– Lekarz zapewniał nas, że – cytuję: „ta operacja to pikuś” – mówi 40-letnia Iwona Bień, matka dziewczynki. – Nigdy nie wybaczę sobie, że przywiozłam córkę na operację do Łodzi.
Weronika do szpitala trafiła tydzień przed operacją. Miała wykonaną morfologię i rezonans magnetyczny.
– Córka od kilku lat miała poważne skrzywienie kręgosłupa i chodziła w gorsecie, który zalecili jej specjaliści z kliniki w Poznaniu. Tam też miała być operowana, ale dopiero za dwa lata. Niestety, skolioza w ciągu roku bardzo się pogłębiła. Lekarz, który zajmuje się moim kręgosłupem (mam ten sam problem, co córka), chciał nam pomóc i skierował do swojego kolegi w Łodzi, który operuje dzieci – opowiada pani Iwona.
7 kwietnia dziewczynka zgłosiła się do szpitala z babcią (mama następnego dnia miała być operowana w Poznaniu).
– O godzinie 8.20 zaczęła się operacja – wspomina pani Iwona. – Po godzinie 14 odebrałam telefon. Od anestezjologa usłyszałam, że córka nie żyje. Nie mogłam w to uwierzyć – poza chorym kręgosłupem Weronika nie miała innych schorzeń!
Beata Aszkielaniec, rzecznik prasowy szpitala ICZMP, wyjaśnia: – Jeśli nie znamy przyczyny śmierci pacjentki, sprawę zgłaszamy do prokuratury celem wyjaśnienia przyczyny zgonu.
– W trzeciej godzinie operacji podano krew. Nastąpił gwałtowny spadek ciśnienia. Bezpośrednio z sali operacyjnej dziewczynka przewieziona została na OIOM. Mimo podjętej reanimacji o godzinie 14 stwierdzono zgon – informuje Krzysztof Kopania, rzecznik prokuratury kręgowej. – Kluczowe znaczenie w sprawie będzie miało ustalenie przyczyny śmierci dziecka. Dopiero to pozwoli na wyciąganie wniosków co do tego, czy można mówić o błędach w działaniu służb medycznych i na czym mogły one polegać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?