- Tylko samą głowę ma dwa razy większą od Urusa, poprzedniego naszego samca - mówi Grzegorz Adamczyk, jego opiekun.
Ale Sofus jest potworem sympatycznym, kontaktowym. Gdy ktoś się zbliży do basenu, od razu wynurza się i przygląda się mu z zaciekawieniem. Daje popisy pływania i nurkowania, przewraca się na grzbiet.
Kiedy podczas karmienia Grzegorz Adamczyk wyciąga rękę, Sofus jak na komendę otwiera pysk, a jego ryk słychać w całym zoo.
- Nie bez kozery uchatki nazywa się lwami morskimi - mówi Małgorzata Pacholczyk z łódzkiego zoo.
Natomiast po schrupaniu ulubionego śledzia, mintaja albo szprotki zwierzak wytyka język.
- W europejskich ogrodach zoologicznych uczy się zwierzęta reagowania na komendy. Dzięki temu można im zajrzeć do pyska, zobaczyć, czy wszystko w nim w porządku, czy język wygląda zdrowo. A nawet tak są szkolone, aby się do nich w miarę swobodnie zbliżać. Wtedy można obejrzeć zwierzą ze wszystkich stron - dodaje Małgorzata Pacholczyk.
Sofus zaaklimatyzował się szybko. Dolly, uchatka - samica, od razu wpadła mu w oko. Choć dzieli ich spora równica wieku, bo ona ma już 15 lat, wyraźnie ją adoruje, woli pływać za nią niż za piłką do koszykówki, którą dostał do zabawy. Do opiekunów na razie odnosi się z rezerwą. Grzegorz Adamczyk czasami pogłaszcze go po nosie, ale nie wzbudza to u niego zbytniego entuzjazmu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?