniku nie ma nikt inny w pierwszej lidze. Jeśli do tego dodamy tylko jedno zwycięstwo w jesiennej rundzie, nie ma się co dziwić, że zespół z al. Piłsudskiego zamyka ligową tabelę.

Kibice Widzewa mają coraz większe wątpliwości, czy Pawlak jest samodzielnym szkoleniowcem, mającym własne zdanie i swoją wizję drużyny, czy też może bezwolnym wykonawcą poleceń płynących z różnych miejsc w Europie.
Wystawienie do gry Maksymiliana Rozwandowicza i Jakuba Czaplińskiego może świadczyć o tym, że szkoleniowiec nie ma dobrego rozeznania w umiejętnościach swoich zawodników. Sporym zaskoczeniem dla fanów było to, że na ławce usiadł Konrad Wrzesiński, a na trybunach obok kontuzjowanego Dimitrije Injaca pojawił się Marcin Kozłowski, który sam podkreślał, że jest zdrów jak ryba.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany