Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie żyje 62-latka. Lekarz szpitala wojewódzkiego przed sądem

Izabela Krzewska [email protected]
123rf.com
Rościsław B. choć dostrzega pewne błędy w leczeniu pacjentki, nie poczuwa się do odpowiedzialności. - Nie było mnie wtedy pracy - mówił.

Halina Ł. trafiła na oddział urologiczny szpitala wojewódzkiego. Kobieta przeszła zabieg leczenia wodonercza, ale według biegłych nie powinna. Miała infekcję, która po operacji się nasiliła. Ale lekarze nie zlecili wcześniej badania bakteriologicznego moczu, późniejsze niepokojące objawy ignorowali. Kobietę wypisano do domu.

- Żona wciąż narzekała na ból. Lekarze odpowiedzieli, że tak musi być, dostaje antybiotyk. Przejdzie - zeznawał wczoraj mąż zmarłej.

Ale nie przeszło. Kobieta kilkukrotnie zgłaszała się do poradni urologicznej. Z rany wciąż się sączyło. 62-latka dostawała coraz silniejsze antybiotyki. W końcu ponownie trafiła do szpitala. Chora lewa nerka miała być usunięta. Ale lekarze zrezygnowali. Mimo, że (jak ocenili eksperci), szereg objawów wskazywał na postępujące zakażenia posocznicą i rozwój ropni nerek. Mało tego, podczas sondowania prawej - doszło do zakażenia całego organizmu.

Ostatecznie lewa nerkę usunięto. Przez chwilę było dobrze. Ale stan kobiety się pogorszył. Zapadła w śpiączkę. Trafiła na OIOM. Ale zbyt późno. Zmarła 10 października 2013 r. Sprawa dopiero wczoraj trafiła na wokandę, bo śledczy długo czekali na opinie biegłych z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. A ta jest jednoznaczna. Popełniono szereg błędów, które doprowadziły do śmierci kobiety.

Prokuratura oskarżyła Rościsława B., lekarza prowadzącego. Do winy się nie przyznaje. Podkreślił, że nadzór nad pacjentką był prowadzony przez zespół kilkunastu lekarzy z oddziału urologii i intensywnej terapii. On był tylko asystentem.

- Kontrolę procesu diagnostyczno-terapeutycznego prowadzi ordynator oddziału i jego zastępca - podkreślał oskarżony przed Sądem Rejonowym w Białymstoku. - To oni podejmują decyzje o wypisie pacjenta. To z nimi są konsultowane decyzje o sposobie leczenia.

- Ci ludzie przerzucają się odpowiedzialnością - komentował syn Haliny Ł., w procesie - oskarżyciel posiłkowy.

Lekarz odpiera zarzuty biegłych. Przyznał jedno. Zabieg leczenia wodonercza powinien zostać odroczony. - Jeżeli by opanowano infekcję, nie doszłoby do tych przykrych powikłań. Może pani Halina był żyła - wyjaśniał oskarżony. Jednocześnie dodał, że to nie on przyjmował pacjentkę na oddział. Nie miał fizycznej możliwości zlecić badanie bakteriologiczne moczu, bo nie było go w pracy. Tj. przez połowę okresu objętego zarzutami.

Skrytykował też śledczych, że postawili zarzuty, bez pełnej dokumentacji medycznej Haliny Ł. i bez przesłuchania wszystkich lekarzy, którzy opiekowali się chorą. Kolejna rozprawa pod koniec marca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny