W przeszłości kobiety unikały światła słonecznego i opalenia się, a nawet specjalnie wybielały skórę, ponieważ opalona uważana była za cechę osób niższego stanu, które trudniły się pracą fizyczną.
Opalenizna dziś uważana jest za objaw zdrowia, młodości i atrakcyjności. Czy słusznie? Pod wpływem światła słonecznego zachodzi w organizmie wiele bardzo korzystnych reakcji. Rośnie ilość endorfin – hormonów szczęścia. W skórze syntetyzowana jest witamina D, potrzebna do wchłaniania wapnia i fosforu – budulca kości i zębów. Promienie słoneczne pobudzają przemianę materii, działają normalizująco na ciśnienie krwi, wzmacniają układ odpornościowy, zwiększając zdolność czerwonych krwinek do przenoszenia tlenu. A badania statystyczne pokazują, że poprawiają również płodność.
Niestety promienie ultrafioletowe (UVA i UVB) są groźne dla skóry i oczu, szkodzą też włosom. Należy więc zabezpieczać się, stosując balsamy ochronne oraz okulary z filtrami przeciwsłonecznymi.
UVA – wnikają głęboko, docierając do skóry właściwej, uszkadzają DNA komórek. Niszczą włókna kolagenu i elastyny, powodując przedwczesne starzenie się skóry. Powodują plamy pigmentacyjne. Osłabiają mechanizmy odpornościowe i zwiększają niebezpieczeństwo pojawienia się zmian nowotworowych.
UVB – operują tylko na powierzchni skóry, powodują jej zaczerwienienie i poparzenia słoneczne, przyczyniają się do powstania nowotworów skóry. Ale działają także witalizująco na organizm, dają energię, dobrze wpływają na samopoczucie.
UVC – najgroźniejsze dla zdrowia, ale zatrzymuje je warstwa ozonowa. Niestety, z powodu „dziury” zaczynają docierać do powierzchni ziemi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?