Jak się zaczęło
Joanna Smulska, chociaż jest bardzo młoda, końmi zajmuje się już 20 lat. Na początku była, jak wszyscy, dosiadającą je amatorką. Potem zaczęła przy nich pracować, poznawać nawyki i charaktery. Całe dnie spędzała w stajniach i wśród książek o naturze koni. A chociaż po drodze skończyła całkiem nowoczesne studia, bo biotechnologię, to swoją karierę i tak związała ze stajnią.
– Przełom nastąpił, gdy cztery lata temu trafiłam do wyjątkowej stadniny w Walii – opowiada. – Konie były tam wyjątkowo traktowane. Nie podkuwano ich, nie używano do kierowania bolesnego wędzidła wkładanego do pyska, do dyspozycji miały specjalny ziołowy bar z dwudziestoma pojemnikami do wyboru, a w każdym coś innego: pokrzywa, rumianek, mniszek, krwawnik... Koński raj, a one odwdzięczały się ludziom najlepiej, jak potrafiły. To tam uporządkowałam swoją intuicyjną niejednokrotnie wiedzę i nabrałam wprawy w ich terapii. Teraz wykorzystuję to w pracy, prowadząc firmę Złoty Koń.
Zaklinaczka
Dziś może się pochwalić kilkudziesięcioma końmi, które poddała terapii. Jednym z najtrudniejszych zadań, jakie miała do wykonania, było... oduczenie rumaka klientki zrzucania wszystkich jeźdźców.
– Pierwszy raz zdarzyło mu się to prawdopodobnie przez przypadek. Ale został ukarany i potem człowiek w siodle zawsze mu się z czymś przykrym kojarzył. Udało mi się powoli to zmienić i stał się koniem ludziom przyjaznym – wspomina Joanna.
Tłumaczy, że to wielkie i silne zwierzę ma mentalność dziecka. Zbyt długa praca bez nagrody szybko je męczy. Łatwo też się nudzi, a jakakolwiek drobna nawet niekonsekwencja w wychowaniu powoduje, że szybko utrwalają się złe nawyki.
– To zwierzę stadne. Poszukuje przywódcy, ale chce mieć pewność, że jest on wiarygodny i wybierze zawsze najlepsze dla niego rozwiązanie – wyjaśnia zaklinaczka. – Robert Redford w swoim filmie pokazał jedną z najpopularniejszych technik zaklinania koni, opierającą się właśnie na zaufaniu i naturalnej potrzebie poszukiwania przywództwa przez konia, zamiast łamania siłą jego oporu. Ale istnieją też inne techniki terapii, dobierane w zależności od konkretnego przypadku.
Koń chętnie zrzeka się odpowiedzialności na rzecz tego, kto wybierze dla niego najlepsze rozwiązanie. Gdy się nie zawiedzie, niepotrzebne jest ani wędzidło, ani żadna forma przemocy.
– Subway, tak niegdyś narowisty, reaguje na samą mowę gestów. Czasami jest przekorny, pokazuje, że nie ma ochoty czegoś zrobić, ale gdy jestem zdecydowana, to ustępuje – mówi Joanna Smulska.
Bez butów chodzi
Przyzwyczailiśmy się, że koń musi mieć podkowy, by nie pokaleczył sobie kopyt. Tymczasem zwolennicy naturalnego chowania tych pięknych zwierząt coraz częściej rezygnują z tego zabiegu. Okazuje się, że właściwie pielęgnowane kopyto nie wymaga „butów”. Tak samo jak niepotrzebne jest wędzidło, by był posłuszny, a bacik może pełnić jedynie symboliczną rolę wskaźnika, który w żaden sposób nie kojarzy się z przemocą i bólem zadawanym przez człowieka.
– Kiedyś koni używano do ciężkiej pracy w polu lub wprowadzano na pola bitew i wówczas nie było czasu na sentymenty. Używano więc przemocy. Ale teraz to niepotrzebne. Mogę lekkim naciskiem dłoni sprawić, że mój koń wykona polecenie – wyjaśnia zaklinaczka.
Szczęśliwe konie
Bezpieczne, szczęśliwe konie śpią na leżąco. Jeżeli zatem wasz koń ciągle jest czujny i cały czas stoi na sztywnych nogach, być może nie czuje się bezpieczny. Konie Joanny śpią na leżąco...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Była naszą olimpijską królową. Dziś Otylię Jędrzejczak trudno rozpoznać [ZDJĘCIA]
- Tamara Arciuch pokazała syna. Znacie go z telewizji, choć bardzo się zmienił [FOTO]
- Niespodziewane problemy u Cichopek i Kurzajewskiego. Poprosili o pomoc ekspertkę
- Prawda o tajemniczym związku Janiaka właśnie wyszła na jaw! Nikt tego nie wiedział