Pokrzywdzony w tej sprawie – jak się dowiadujemy nieoficjalnie – to osoba chora psychicznie. W 2013 roku Mariusz K. podpisał z nim notarialną umowę pożyczki. Zabezpieczeniem było tzw. „przewłaszczenie” mieszkania. Czyli lokal – wart znacznie więcej niż pożyczka z odsetkami – przechodzi na własność pożyczkobiorcy. Teoretycznie – po spłaceniu pożyczki – ma wrócić do poprzedniego właściciela. Ale to tylko teoria. W tej sprawie – jak i w wielu innych, które znamy – nie wrócił.
Zdaniem prowadzących śledztwo w sprawie Mariusza K., wiedział on dobrze, że jego „kontrahent” nie odda 36 tysięcy. Co więcej, wiedział, że pożyczkobiorca – ze względu na stan zdrowia – nie ma do końca rozeznania co do tego, co podpisuje i jaką umowę zawiera. Policja i prokuratura są pewne, że na jednym zarzucie dla Mariusza K. się nie skończy. W jego mieszkaniu policjanci znaleźli inne umowy budzące wątpliwości.
Mężczyzna chętnych na pożyczki szukał zamieszczając ogłoszenia w prasie i w internecie. Śledztwo w jego sprawie prowadzi Prokuratura Wrocław Stare Miasto. Jak się dowiedzieliśmy, do tej sprawy dołączono inną wszczętą na Krzykach też dotyczącą Mariusza K. Policja prosi o kontakt – z Wydziałem do walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Miejskiej (tel. 71/340-25-51) - osoby, które mogły zostać pokrzywdzone przez Mariusza K.
O problemie z lichwą i lichwiarzami piszemy od dawna. W czerwcu opisywaliśmy historię staruszki, którą eksmitowano z dwupokojowego mieszkania bo nie spłaciła 35 tysięcy złotych. W tej sprawie prokuratura żadnego przestępstwa się nie dopatrzyła. Podobnie jak w przypadku Mariusza K. w sprawie staruszki z Krzyków pożyczka zabezpieczona była „przewłaszczonym” mieszkaniem.
Ale w ten sposób ludzie tracili znacznie większe majątki. Przykład – też opisywana przez nas - sprawa 160 000 złotych pożyczki zabezpieczonej gruntem dziś wartym miliony. Pożyczkobiorcy prawie wszystko oddali. Ale dwa dni spóźnili się z ostatnią ratą. Stracili cały dorobek życia. Przestępstwa nikt się nie dopatrzył. Niby wygrali z lichwiarzem proces cywilny. Niby ma im oddać różnicę między kwotą pożyczki i odsetek a wartością gruntu. Ale po pierwsze proces trwał lata, po drugie kwota, jaką lichwiarz ma oddać na mocy wyroku sądu, jest wiele razy mniejsza niż dzisiejsza wartość gruntu. Po kolejne, od lichwiarza ciężko cokolwiek wyegzekwować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?