Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mało punktów trenera Stawowego

Jan Hofman
Wiadomo już, że trener piłkarzy Widzewa, Wojciech Stawowy, nie jest cudotwórcą. Łodzianie przegrali kolejny ligowy pojedynek (tym razem z Wisłą Płock 1:2) i utrzymanie drużyny w pierwszej lidze graniczyć będzie z cudem.

Fakty nie świadczą na korzyść trenera, który przychodząc do Widzewa, był pełen optymizmu i wiary w to, że jego praca w klubie z al. Piłsudskiego zakończy się sukcesem. Szkoleniowiec miał też czas na fizyczne przygotowanie drużyny według własnego planu i choć częściowe jej zgranie. Wydaje się, że także skład osobowy zespołu, to jego autorski pomysł.

Niestety, coraz trudniej znaleźć argumenty na to, że jego misja w zespole czterokrotnego mistrza Polski zakończy się powodzeniem.

Łodzianie pod wodzą Stawowego mają za sobą dziesięć wiosennych kolejek. Do bilansu wliczamy także walkower za mecz z Sandecją Nowy Sącz. I choć 0:3 to nie wina szkoleniowca, to jednak gafa działaczy rzutuje na jego osiągnięcia z Widzewem. Sorry – jak mawiała jedna przedstawicielka polityki – taki trenerski los. I wychodzi nam, że wiosną widzewski dorobek poprawił się ledwie o dziesięć punktów (bramki 9:18). Oczywiście to lepiej niż w całej jesiennej rundzie, ale nie na tyle, by kibice popadli w zachwyt i stawiali Stawowego na piedestale.
Szkoleniowiec nie odmienił drużyny. Ktoś powie, że w meczu z Wisłą, było nie było wiceliderem ligi, łodzianie podjęli walkę na boisku i długo toczyli z wyżej notowanym rywalem równorzędny bój, a to już coś.

Problem jednak w tym, że w piłce nożnej nie przyznaje się punktów, za wrażenia artystyczne. Siermiężnie i bez polotu grająca Wisła bezlitośnie wypunktowała łodzian, wskazując im miejsce w szyku.

System gry prezentowany przez widzewiaków, czyli dziesiątki podań, nie przynosi spodziewanych efektów. Po prostu nie może, bo nie ma odpowiednich wykonawców, a technika widzewskich zawodników to mocno abstrakcyjne pojęcie. W pierwszej lidze liczą się siła, waleczność i szybkość, co potwierdza płocka drużyna, która pewnie zmierza do ekstraklasy. W Widzewie o tym zapomnieli i to nieuchronnie prowadzi do smutnego finału, ale obym się mylił!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany