Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS zremisował w Świnoujściu

ei24
ŁKS zremisował w Świnoujściu
ŁKS zremisował w Świnoujściu ei24
W ostatnim meczu rundy jesiennej pierwszej ligi piłkarze ŁKS zremisowali 1:1 w Świnoujściu z Flotą.

W ostatnim meczu rundy jesiennej pierwszej ligi piłkarze ŁKS zremisowali 1:1 w Świnoujściu z Flotą. Mimo to zawodnicy z al. Unii do Łodzi wracali w dobrych nastrojach. Punkt zdobyty nad morzem oznaczał bowiem, że niezależnie do wyników pozostałych drużyn ŁKS zimę spędzi na pierwszym miejscu w tabeli. A jednak trochę żal, bo była szansa, aby przewaga nad grupą pościgową była znacznie większa, co pozwoliłoby na całkowity spokój w zimie.

Dla piłkarzy ŁKS ostatni mecz w tej rundzie miał duże znaczenie. Po pierwsze łodzianie w Świnoujściu mogli zrehabilitować się po bezbramkowym remisie z outsiderem ligi, KSZO, ale przede wszystkim remis, a najlepiej zwycięstwo dawało łodzianom tytuł mistrza jesieni i spokojne przygotowania do wiosennych spotkań.

To zadanie wcale jednak nie wydawało się proste, bo drużyna ŁKS grała na boisku niepokonanej do tej pory u siebie Floty, która przed ostatnią kolejką jesieni zajmowała piąte miejsce w tabeli. Do tego łodzianie do Świnoujścia pojechali osłabieni brakiem Mariusza Mowlika (musiał pauzować za kartki), Adriana Woźniczki, Marcina Adamskiego i Braina Obema (wszyscy kontuzje), co w przypadku wąskiej kadry ŁKS pole manewru trenera Andrzeja Pyrdoła ograniczyło do minimum. W defensywie po raz pierwszy w lidze pojawił się więc Szymon Salski, a na ławce rezerwowych łodzian było tylko czterech graczy.
- Ale ci, co są, muszą dać z siebie wszystko, a potem będą mogli odpocząć - mówił przed spotkaniem szkoleniowiec.

ŁKS zremisował w Świnoujściu

W szatni musiał powtórzyć to samo, bo jego podopieczni zaczęli bardzo dobrze. Po kilku minutach sprawdzania sił rywali gola mogli zdobyć już 9 minucie. Po ładnej akcji Krzysztofa Mączyńskiego, Marcina Mięciela i Jakuba Koseckiego ten ostatni uderzył nad poprzeczkę. Na szczęście, łodzianie nie musieli długo rozpamiętywać tej straconej okazji, bo zaledwie 60 sekund później cieszyli się z prowadzenia. Akcja znów mogła się podobać, rozpoczął ją Kosecki, który podał do Marcina Smolińskiego, a ten zagrał do wbiegającego w pole karne Artura Gieragi. Obrońca gości wykazał się umiejętnościami snajperskimi, ale jak się okazało, potem razem z kolegami z obrony miał mnóstwo pracy w defensywie.

Łodzianie oddali bowiem inicjatywę i z każdą minutą akcje gospodarzy były coraz groźniejsze. Najwięcej kłopotów ełkaesiakom sprawiał duet napastników - Ensar Arifović i najskuteczniejszy strzelec zaplecza ekstraklasy Charles Nwaogu. Pierwszy jednak formę Bogusława Wyparły sprawdził niebezpiecznym uderzeniem zza pola karnego Jacek Paczkowski. Za chwilę w znakomitej sytuacji znalazł się Arifović, ale znów górą okazał się łódzki bramkarz. Kolejny raz groźnie w polu karnym było w 20 minucie. Na szczęście w ostatniej chwili piłkę składającemu się do przewrotki Nwaogu zdjął Bartosz Romańczuk, a kolejne dojście do futbolówki Nigeryjczyka zablokował Gieraga.

Po drugiej stronie boiska bramkarza gości strzałem zza pola karnego próbował zaskoczyć Mięciel. Pomysł miał dobry, ale gorzej było z wykonaniem, bo piłka poleciała wysoko nad bramką Floty.

Groźniej atakowali jednak piłkarze Floty. W 33 minucie bliski zdobycia gola ponownie był Arifović, ale nie zdążył oddać strzału, a piłkę spod nóg wygarnął mu Gieraga. Dwie minuty później przed stratą gola ŁKS uchroniła łaskawość arbitra. Nwaogu trafił bowiem do bramki łódzkiej drużyny, ale według sędziego wcześniej poza polem bramkowym faulował Wyparłę. Gol wisiał jednak w powietrzu... I w końcu padł.

ŁKS zremisował w Świnoujściu

Po raz pierwszy Michałowi Łabędzkiemu urwał się Nwaogu, zagrał do Arifovicia, a ten nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce. Przed przerwą Bośniak jeszcze raz mógł pokonać swojego dawnego kolegę z drużyny, jednak główkował niecelnie.

Po zmianie stron nic się nie zmieniło. Nadal atakowali gospodarze, a ŁKS liczył na kontry. Już w 48 minucie Flota mogła prowadzić 2:1, na szczęście Ciarkowski nie trafił w bramkę. Ełkaesiacy lepiej zaczęli grać od 66 minuty. Wówczas bardzo blisko zdobycia swojego drugiego gola w tym meczu był Gieraga. Po zbyt krótkim wybiciu piłki przez obrońcę Floty łodzianin miał przed sobą pustą bramkę, lecz uderzył niecelnie.

Po chwili w opałach był Wyparło. Bramkarz ŁKS popisał się jednak świetną interwencją, broniąc strzał Ciarkowskiego oddany z bliska głową. Od tej pory mecz zrobił się naprawdę ciekawy i na swoją korzyść mogły rozstrzygnąć go obie drużyny. W 72 min blisko szczęścia był Rafał Kujawa, ale jego uderzenie o centymetry minęło bramkę Floty. Jeszcze bliżej powodzenia był Bartosz Romańczuk. Z rzutu wolnego trafił jednak w słupek. Ostatnią ;okazję łodzianie mieli w 84 min, kiedy uderzenie z dystansu golkiper gospodarzy wybił na rzut rożny.

W końcówce znów przycisnęła drużyna Floty. Na szczęście w bramce ŁKS bardzo dobrze spisywał się Wyparło.
Bartłomiej Pawlak
Fot. Maciej Stanik

Flota Świnoujście - ŁKS Łódź 1:1 (1:1) ;

Bramki: 0:1 Artur Gieraga (10), 1:1 Ensar Arifović (39).

Żółta kartka - Flota Świnoujście: Michał Ciarkowski, Charles Uchenna Nwaogu. ŁKS Łódź: Piotr Klepczarek.

Sędzia: Andrzej Meler (Bydgoszcz). Widzów 1 000. (PAP)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany