Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Billy Elliot w Teatrze Rozrywki: Konotacje śląskie są oczywiste [WIDEO]

Redakcja
Billy Elliot w Teatrze Rozrywki
Billy Elliot w Teatrze Rozrywki Kamila Rożnowska
Przez niemal sześć lat Teatr Rozrywki ubiegał się o prawo do wystawienie na swojej scenie musicalu „Billy Elliot”. Już miał odpuścić dalsze staranie, aż w końcu przyszła informacja o pozytywnym rozstrzygnięciu. Warunek był jeden: żadnego kopiowania rozwiązań wykorzystanych w oryginale. –To był miód na nasze serca – mówi Dariusz Miłkowski, dyrektor Teatru Rozrywki. Polska prapremiera musicalu – 10 kwietnia o godz. 19.

Anglia lat 80, rządy Margaret Thatcher, nasilające się strajki i ryzyko zamykania kopalń. Właśnie na tym tlen rozgrywa się historia przedstawiona w musicalu „Billy Elliot”, opowiadająca o 11-letniemu chłopcu, wychowywanym przez owdowiałego ojca – górnika. Billy trenuje boks, ale traf chciał, że znalazł się na zajęciach szkoły baletu, którego zapragnął się uczyć. Ale to spotkało się ze sprzeciwem ojca.

- To musical niezwykle aktualny związany z czasem i miejscem, w którym żyjmy. Te konotacje śląskie są oczywiste – zauważa Robert Talarczyk, na co dzień dyrektor Teatru Śląskiego, który tym razem wcieli się w rolę ojca Billego w widowisku przygotowanym przez Teatr Rozrywki w Chorzowie. Ale Talarczyk dodaje jednocześnie, że słuszną decyzją było nie podkreślanie jeszcze bardziej występujących w musicalu śląskich skojarzeń i odniesień.

Już 10 kwietnia o godz. 19 w Teatrze Rozrywki polska prapremiera tego musicalu. Ale starania, aby znalazł się na afiszu rozpoczęły się sześć lat temu. I każda aplikacja chorzowskiego teatru kończyła się odmową. Nawet ta ostatnia, kiedy równocześnie wnioskowali o przyznanie prawa do wykonania „Rodziny Adamsów”. Wówczas postanowili, że już więcej nie będą próbować.

Jednak pewnego dnia przyszła wiadomość, że jednak „Billy Elliot” będzie mógł zagościć na deskach Rozrywki. Pod jednym warunkiem: zero kopiowania rozwiązań scenicznych, które zastosowano w wersji oryginalnej. –To był miód na nasze serce – mówi Dariusz Miłkowski, dyrektor Teatru Rozrywki. Nota bene niebawem dotarła informacja, że „Rodzinę Adamsów” będzie przygotowywał gliwicki Teatr Muzyczny.
- Spróbujemy zbudować melodramatyczny musical, w którym mniej się będziemy śmiać, a bardziej wzruszać – zapowiedział Michał Znaniecki, reżyser widowiska.

Sam stanął przed nie lada wyzwaniem. Bo poza doświadczonymi aktorami dorosłymi, w spektaklu występują dzieciaki w wieku od 6 do kilkunastu lat.

– Nie mamy aktorów, którzy od dziecka walczą o przesłuchania. Do tego tańczą stepują, śpiewają. Musieliśmy wybrać dzieci najzdolniejsze, które również psychologicznie są w stanie przeżyć doświadczenie związane z pracą z bardzo trudnym materiałem. Udało się nam takie dzieci znaleźć – dodaje Znaniecki.

Wśród nich jest 10-letni Karol Huget i 12-letni Dominik Sowa. Chłopcy już w tak młodym wieku mogą pochwalić się sporymi osiągnięciami.

Karola można oglądać m.in. w spektaklu „Skazany na bluesa”, gdzie gra Bastka Riedla, grał też już na scenie chorzowskiego teatru w musicalu „Oliver!”. Dominik natomiast – jak sam mówi – przesiaduje w Operze Śląskiej, gdzie występował m.in. w „Halce” czy „Phantomie”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!