18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lokatorzy na Widzewie boją się o swoje życie! Monter, który doprowadził do groźnego pożaru, usuwa nieszczelności przy Niciarnianej [zdjęcia]

(em)
Adam Nowak (na zdjęciu) mówi, że instalatorzy wymienili zawór.
Adam Nowak (na zdjęciu) mówi, że instalatorzy wymienili zawór. Edward Mazurkow
Mieszkańcy wieżowca przy ul. Niciarnianej 22 są przerażeni. W ich bloku, na polecenie administratora (Widzewskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego), usunięciem nieszczelności w instalacji gazowej zajęła się firma, której monter dwa tygodnie temu w sąsiednim budynku przy ul. Kazimierza 9 spowodował wyciek gazu i groźny pożar.

- Oni w końcu wysadzą nas w powietrze - załamuje ręce Ewa Maciejczyk, mieszkanka wieżowca. - 28 listopada, podczas wymiany elementów instalacji na czwartym piętrze, doszło do takiego wycieku, że gaz czuć było aż na dziesiątym piętrze.

Pani Ewa powiadomiła wówczas straż pożarną. Przyjechały trzy samochody gaśnicze i kilkunastu strażaków wyposażonych w urządzenia do wykrywania gazu. Przybyło też pogotowie gazowe. W wieżowcu został wyłączony gaz.

Podkom. Adam Kolasa z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi informuje, że monterzy zostali wezwani na komisariat przy ul. Wysokiej. Tam sprawdzono, czy mają uprawnienia i są trzeźwi. Uwag nie było. Policja sporządziła protokół i przesłała go do prokuratury.
Kilkanaście dni temu pracownik tej samej firmy, podgrzewając palnikiem zapieczony zawór gazowy (!) w mieszkaniu w sąsiednim bloku przy ul. Kazimierza 9, spowodował groźny pożar i... uciekł. Ewakuowano kilkadziesiąt osób. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń. Sprawca dopiero po dwóch dniach zgłosił się na policję.

Kilka miesięcy wcześniej do dużego wycieku gazu w wieżowcu doszło z winy pracownika administracji, który wymieniał gazomierz. Wówczas gaz w budynku czuć było od parteru po ostatnie piętro. Wtedy również interweniowały straż pożarna i pogotowie gazowe.
Szefostwo WTBS bagatelizuje zagrożenie.

- Podczas ostatniego zdarzenia nie było zagrożenia wybuchem. Z rur wyciekło tylko trochę gazu - mówi Marcin Ogrodzki, prezes WTBS.
Prezes zamierza jednak rozwiązać umowę z nierzetelną firmą. Zatrudnił także fachowców, którzy mają naprawić szkody wyrządzone przez poprzedników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany