- Wstawiłam auto do warsztatu na początku marca - opowiada łodzianka. - 13 marca mechanik zadzwonił i poinformował mnie, że auto częściowo się spaliło.
Jak się okazało, w oczekiwaniu na część potrzebną do naprawy, samochód wystawiono na zewnątrz. Po tygodniu, gdy zamówiona część dotarła, mechanik podniósł maskę i stwierdził, że spaliła się komora silnika. Kiedy - nie wiadomo.
Właściciel warsztatu napisał pismo do Compensy Towarzystwa Ubezpieczeń SA, w którym miał wykupione ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej, wyjaśniając, że auto paliło się na terenie jego zakładu. Samochód obejrzał rzeczoznawca, który wycenił stratę pani Doroty na 4700 zł. Wkrótce łodzianka otrzymała pismo z decyzją... o odmowie wypłaty odszkodowania.
"W sprawie brak jest dowodów, które pozwoliłyby przypisać Ubezpieczonemu winę za wystąpienie zdarzenia powodującego szkodę" - napisał Tomasz Urbański, inspektor do likwidacji szkód.
Zdaniem pracowników firmy Compensa, pani Dorota powinna udowodnić, że auto spaliło się z winy właściciela zakładu.
- Moim zdaniem, to nieuczciwe zagranie - mówi łodzianka. - Odwołam się od tej decyzji, a jeśli będzie trzeba - pójdę do sądu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Jan A.P. Kaczmarek nie żyje. By go ratować, córka wyprzedawała majątek
- Rozwiódł się z matką swoich synów. Aktor przyłapany na czułościach z nową ukochaną
- Zieliński zapomniał o synu? Gorzkie słowa syna muzyka po śmierci ukochanego wujka
- Tak malutkie dziecko Strasburgera traktuje 77-letniego tatę. Wydało się przypadkiem