Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew na huśtawce, ale tak się nie utrzyma

(bap)
Łukasz Kasprzak
Prawdziwą huśtawkę nastrojów fundują wiosną swoim kibicom piłkarze Widzewa. Obiecujące mecze przeplatają fatalnymi występami, ale grając w kratkę, nie uratują się przed spadkiem z I ligi.

Egzamin gimnazjalny 2015
Drużyny I ligi wiosną rozegrały już siedem kolejek, a więc tegoroczna część rozgrywek przy okazji następnych spotkań przekroczy półmetek, bo do końca sezonu pozostało już tylko osiem meczów. Dla Widzewa, dla którego każdy pojedynek miał być jak walka o życie, a każdy zdobyty punkt na wagę złota, pierwsza część wiosennych występów nie wypada dobrze.

Podopieczni trenera Wojciecha Stawowego w siedmiu meczach (nie biorąc pod uwagę walkoweru z Sandecją, ale wliczając zaległy mecz z Dolcanem) zdobyli zaledwie 7 punktów. Mniej w tym roku do swojego dorobku dopisały tylko Sandecja Nowy Sącz – 6 (wliczając walkower za mecz z Widzewem), Bytovia Bytów – 6 i Pogoń Siedlce – 5.

W takim tempie trudno liczyć na opuszczenie ostatniego miejsca w tabeli i dogonienie rywali. Raczej trzeba żałować, że widzewiacy nie wykorzystują szansy na uratowanie I ligi. Gdyby bowiem zdobyli wiosną dwa razy więcej punktów do barażowego miejsca, traciliby 4 punkty, a do pierwszej bezpiecznej pozycji – 6 punktów. I biorąc pod uwagę osiem pozostałych do końca rozgrywek kolejek wszystko byłoby możliwe...

Tymczasem podopieczni Stawowego wiosną tylko o jeden punkt zmniejszyli dystans do miejsca barażowego, do którego tracą obecnie 11 punktów (zimą – 12). Tyle samo zaś wynosi ich strata do bezpiecznej pozycji (13).

Widzew wiosną funduje swoim kibicom prawdziwą huśtawkę nastrojów. Po dobrym wystepie i zwycięstwie ze Stomilem Olsztyn (3:1), skompromitowali się w Legnicy z Miedzą (1:6), by później pokonać mocną Termalicę Nieciecza (2:1) i w sobotę w bardzo słabym stylu ulec 0:2 w Świnoujściu Flocie.

– Po zwycięstwie z Termalicą morale powinno pójść w górę, natomiast nastąpiła brutalna weryfikacja. Jesteśmy na huśtawce. To, co nadrobimy punktowo i obudzimy nadzieję w nas oraz kibicach, tracimy w marnym stylu – mówił po meczu z Flotą Stawowy, który chyba po raz pierwszy przyznał, że tak grający jego podopieczni nie utrzymają się na zapleczu ekstraklasy. – Gdybym wiedział na sto procent, dlaczego tak nierówno gramy, to na pewno bym temu przeciwdziałał. Tu działa sfera mentalna. Ciąży na nas widmo spadku i musi wygrywać za wszelką cenę, co paraliżuje.

Dla jego podopiecznych to już naprawdę ostatni dzwonek do rozpoczęcia prawdziwej pogoni za rywalami. Teoretycznie do zdobycia są jeszcze 24 punkty...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany