Uciekał przed... zmutowanymi królikami. Łodzianin otumaniony dopalaczami zdemolował toaletę

– Przeskoczył przez dwumetrową siatkę od strony rzeki Dobrzynki (na tyłach zakładu – przyp. red.), wzdłuż której uciekał – jak tłumaczył – przed zmutowanymi królikami, które go goniły... – opowiada Janusz Kępka, właściciel zakładu. – Pewnie chciał, żeby „zgubiły trop” i dlatego zanim wszedł na dach (po drabinie zamontowanej na filtrze – przyp. red.), zdjął buty – dodaje.

Mężczyzna przebiegł po dachu kilkanaście metrów, po drodze wyrwał przewód linii telefonicznej i chcąc zjechać po kablu jak Tarzan... spadł na beton. Szybko się jednak podniósł i pobiegł do toalety, w której zamknął go ochroniarz.

"Terminator" z Pabianic podpalił drzwi mieszkania swojej sąsiadki

– Przez 12 minut, bo tyle czekano na przyjazd ekipy ochroniarskiej i policji, mężczyzna zdążył doszczętnie zdemolować całe pomieszczenie – wyrwał sedes i umywalkę z jednej kabiny i walił nimi o ścianę oraz podłogę – wylicza straty pan Janusz.

– 35-latek zachowywał się, jakby miał nadludzkie siły. Czterech policjantów i dwóch ochroniarzy miało problem, żeby go obezwładnić – informuje kom. Joanna Szczęsna, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pabianicach.

Pobudzony łodzianin został przewieziony do szpitala, gdzie specjaliści zszyli mu rany na rękach i podali kroplówkę. Kiedy dopalacze przestały działać, mężczyzna został przesłuchany przez policjantów. Przyznał się do zarzucanego mu czynu i tłumaczył, że działał pod wpływem dopalaczy. Za zniszczenie mienia grozi mu do 5 lat więzienia.

KIEDY ZMIANA CZASU NA LETNI. ZMIANA CZASU 2015. KIEDY PRZESTAWIAMY ZEGARKI

Tłumy ludzi przyszły zobaczyć amerykańskich żołnierzy i ich sprzęt w Białymstoku: