Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bulterierka postrachem osiedla. Sąsiedzi żądają odebrania psa właścicielowi

(lb)
Tak wyglądała Maja po napaści bulteriera. Miała zerwany pas skóry długości 40 cm i szerokości 7 cm.
Tak wyglądała Maja po napaści bulteriera. Miała zerwany pas skóry długości 40 cm i szerokości 7 cm. Łukasz Kasprzak
Siedmioletnia Mrówka, bulterierka należąca do mieszkańca Dąbrowy, dotkliwie pogryzła małego kundelka. 60 okolicznych mieszkańców podpisało się pod listem otwartym do policji i straży miejskiej, żądając odebrania psa właścicielowi. Argumentowali, że boją się o swoje życie i zdrowie. Groźny pies trafił do schroniska dla zwierząt, a jego opiekunem zajęła się widzewska prokuratura.

Jedenastoletnia Maja, mieszaniec kundelka i ratlerka, wyszła z panią na spacer przed blok nr 10 przy ul. Tatrzańskiej 51/53. Bulterierka zaatakowała ją przy drzwiach do klatki schodowej.

Pies wpadł do studni przy ul. Piasta-FILM

– Była bez kagańca, spuszczona ze smyczy, chwyciła moją sunię za bok i szarpała nią z całej siły – opowiada Krystyna Gimza, właścicielka Mai. – Prosiłam właściciela bulterierki, by pomógł mi uwolnić Maję. Nie reagował.
Obrażenia, jakie odniosła niewielka suczka, będą się goiły jeszcze prze wiele miesięcy. Ma długi na 40 cm i szeroki na 7 cm pas skóry oderwany od uszkodzonych mięśni i nerwów, a także parę mniejszych, kilkucentymetrowych ran. To cud, że przeżyła.
– Poinformowałam policję i straż miejską – mówi pani Krystyna.
Patrol przyjechał dość szybko. Była to już ich czwarta interwencja z powodu niebezpiecznego psa, jednak właściciel bulterierki nie wpuścił strażników do domu. Dwa dni później jego pies zaatakował labradora, przewodnika osoby niewidomej. Wcześniej – jak mówią sąsiedzi – poszarpał foksterierkę i sznaucera.
– Ten pan nie powinien mieć tak niebezpiecznego psa, bo nie potrafi się nim zająć – mówi lokatorka bloku nr 10. – Latem przywiązuje go na przykład bez kagańca na długiej lince do balkonu.
Po interwencji mieszkańców policja w asyście straży miejskiej zabrała psa i umieściła go w schronisku. Wczoraj rozmawialiśmy z jego właścicielem. Przyznał, że nie radzi sobie z opieką nad czworonogiem. Chce zostawić go w schronisku, bo, jak mówi, nie ma siły się nim zajmować.
– Mrówka jest łagodna wobec ludzi – powiedział nam. – Tylko wszystko, co na czterech łapkach, to jej wróg. Płacić za leczenie pogryzionych przez nią psów nie zamierzam, bo nie mam pieniędzy. Jeśli sąd tak zdecyduje, to najwyżej pójdę siedzieć. Siedziałem dziesięć lat, więc więzienie to mój drugi dom.
Grzegorz Kaczmarek, p.o. dyrektor łódzkiego schroniska dla zwierząt, podkreśla, iż pies trafił do schroniska ze złą opinią, po kilku dniach dał się jednak pogłaskać.
– Opiekuna dyskwalifikuje sposób, w jaki wychował psa – mówi. – Nie powinien zachęcać go do agresji ani tolerować pewnych zachowań. Co prawda zdarzają się psy chore psychicznie, ale to promil populacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany