Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do jego Magnificencji Rektora Uniwersytetu w Białymstoku

Andrzej Lechowski - dyrektor Muzeum Podlaskiego
W budynku, który zdobi ten mural, zawarta jest historia białostockiej edukacji
W budynku, który zdobi ten mural, zawarta jest historia białostockiej edukacji Wojciech Wojtkielewicz
Panie Rektorze. To naprawdę jest zabytek. Ten budynek jest cenną pamiątką białostockiej oświaty i wymaga naszej wspólnej opieki. Nie możemy wiele wymagać od dewelopera. On zabytki, humanistykę i podobne dyrdymały może mieć w nosie. Ale innym głoszenie takich opinii nie przystoi.

Przymykam oczy i już tylko przy pomocy wyobraźni idę przez dawny Białystok. Z Lipowej skręcam w Nowy Świat. Po przejściu około 200 metrów skręcam w lewo. Na narożnych drewnianych budynkach tej ulicy czytam - Szlachecka. Teraz jeszcze prosto jakieś 100 metrów, ale już po prawej stronie widzę stojący przy skrzyżowaniu Szlacheckiej i Częstochowskiej okazały, murowany budynek gimnazjum Dawida Druskina. I tu koniec tej wyimaginowanej wędrówki. Przecież to nie są moje wspomnienia. Nie mogę znać tamtego Białegostoku, bo gdy on istniał to mnie jeszcze nie było. Ale przecież się staram. Chcę by czyjeś wspomnienia wpisały się w moją pamięć.

Z tego na wpół sennego chodzenia po dawnym Białymstoku wyrwał mnie Jego Magnificencja Rektor Uniwersytetu w Białymstoku prof. Leonard Etel. Przygotowując się bowiem do sprzedaży gmachu dawnego gimnazjum, w którym mieścił się ostatnio uniwersytecki wydział chemii, stwierdził Magnificencja arbitralnie, że to nie żaden zabytek. Że gmach był przebudowywany, że pomieszczenia pozmieniano, że jest lastriko i nie takie okna. Słowem - nic, jeno wielkie nic i nie pomaga temu nic, nawet sympatyczny mural z dziewczynką podlewającą drzewo.

No cóż. Można by odpowiedzieć Panu Rektorowi, że gdy zazdrosnym okiem patrzył na swojego kolegę w magnificencji, czyli na rektora Uniwersytetu Medycznego, to czynił to niepotrzebnie. Rektorat medyków, czyli pałac Branickich był znacznie częściej i skuteczniej przebudowywany, aż w końcu prawie całkowicie odbudowany niż Druskin. U Branickich też jest lastriko (!) nie mówiąc już o wymienianych oknach, kaloryferach itp.

Nawiążę do przywoływanego przeze mnie przed tygodniem apelu o konieczności debaty nad miejscowymi zabytkami sformułowanego przez Sebastiana Wichra i wyrażę smutną, ale prawdziwą, konstatację, że nie możemy wiele wymagać od dewelopera. On zabytki, humanistykę i podobne dyrdymały może mieć w nosie. Ale innym głoszenie takich opinii nie przystoi.

I jeszcze jedno. Jak zwykle przysłowiowym refleksem szachisty popisał się konserwator zabytków. Dlaczego czekał aż budynek będzie wystawiony do sprzedaży. Przecież o tym praktycznie wiedziało całe miasto już od kilku lat. Dlaczego dopiero teraz, w obliczu rysującego się zagrożenia rozpoczyna procedurę uznania go za zabytek? To wcześniej nim nie był? A jeżeli był to dlaczego nie został wpisany do rejestru 5, 10 czy 15 lat temu? Trudno mi pojąć te meandry myśli i kluczenie po zapisach paragrafów urzędowych magów od zabytków.

Ale wróćmy po tym gwałtownym przebudzeniu do Druskina. Kiedy dokładnie wzniesiono ten budynek nie stwierdziła nawet najlepsza w tej materii Małgorzata Dolistowska. Wywodzi jednak, że - sądząc po jego stylistyce - musiało się to stać w drugiej połowie lat 20. XX wieku. Sama szkoła powstała jednak wcześniej. Już w 1911 roku Dawid Druskin założył 4 klasową żydowską szkołę dla chłopców. Mieściła się ona jednak nie przy Szlacheckiej, ale przy Lipowej w kamienicy Rozenberga (dziś to numer 50). W szkole tej oprócz przedmiotów ogólnych - matematyki, geografii, historii, rysunków i gimnastyki uczono rosyjskiego, niemieckiego, francuskiego i łaciny. Wojna przerwał działalność szkoły. Ponownie uruchomiono ją w 1919 roku. W 1924 roku podniesiono ją do poziomu gimnazjum koedukacyjnego z niepełnymi prawami szkół państwowych. Znaczyło to tyle, że jej absolwenci mogli do szkół państwowych dostać się, co umożliwiało im zdawanie matury i dalszą edukację, tylko po zdaniu egzaminu. Ale mimo tego gimnazjum Druskina i tak cieszyło się zadłużoną renomą. Uznawane było obok gimnazjów Zeligmana oraz Gutmana za najlepszą niepubliczną szkołę w Białymstoku.

Ważne było też i to, że szkoła miała charakter otwarty. Uczęszczała do niej młodzież polska i żydowska. Odgrywała więc istotną rolę w asymilacji tej ostatniej, tym bardziej, że nauka odbywała się wyłącznie w języku polskim. Asymilacji tej sprzyjały też rozmaite formy życia szkoły. Istniały w niej aktywnie działające „Kółka samokształcenia”, które organizowały cykliczne posiedzenia. Uczniowie przygotowywali na nie całkiem poważne referaty. W wydawanym od 1925 roku szkolnym pisemku Nasze Ognisko, czytamy, że „na ostatnim posiedzeniu kółka humanistycznego referowała koleżanka Cytronówna na temat - Unia Lubelska”. Po jej wystąpieniu dyskusję poprowadził nauczyciel historii dr Kamieniecki. Na kolejnym spotkaniu inny uczeń mówił na temat „Rycerz polski na kresach wschodnich - według Pana Wołodyjowskiego Sienkiewicza, Marii - Malczewskiego i Mohorta - Pola”. Nieźle, prawda?

Wkrótce uczniowie wystąpili też do dyrekcji szkoły z propozycją, aby swoje wykłady w 1925 roku rozpoczęli nauczyciele. I one cieszyły się dużą popularnością wśród słuchaczy. W 1924 roku powstała u Druskina Samopomoc Uczniowska. Jej zadaniem było organizowanie korepetycji dla słabszych uczniów, a tym spośród nich, którzy byli ubodzy Samopomoc opłacała te dodatkowe zajęcia. W szkole działał też uczniowski teatr. To w nim pierwsze kroki artystyczne stawiała Sonia Nejmanówna, czyli późniejsza mega gwiazda Nora Ney. Dziś nawet nie jest patronką żadnej białostockiej ulicy (!).

W 1930 roku gimnazjum Druskina uzyskało pełne prawa państwowe. Tym samym zrównało się z renomowanymi państwowymi białostockimi gimnazjami. Grono pedagogiczne pod dyrekcją dr Arona Tillemanna stanowili wytrawni nauczyciele. Nie wymienię ich wszystkich. Wspomnę tylko Hirscha Pressa uznanego w mieście malarza i rysownika, który oczywiście uczył rysunków. Wspomnę też, że prefektem tej szkoły był ksiądz Aleksander Syczewski.

W 1931 roku nauczyciele gimnazjum zawiązali „Zrzeszenie Pedagogów”, które od tej pory zarządzało gimnazjum. Nie wiem, nie udało mi się odnaleźć informacji, czy nie było to spowodowane śmiercią Dawida Druskina. Szkoła pod nowym zarządem rozwijała się. W 1937 roku przy gimnazjum powstało Liceum Koedukacyjne. Obie szkoły miały określony humanistyczny profil.

Ten rozwój przerwała wojna i cały tamten świat dramatycznie przestał istnieć. Pozostały po nim w Białymstoku jedynie nieliczne pamiątki. Niestety większość z nich nie ma szczęścia do spadkobierców. Ci często zachowują się jakby odmawiali przyjęcia spadku. Ale gdy tak zachowuje się Uniwersytet to takie zachowanie musi budzić sprzeciw. Uniwersytet musi przecież sięgać wstecz, aby mieć siłę parcia do przodu. Ten białostocki dodatkowo przez całe lata korzystał z międzywojennej, a jeszcze i carskiej oświaty. Na Warszawskiej 63, o której ostatnio pisałem była żydowska Szkoła Handlowa, a później gimnazjum im Józefa Piłsudskiego. Prawnicy uniwersyteccy gospodarują w dawnym gimnazjum Puszkina, a w międzywojniu gimnazjum im księżnej Anny Jabłonowskiej. O fizykach z dawnej szkoły rzemieślniczej przy Lipowej 41 pisałem przed tygodniem. Nie myślałem, że w podobnym tonie przyjdzie mi pisać o Druskinie.

Panie Rektorze!. To naprawdę jest zabytek. Ten budynek jest cenną pamiątką białostockiej oświaty i wymaga naszej wspólnej opieki.

P.S. Zmagania z tym felietonem przerwał mi redaktor Tomasz Mikulicz pytając co ja na to, że przyszły właściciel Druskina skuje mural z dziewczynką, wklei styropian i namaluje dziewczynkę jak nową. Zuch! (A i dziewczynce ze styropianem będzie cieplej).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny