Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Wójcik z kabaretu Ani Mru-Mru, czyli wyznania czterdziestolatka

Wojciech Kot
Anna Kurkiewicz
Lublinianin, współzałożyciel kabaretu Ani Mru-Mru opowiada o minionych dwunastu miesiącach w życiu i na scenie, niezwykłym prezencie od przyjaciół, skąd się wziął Dżabar, o córce, która być może pójdzie w jego ślady, nadchodzącej Wigilii i marzeniach na nowy rok.

Do końca roku zostało już niewiele dni. Jaki był dla Ciebie 2014?
Bardzo dobry. Na początku roku skończyłem czterdzieści lat, więc przekroczyłem jakąś granicę. Chyba trochę wydoroślałem (uśmiech). Skoro mówimy o granicy, to zaprosiłem znajomych na moje urodziny za granicę Polski. Chciałem sprawić im niespodziankę. Oni zaskoczyli mnie prezentem. W tajemnicy, naprawdę się nie zorientowałem, przez trzy miesiące kręcili o mnie film fabularny, na który z zawiązanymi oczami zostałem zaproszony do kina.

Można gdzieś zobaczyć to dzieło?
Film tak naprawdę funkcjonuje w prywatnych archiwach, bo dla osób postronnych jest mało ciekawy. Trzeba dobrze znać mnie i moich przyjaciół, żeby się bawić patrząc na ekran.

Podobno kończący się rok ktoś nazwał rokiem jabbarowskim? Niewtajemniczonym wyjaśnijmy, że Jabbar (po polsku Dżabar) to od lat Twój pseudonim. A tak przy okazji powiedz, skąd on się w ogóle wziął?
Dżabar zaistniał jeszcze w czasach licealnych, kiedy chodziłem do liceum i grałem w piłkę nożną w Lubliniance. Z całego zespołu piłkarzy najlepiej rzucałem do kosza i kiedyś, podczas treningu, któryś z kolegów krzyknął, że gram jak Dżabar (Kareem Abdul-Jabbar - słynny amerykański koszykarz, najlepszy strzelec w historii NBA - przyp. red.) i od tej pory ten Dżabar jakoś się za mną ciągnie. Przyznam się, że nawet moja córka czasami tak na mnie mówi (śmiech).

Odziedziczyła po tacie poczucie humoru?
Trochę tak. Nadia, która za trzy miesiące będzie miała jedenaście lat, jest aktualnie na etapie wymyślania różnych historii i zapisywnia ich w formie opowiadań o rozbudowanej fabule. Często dla mnie zupełnie nieprzewidywalnej. Dodatkowo córka ze swoją siostrą cioteczną, dowiedziałem się o tym jakieś trzy miesiące po fakcie, za pomocą telefonów komórkowych kręcą śmieszne filmiki. No i kiedy się nimi pochwaliła, to zalewałem się łzami ze śmiechu. Pewnie gdzieś ten talent rozśmieszacza ma po mnie w genach...

Chciałbyś, żeby za dziesięć lat stanęła na kabaretowej scenie?
To jest trudny zawód. Konkurencja jest spora. Człowiek przeżywa rozczarowania. Jeżeli będzie przejawiała talent w kierunku rozbawiania ludzi i powie, że chce być artystką kabaretową, a bycie kabareciarzem nie bierze się z niczego innego, jak tylko z wewnętrznej potrzeby istnienia na scenie, to dlaczego nie? Na pewno nie jestem w stanie nauczyć ją rozśmieszania innych.

Przywiązujesz wagę do tego, ile jest dań na wigilijnym stole?
Jest ich zawsze sporo, choć nigdy nie wiem czy tyle, ile być powinno. Mój teść zawsze odpowiada za przygotowanie barszczu, ponieważ jest po prostu mistrzem barszczu i dlatego ani mnie, ani żonie nie przyjdzie nawet do głowy, że może byśmy tak w tym roku przygotowali sami barszczyk. Podejrzewam, że takie działanie skończyłoby się poważną obrazą ze strony mistrza (śmiech). Natomiast ciocia ze strony Magdaleny przygotowuje zawsze do tego barszczu uszka, które są zwyczajnie pyszne!

Będzie przy nim wolne miejsce?
Będzie. Tak naprawdę ta tradycja zanika, ale ja bym chciał, żeby moja córka w przyszłości pamiętała o niej. Mówiąc szczerze, nie jestem specjalnie jakimś tam gorliwym katolikiem. Nie biegam do kościoła co okazja, ale tradycje związane ze świętami Bożego Narodzenia czy Wielkanocy są dla mnie ważne, po ludzku sympatyczne i dlatego chcę je kultywować.

Czy w domu, tak jak na estradzie, będziesz gwiazdą świąt?
Nikt tego ode mnie nie oczekuje. Praktycznie cała moja rodzina ma tak olbrzymie poczucie humoru, że wszyscy świetnie się bawią. Oczywiście czasami dolewam oliwy do ognia, próbuję "wypuszczać" ich na różne rzeczy, ale mówiąc już trywialnie - odbijamy przy stole piłki we wszystkie strony i wierz mi, że po żadnej z wigilii spędzonej z rodziną nie mogłem powiedzieć, że było jak u cioci na imieninach, bo nasze imieniny u cioci są zawsze wesołe.

Dzieląc się opłatkiem będziesz życzył bliskim zdrowia, córce fajnych opowiadań, a żonie...
... zajmuje się teraz fotografią, więc można jej chyba życzyć dobrych kadrów.

... a czego byś życzył Polakom?
Więcej dystansu do życia i więcej z niego radości, bo my mamy taką wspólną cechę, że jesteśmy narodem narzekaczy. Oczywiście nie twierdzę, że każdemu żyje się w Polsce dobrze i każdy powinien być szczęśliwy, zadowolony, ale naprawdę warto spróbować uśmiechnąć się na myśl o drobnych sukcesach, bo to jest podstawa osiągnięcia choćby małego szczęścia. Warto od tego zacząć. Polska się zmienia na lepsze, czerpiąc przykłady z rodzimego podwórka: otwarta obwodnica, nowy stadion, lotnisko, dlatego nie rozumiem, dlaczego wielu z nas bez przerwy pyta, a ile to wszystko kosztowało i uważa, że za te pieniądze można by zrobić wiele innych rzeczy. Może mają rację, ale jeśli się uważnie rozejrzą dookoła, z pewnością zauważą, że nasz kraj ładnieje, robi się coraz bardziej nowoczesny.

1 grudnia kabaret Ani Mru-Mru obchodził piętnaste urodziny. Świętowaliście?
Jakoś ta "15" przeleciała nam bez echa, choć faktycznie 1 grudnia 1999 mieliśmy premierę pierwszego naszego programu w Hadesie. Może dlatego nie było szampana, bo pięć lat temu obchodziliśmy dziesiątą rocznicę zawiązania formacji i trwało to prawie dwa lata! (śmiech). Mam nadzieję, że za pięć lat, na "20", będzie o nas głośno, o ile oczywiście publiczność pozwoli nam jeszcze występować, będzie ciekawa tego, co mamy jej do przekazania.

Masz marzenia na nowy rok?
Na pewno chciałbym, żeby nie był gorszy niż 2014. Chciałbym, żeby premiera naszego nowego programu, którą szykujemy na marzec 2015, była na jeszcze wyższym poziomie niż dotychczasowe show Ani Mru-Mru. I jeszcze bardzo bym pragnął, aby wolny czas, który wygospodaruję dla rodziny, udało nam się wspólnie fajnie spożytkować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski