Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od depresji do samobójstwa [WYWIAD Z PSYCHIATRĄ]

Liliana Bogusiak-Jóźwiak
Paweł Łacheta
Rozmawiamy z dr. n. med. Piotrem Wierzbińskim, psychiatrą, specjalistą w Łódzkim OW NFZ.

– W ubiegłym roku w Łodzi aż 104 osoby popełniły samobójstwo. To trzy razy więcej niż zginęło w wypadkach drogowych na terenie naszego miasta. Co jest najczęstszą przyczyną skłaniającą ludzi do targnięcia się na życie?

– Ze statystyk naszego oddziału wynika, że depresję w ubiegłym roku leczyło 20 tys. pacjentów. Najczęstszą przyczyną są zaburzenia psychiczne, dużą część zamachów samobójczych poprzedza nieleczona depresja. Liczba samobójstw rośnie od kilku lat, szczególnie wśród ludzi bardzo młodych. W grupie wiekowej pomiędzy 7. a 19. rokiem życia jest to druga przyczyna zgonów.

– Czy można powiedzieć, że fala depresji i samobójstw jest następstwem zmian, z którymi jako społeczeństwo sobie nie poradziliśmy?

– Myślę, że ma to ogromne znaczenie. Zmienił się styl życia, jesteśmy coraz bardziej eksploatowani, coraz mniej śpimy, mamy mniej czasu dla siebie, dla rodziny, gdzieś zatraciliśmy więzi międzyludzkie, nie jesteśmy dla siebie oparciem. Wielu pacjentów trafia do lekarza, bo stracili poczucie sensu tego, co robią, wypalają się, mają liczne zespoły psychosomatyczne, a więc spowodowane stresem lub depresją dolegliwości ze strony innych układów – pokarmowego, krwionośnego, kostno-stawowego.

– Czym różni się depresja w wieku młodzieńczym od depresji w wieku dorosłym?

– Objawami, długością trwania i częstością występowania. Na wystąpienie depresji u dziecka wpływa wiele czynników. Są to zwykle czynniki psychogenne, wiążące się ze stresem i napięciem emocjonalnym – często sytuacja w domu, np. śmierć rodzica, rozwód, separacja i związane z tym problemy. Nie należy również zapominać o uwarunkowaniach genetycznych czy zakażeniach ośrodkowego układu nerwowego, które w następstwie mogą również przyczynić się do rozwoju depresji.
Natomiast u dorosłych, mówiąc o depresji, zwykle mówimy o zespole objawów – pacjent ma obniżony nastrój, widoczny również dla osoby postronnej, traci zainteresowanie tym, co dotychczas sprawiało mu przyjemność, staje się obojętny, nie cieszy go to, co robi, szybciej się męczy. Pojawiają się też zaburzenia snu, utrata masy ciała oraz nieracjonalny lęk, który pojawia się zwykle rano. Pacjenci opisują go słowami: „boję się, ale nie wiem, czego”.

– Czy to prawda, że dla chorego w depresji poranne mycie, ubieranie i szykowanie się do pracy może być wysiłkiem, któremu nie jest w stanie sprostać?

– Często w depresji charakterystyczne jest zaburzenie rytmu okołodobowego. Rano jest fatalnie, wieczorem nieco lepiej. Od rana chory nie radzi sobie z codziennymi czynnościami, bardzo często ma zaburzenia koncentracji uwagi, problem z podejmowaniem decyzji, planowaniem w czasie. Może mieć nieracjonalne poczucie winy, zaniżoną samoocenę i wyrzuty sumienia, które mogą prowadzić do pojawienia się urojenia winy. Towarzyszyć temu może poczucie klęski i katastrofy. Zaczyna wierzyć, że to, co się z nim dzieje, jest karą za to, co kiedyś zrobił, a to z kolei może prowadzić do pojawienia się myśli samobójczych. Jeśli pacjent zacznie sobie wmawiać różne rzeczy, ma poczucie beznadziei i bezsilności wobec otaczającego świata, to czasami dochodzi do wniosku, że najlepszym wyjściem będzie samobójstwo. Zwykle jeśli już je zaplanuje, to jego stan psychiczny ulega poprawie, bowiem spada mu poziom lęku, gdyż znalazł wyjście z sytuacji. A lęk chroni pacjenta przed samobójstwem. Pacjent w depresji, który planuje popełnić samobójstwo, może dawać znaki, że coś jest z nim nie tak, np. dzwoniąc do dawno nieodwiedzanych przyjaciół. Czasami kupuje nowy samochód, aby uśpić czujność bliskich. Niemniej jednak należy podkreślić, że decyzja o podjęciu zamachu samobójczego jest impulsem, zawsze jest dramatyczna, na swój sposób tajemnicza, często nigdy nie dowiemy się, co kryło się za tą decyzją, być może jest to coś bardzo osobistego, nigdy niewyrażonego za życia.

– Czy pacjent, który ma objawy depresji, od razu idzie do lekarza?

– Część pacjentów zaklina rzeczywistość i mówi sobie, że już będzie dobrze. Chcą wierzyć, że przejdą na dietę, pójdą na spacer, wyśpią się i od razu poczują się lepiej. Okazuje się jednak, że to im nie pomaga. Kryteria, którymi posługują się lekarze, mówią, że gdy stan obniżonego nastroju, anhedonii, braku woli, energii, trwa powyżej dwóch tygodni, jest to kryterium rozpoznania epizodu depresji. Rzadko który pacjent zgłasza się do lekarza po dwóch tygodniach. Zwykle trwa to od kilku tygodni do kilku miesięcy, średnio trzy – cztery miesiące.

– Czy to prawda, że nieleczony epizod depresyjny trwa od sześciu do ośmiu miesięcy i mija?

– Nieleczona depresja może minąć, ale nie całkowicie. Jeśli nie leczymy epizodu depresyjnego, to nawrotowość tego nieleczonego epizodu jest olbrzymia. Pozostawia on również ślady – małe poczucie własnej wartości, bezsenność, pesymistyczną wizję świata.

– Czy pacjenci, którzy zgłaszają się do lekarza z powodu depresji, nadal boją się leków antydepresyjnych?

– Bardzo wielu się boi, bo uważa, że te leki uzależniają. To nieprawda – uzależniają leki nasenne i uspokajające. Na rynku jest ogromna ilość leków antydepresyjnych i każdemu pacjentowi w zależności od objawów możemy dobrać odpowiedni. Większość jest refundowana, pacjent płaci za miesięczną kurację nowoczesnymi lekami od 3 do 30 zł. Podobnie jak w innych krajach europejskich, pacjenci mogą korzystać z bardzo nowoczesnych, nieco droższych leków. Nie należy bać się tych leków, bo znoszą lęk, poprawiają sen, nastrój, zdolność koncentracji, zwiększają odporność na stres.
Leki trzeba brać od sześciu do dziewięciu miesięcy, ale pierwsze efekty działania leku, jak np. poprawa nastroju, następują w zależności od leku po trzech – czterech tygodniach przyjmowania. Dłuższe przyjmowanie leku chroni często przed kolejnymi nawrotami.

– Gdzie możemy leczyć depresję?

– Istotną rolę w systemie opieki nad pacjentem odgrywa lekarz POZ, on także może rozpoznawać depresję i pomóc w komunikacji między pacjentem a psychiatrą. Duży odsetek ciężkich depresji jest rozpoznawany właśnie w gabinetach POZ, skąd pacjenci są kierowani do psychiatrów.
Łódzki Oddział NFZ stara się przypominać pacjentom, że powinni leczyć depresję i mają gdzie ją leczyć. Przede wszystkim – u psychiatry, do którego nie jest potrzebne skierowanie. W Łódzkiem pacjenci mają do dyspozycji poradnie psychiatryczne, oddziały psychiatryczne całodobowe stacjonarne szpitalne oraz oddziały dzienne. Chciałbym przypomnieć pacjentom, że w ramach poradni lekarze psychiatrzy mają obowiązek przychodzić na wizyty domowe, np. jeżeli pacjent ma zaburzenie psychiczne, które nie pozwalają mu wyjść z domu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Od depresji do samobójstwa [WYWIAD Z PSYCHIATRĄ] - Express Ilustrowany

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany