Co dalej z Widzewem? Ruch po stronie Sylwestra Cacka

Niewątpliwie klub znalazł się w patowej sytuacji. Nikt w tej chwili nie zna planów spółki, której właścicielem jest Sylwester Cacek. Formalnie to jego drużyna ma obecnie prawo grać i występować pod szyldem Widzewa. Wprawdzie zespół nie otrzymał pozwolenia na występy w drugiej lidze, ale to nie zamyka mu drogi przed ubieganiem się o licencję na występy w trzeciej lidze. Na tym etapie rozgrywek wymogi są mniej rygorystyczne i pewnie gdyby chciał o nią występować, to może spełnić warunki bez większego wysiłku. Wystarczy, że sąd pozytywnie rozpatrzy zażalenie klubu i cofnie decyzję o wprowadzeniu w życie upadłość likwidacyjnej spółki. Później już tylko trzeba złożyć zaświadczenia z ZUS i skarbówki o ugodach i można wychodzić na trzecioligowe boiska. W tym miejscu nie liczę zobowiązań wobec członków PZPN, bowiem milioner i były bankier „nędzne” trzysta tysięcy może spłacić w jednej chwili. Oczywiście musi tylko chcieć.

Jednak wątpliwe wydaje się, by taka drużyna mogła odzyskać sympatię i zaufanie fanów. Wydarzyło się zbyt dużo złego, aby liczyć na to, że relacje na linii klub–kibice mogły się choć trochę ocieplić. Obecnie Sylwester Cacek jest dla sympatyków Widzewa synonimem wszystkiego złego, co może spotkań piłkarski klub. Na jego tle Andrzej Grajewski i Andrzej Pawelec jawią się jako geniusze zarządzania futbolowym interesem!

Inna sprawa, że kibice i przyjaciele klubu dali już czytelny sygnał, co myślą o poprzednim sterniku ich ukochanego Widzewa. Przed dwoma dniami zarejestrowali stowarzyszenie Reaktywacja Tradycji Sportowych Widzew Łódź i tworzą własną drużynę. Nikt się już nie ogląda na Cacka, a jedynym problemem jest to, jak odzyskać logo i prawa do nazwy, która już od 105 lat towarzyszy pokoleniom kibiców widzewskiej drużyny.