Urząd miejski musi znaleźć wykonawcę, który zajmie się ich odłowem we Wrocławiu. - Na początku marca rozpiszemy przetarg, by wyłonić firmę, która będzie miała za zadanie monitorować pułapki oraz dostarczać złapane zwierzęta do ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt - tłumaczy Michał Jęcz z wydziału środowiska wrocławskiego magistratu.
Na terenie Wrocławia są trzy zamontowane na stałe pułapki, tzw. żywołowne, czyli takie, które nie robią krzywdy zwierzętom. To drewniane zagrody ustawione w lasach miejskich na Żernikach, Stabłowicach oraz Strachocinie, w których wykładana jest karma. W ciągu dwóch lat ujęto w nich 20 zwierząt. Niestety, dzików jest w mieście tak dużo (ponad 200 sztuk), że same pułapki i odławianie nie wystarczy. - Dlatego rozpoczęliśmy współpracę z Polskim Związkiem Łowieckim. Myśliwi zwiększają limity odstrzału dzików w okolicach Wrocławia - mówi Michał Jęcz z magistratu.
Jednej zimy w kilku podwrocławskich obwodach odstrzeliwanych jest około 500 dzików.
Z kolei miasto na własny koszt zagęszcza sieć punktów, w których zwierzęta są dokarmiane. Paśniki ustawiane są na obrzeżach osiedli na szlakach przemieszczania się zwierzyny. Chodzi o to, by dziki zaspokoiły tam swój apetyt i nie miały powodu wchodzić na tereny zabudowane. Mimo to mieszkańcy domków jednorodzinnych, a nawet bloków muszą się liczyć z możliwością spotkania dzika, choćby podczas wyrzucania śmieci. Jak się wtedy zachować? Zachowajmy spokój i nie wykonujmy gwałtownych ruchów. Oddalmy się powoli na bezpieczną odległość.
Zadzwońmy do centrum zarządzania kryzysowego (tel. nr 71-770-22-22 lub nr alarmowy 112).
Uwaga: nie działajmy pochopnie, jak wrocławianka, która chciała potraktować dzika gazem paraliżującym. Na szczęście urzędnicy, do których zdążyła zadzwonić, odwiedli ją od tego pomysłu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?