Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karetką jazda na krawędzi, czyli jak w 8 minut dojechać do pacjenta

(lb)
Kierowcy karetek muszą sobie radzić z korkami, ale czasami jest to niewykonalne.
Kierowcy karetek muszą sobie radzić z korkami, ale czasami jest to niewykonalne. Paweł Łacheta
W skali od jednego do dziesięciu kierowcy łódzkich karetek pogotowia określają warunki jazdy po mieście na... minus jeden. Czasami o tym, że kolejna ulica jest zamknięta, dowiadują się pocztą pantoflową, bo operator nie nadąża z aktualizacją nawigacji. Aby dotrzeć w przepisowe 8 minut do pacjenta, jeżdżą pod prąd, po chodnikach i ścieżkach rowerowych. – To jazda na krawędzi ryzyka – mówi Paweł Stefański, kierowca z 26-letnim stażem pracy w pogotowiu.

REAL vs. JUVENTUS GDZIE OBEJRZEĆ TV NA ŻYWO TRANSMISJA ONLINE

Czasami bardziej niż roboty drogowe przeszkadza kierowcom karetek brak wyobraźni innych uczestników ruchu. Zdarza się, że kilkunastu zmotoryzowanych zjedzie na pobocze, aby ułatwić im przejazd, a znajdzie się taki, który mimo sygnałów udaje, że nie słyszy i nie widzi karetki.

– Bywa też tak, że 6 minut jedziemy do pacjenta, a 5 minut mocujemy ze szlabanem, których coraz więcej przed posesjami – dodaje Paweł Stefański. – Innym razem brama jest zakratowana tak, że karetka w nią nie wjedzie.
Czarne punkty na mapie kierowców pogotowia to m.in. Piotrkowska przy pl. Wolności, gdzie jezdnia zagrodzona jest słupkami i trzeba jechać chodnikiem oraz ul. Nowomiejska od pl. Wolności do ul. Pomorskiej – tam z kolei nie ma gdzie zaparkować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany