Apteka na Widzewie "odmówiła" sprzedaży leków

– Przedstawiłam receptę na seronil, lek antydepresyjny – mówi pani Anna, która nie chce ujawniać nazwiska ze względu na dobro córki. – Farmaceutka przy wszystkich ludziach powiedziała, że nie sprzeda mi ani tego, ani żadnego innego leku. Dodała, że to zarządzenie kierownika apteki, który chyba uznał, że biorę ich za dużo.
Łodzianka kupiła preparat w innej aptece, postanowiła jednak nagłośnić sprawę.

– Uważam, że to skandal – mówi kobieta. – Każdego dnia bolą mnie wszystkie mięśnie, często zdarza się, że nie mogę wstać nawet z łóżka, lekarze wypisują mi leki, a kierownik apteki uznaje, że mi ich nie wyda. Tak chyba nie powinno być.
Zaskoczeni są poproszeni o komentarz przedstawiciele Okręgowej Izby Aptekarskiej w Łodzi.
– Farmaceucie nie wolno podważać decyzji lekarzy – mówi Małgorzata Jurkowska, szef OIA. – Może co prawda odmówić sprzedaży leku na receptę, ale tylko gdy ma podejrzenia, że kupujący nie ukończył 13. roku życia, że recepta została sfałszowana lub zachodzi uzasadnione podejrzenie co do wieku osoby, dla której została wystawiona recepta. Przedstawiony przypadek nie pasuje do żadnego z tych punktów. Na miejscu pacjentki zgłosiłabym sprawę do Wojewódzkiego Inspektoratu Farmaceutycznego.
Próbowaliśmy skontaktować się z kierownikiem apteki. Był wczoraj na urlopie. Pracownica placówki potwierdziła, że taka sytuacja miała miejsce, ale odmówiła komentarza. Firma, do której należy apteka, zobowiązała się zbadać sprawę.

Zobacz też: Seksowna modelka podbija świat bieliźniarski. Agencja TVN/x-news