Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jaja odzyskały dobre imię. Cholesterol też

(ei24)
Polska Press/Mariusz Kapała
Na ten zwrot w dietetyce czekaliśmy zbyt długo. Szkodę poniosły miliony pacjentów i rolników. Wszystko przez sfałszowane dane jednego z amerykańskich psychologów. Dziś te informacje mają szansę być sprostowane.

Jeśli czytacie to przed śniadaniem, rozważcie wzbogacenie go o jaja. Amerykański rząd lada dzień oficjalnie zaleci usunięcie cholesterolu z listy składników odżywczych budzących obawy. Ze względu na brak dowodów łączących z chorobami układu krążenia władze zamierzają też odejść od straszenia tłuszczami nasyconymi. To znaczący zwrot i choć zmianom towarzyszy sprzeciw, już dawno należało je wprowadzić. Od lat dowodzono, że spożywanie produktów zawierających dużo cholesterolu nie prowadzi do podwyższonego poziomu cholesterolu w krwi.

Autorzy raportu opublikowanego w 2013 r. przez Amerykańskie Towarzystwo Kardiologiczne i Amerykański College Kardiologii stwierdzili, że nie znaleziono żadnego znaczącego związku między spożywaniem produktów zawierających cholesterol a poziomem cholesterolu w krwi. Cholesterol nie jest podstępną trucizną, a składnikiem niezbędnym do życia. Występuje w błonie każdej komórki zwierzęcej, wpływając na jej elastyczność, i odgrywa kluczową rolę w wielu procesach biochemicznych, m.in. w syntezie hormonów, takich jak testosteron czy estrogeny. Cholesterol obecny w krwi powstaje głównie w wątrobie, która dostosowuje się do tego, co spożywamy, dlatego dieta nie determinuje poziomu cholesterolu w krwi. Obniżenie poziomu cholesterolu w krwi za pomocą zmiany diety jest niemożliwe.

krótkie życzenia na urodziny

Nie ma też przekonujących dowodów na to, że wysoki poziom cholesterolu prowadzi do miażdżycy czy choroby niedokrwiennej serca ani że skraca życie. Nie jest nawet czynnikiem ryzyka u osób, które już przeszły atak serca. W przypadku osób starszych – a więc tych, które najczęściej przechodzą atak serca – im niższy poziom cholesterolu w krwi, tym większe ryzyko zgonu. Podobnie jest u dzieci. Badania łączące spożycie cholesterolu i zwierzęcych tłuszczów nasyconych z chorobami układu krążenia od samego początku były naznaczone masą błędów, a do tego związane są ze skandalem. Obserwując gwałtowny wzrost zapadalności na choroby serca wśród mężczyzn w USA w latach 50. (prawdopodobnie z powodu palenia), amerykański psycholog Ancel Keys doszedł do wniosku, że wszystkiemu winny jest cholesterol w diecie. Gdy okazało się, że to błędna teza, stwierdził, że za podwyższony poziom cholesterolu w krwi odpowiedzialne są tłuszcze nasycone.

Dla dobitniejszego potwierdzenia odkryć Keys w swojej analizie pominął istotne dane zaprzeczające jego teorii, a inne zmodyfikował bądź przedstawił pobieżnie. Następnie zaprezentował raport organizacjom prozdrowotnym i agencjom rządowym, a krytyków i sceptyków zmusił do milczenia. Badanie przeprowadzone w siedmiu krajach, z którego zasłynął, zaczęło się jako eksperyment na znacznie większą skalę. Keys odrzucił dane z 16 krajów, a pozostawił te, w których uzyskał wyniki potwierdzające jego założenia. Wystarczy uzupełnić analizę o odrzucone dane, by jego teza wzięła w łeb. Amerykanin ukrył też niewygodne fakty, np. że mieszkańcy Korfu i Krety (ten sam kraj) spożywali takie same ilości tłuszczów nasyconych, a jednak wśród Kreteńczyków śmiertelne ataki serca występowały 17 razy częściej. W latach 70. autorzy słynnego badania, przeprowadzonego wśród populacji miasta Framingham w stanie Massachusetts, ze zdumieniem odkryli, że osoby powyżej 47. roku życia, u których poziom cholesterolu jest wysoki, żyją dłużej niż ci z niskim cholesterolem, a wśród osób, u których poziom cholesterolu spadł, wzrosło ryzyko śmierci.

Jak dojechać do Atlas Areny komunikacją miejską i samochodem? [MAPY]

Wyniki jednak zignorowano. Poproszeni o wskazanie źródeł, na jakich opierają swoje rady dotyczące obniżenia spożycia cholesterolu, lekarze i naukowcy zwykle powołują się na autorytety – cytują zalecenia WHO i innych oficjalnych instytucji, odsyłając do stosownych publikacji. Tymczasem zalecenia te odwołują się do ustaleń Keysa, badania w Framingham i innych podejrzanych eksperymentów. Tym sposobem fałszywa nauka przekształca się w dogmat.
– Jedno z najważniejszych przykazań nauki brzmi: „Nie ufaj argumentom odwołującym się do autorytetów” – mówił Carl Sagan. Z czasem medycyna zaczęła oddzielać cholesterol od lipoprotein, które go przenoszą, i rozróżniać między „dobrymi” lipoproteinami wysokiej gęstości (HDL) i „złymi” lipoproteinami niskiej gęstości (LDL).

Owszem, podczas zmian miażdżycowych w obręb ścian naczyń przedostają się lipoproteiny, ale osadzają się na uszkodzeniach wynikających z innych problemów: palenia, zakażeń, wieku itp. Lipoproteiny i cholesterol są elementami aparatu naprawczego. Pomyliliśmy skutek z przyczyną. To tak, jakby winą za pożar obarczać straż pożarną. Ta bitwa jeszcze się nie skończyła. Lekarzom i naukowcom, którzy od 20 lat przekonują, że cholesterolowy cesarz jest nagi, a diety ubogie w węglowodany i bogate w tłuszcze są bezpieczniejsze, przyczepiono łatkę szarlatanów i konowałów, dlatego upłynie jeszcze sporo czasu, zanim zmienią się nasze przekonania. Badacze tacy jak Duńczyk Uffe Ravnskov, autor książki „Cholesterol naukowe kłamstwo”, czy szkocki lekarz Malcolm Kendrick, autor „The Great Cholesterol Con” i „Doctoring Data”, nieprędko zostaną zaakceptowani.

Środowisko naukowe nie toleruje heretyków. Niemniej jednak establishment medyczny małymi kroczkami wycofuje się z dotychczasowych zaleceń, by unikać cholesterolu i tłuszczów nasyconych. Ucieczka odbywa się pod zasłoną dymną, a celem ataków stają się tłuszcze trans (co bardziej uzasadnione) i cukier. Wydaje się to głównym powodem dzisiejszej kampanii uświadamiającej zagrożenia związane ze spożyciem cukru – odejście od propagowania diety niskotłuszczowej i wolnej od cholesterolu to ogromna zmiana paradygmatu. Nie twierdzę jednak, że zalecenia dotyczące cukru też okażą się błędne. Teza, jakoby dieta uboga w tłuszcze prowadziła do zwiększenia spożycia węglowodanów, co wiąże się z epidemią otyłości i cukrzycy, jak na razie wydaje się mieć poważne podstawy.

W końcu tłuszcz odkładający się w organizmie powstaje z nadmiaru cukru w wątrobie. Dlaczego jednak spożycie węglowodanów gwałtownie wzrosło w latach 60.? Po części z powodu zaleceń, by unikać mięsa i sera. Otyłość i cukrzyca to cena, jaką płacimy za poważny błąd w podejściu do tłuszczu i cholesterolu. Czy nie pora przeprowadzić wyczerpujące śledztwo, które wyjaśniłoby jak to się stało, że lekarze i naukowcy popełnili tak fatalną pomyłkę, która odbija się na zdrowiu milionów ludzi? Szkodę ponieśli nie tylko pacjenci, słuchający złych rad, ale i rolnicy produkujący mleko, mięso i jaja (Ja sam, jako drobny producent jaj od kur z wolnego wybiegu, byłbym zainteresowany).

Co zawiera więcej cukru: jabłko czy jajo? A co ze statynami? Obniżają cholesterol i zapobiegają chorobom serca, to prawda, ale związek wcale nie jest taki oczywisty. Statyny mają też inne działanie: zmniejszają stany zapalne, co może oddalać ryzyko ataku serca. Sceptycy ostrzegają, że korzyści wynikające z przyjmowania statyn nie rekompensują poważnych skutków ubocznych. Obecnie zbyt wiele dowodów potwierdzających ich skuteczność pochodzi z eksperymentów prowadzonych na zlecenie koncernów farmaceutycznych. Lubimy myśleć, że uparte trzymanie się dogmatów było cechą lekarzy z poprzednich epok.

Prawda jest jednak taka, że pod tym względem niewiele się zmieniło. Medycyna powinna popracować nad umiejętnością zmiany własnego zdania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany