O tym jak wybierano nowego dyrektora MOSiR

Podogrocki zasłynął tym, że w marcu przy wprowadzaniu nowej taryfy biletowej (był wówczas wiceprezesem MPK) zafundował łodzianom nieopisany chaos. - Zabrakło nam wyobraźni - przyznał wówczas. W sierpniu stracił posadę.

Wszystko jednak wskazuje na to, że zasłużył się władzy, toteż teraz został rzucony (czytaj wygrał konkurs) na nowy odpowiedzialny odcinek. Widać rządzący Łodzią są przekonani, że teraz będzie miał wyobraźnię i ogarnie sprawy MOSiR.

Komu, obok oczywiście własnych kwalifikacji zawodowych, będzie zawdzięczał etat? W skromnej komisji konkursowej wybierającej dyrektora zasiadały Longina Lefik, dyrektor Wydziału Sportu, i Luiza Staszczak-Gąsiorek, szefowa Departamentu Spraw Społecznych. To trochę zaskakujące, bo same jak ognia boją się konkursów i do dziś są jedynie pełniącymi obowiązki dyrektorami. Wróble na dachu ćwierkają, że tak jest bezpieczniej, bo nie ma zagrożenia, iż intratna posada wpadnie w niepowołane ręce.
Wypada dodać, że o dyrektorskie stanowisko starało się wielu ludzi nadal czynnie związanych z MOSiR (w sumie było jedenastu kandydatów). Okazało się, że ich kompetencje były marne, przy sportowej fachowości Podogrockiego. Tak przynajmniej zdecydowały panie Longina i Luiza...