Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Debata- miasto dla seniorów [VIDEO]

Redakcja
27 listopada odbyła się redakcyjna debata poświęcona problemom, jakimi żyją ludzie w zaawansowanym wieku.

Aktywność sprzyja zdrowiu. Zdrowie umożliwia aktywność.

W związku ze starzeniem się naszego społeczeństwa są to problemy, które przesuwają się do centrum społecznej uwagi. Staraliśmy się odpowiedzieć na pytanie, jak walczyć z tymi problemami, jak sobie z nimi radzić, jaką rolę w ich ograniczaniu spełniają inicjatywy mające na celu aktywizację seniorów.

W debacie uczestniczyli: Janina Tropisz - przewodnicząca Miejskiej Rady Seniorów; Barbara Jędrzejewska-Wysocka i Stanisław Średziński - członkowie Miejskiej Rady Seniorów; Magdalena Poulain - przewodnicząca Komisji Dialogu Obywatelskiego ds. Współpracy Międzypokoleniowej i Polityki Demograficznej, Jolanta Bilińska, rzeczniczka szpitala im. dr. Karola Jonschera; Dariusz Sobieski - psycholog z Fundacji Subvenio; Marek Chałas - prezes Fundacji Activus oraz Wojciech Kosakowski z Oddziału ds. Polityki Senioralnej, Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych UMŁ.

Poniżej przedstawiamy obszerne fragmenty debaty, którą prowadził Andrzej Gębarowski.


Kim właściwie jest senior?

Marek Chałas: Zacznijmy od zasadniczego pytania, ważnego dla naszej debaty, na które postaram się odpowiedzieć: kim właściwie jest senior? Odpowiedzi są różne. Ustawa mówi, że jest to osoba, która ukończyła sześćdziesiąty rok życia - i nic więcej. Ale już GUS w raporcie z maja tego roku, pt. Jakość życia osób starszych w Polsce, mówi, że są to osoby w wieku 65 i więcej lat. Z kolei Ministerstwo Zdrowia zdaje się uważać, że seniorzy to osoby w wieku 75 plus, bo dla nich są darmowe leki.

Fundusze hipoteczne skierowane są do osób w wieku 60-65 lat, taksówkarze dają zniżki dla wieku 70-75 lat, zaś darmowa komunikacja w miastach jest najczęściej dla osób w wieku 75 plus. A zatem istnieje pewien bałagan pojęciowy, który potem powoduje, że we wszelkich dyskusjach każdy mówi o swojej wizji seniora. Moim zdaniem, wniosek jest taki, że potrzebne są różne programy aktywizacji, skierowane do różnych grup seniorów. Czym innym jest pobudzanie wszelkiej aktywności, zarówno tej mentalnej, jak i ruchowej, czym zajmuję się w Akademii Seniora Activus, a czym innym jest sprawa opieki nad seniorami.

W praktyce mamy do czynienia z dwoma, a nawet z trzema pokoleniami seniorów i każde pokolenie ma nieco inne potrzeby. Mówi się też o trzecim i czwartym wieku. Jak sobie z tym poradzić? Osobiście jestem za następującym podziałem seniorów: aktywni (ang. activ), osłabieni lub słabnący (fragile) oraz niesamodzielni (dependant).

Ten podział, będący propozycją Komisji Europejskiej, ma w moim przekonaniu kapitalną zaletę: nie zawiera granic wiekowych. Taki podział uwzględnia na przykład aktywnego osiemdziesięciolatka, który obrusza się na określenie „senior”, bo się nim nie czuje. Stąd mój apel do władz miejskich, ale także ogólnopolskich: programy muszą być adresowane do konkretnej grupy seniorów. Inny program do osób aktywnych, całkiem inny do niesamodzielnych.

W obliczu nowych wyzwań: potrzebna fachowa pomoc.

Opiekunowie i podopieczni.

Stanisław Średziński: Kiedy kończymy 60 lat i moglibyśmy zbierać plony z tego, co przyniosło nam życie zawodowe, to nagle okazuje się, że nasz profesjonalizm staje się nikomu niepotrzebny. Przychodzimy do domu i pozostaje nam rola opiekuna osoby starszej - a my się na tym po prostu nie znamy. Całe życie robiliśmy coś zupełnie innego i nagle stajemy w obliczu nowej dla siebie sytuacji, często niewdzięcznej intymnie - bo na przykład będąc mężczyzną musimy się zaopiekować 85-letnią matką - i nie wiemy, jak się do tego zabrać. I tu jest ogromny problem braku pomocy - brakuje pomocy informacyjnej i edukacyjnej w postaci prostych instrukcji: jak obsłużyć taką osobę, gdzie się zwrócić o pomoc itd. Myślę tu również o terenowych ośrodkach opieki społecznej, gdzie użyteczne świeżo upieczonym seniorom informacje są słabo wyeksponowane albo w ogóle ich nie można znaleźć. Jest za to dużo mało użytecznych informacji o różnych imprezach.

Jolanta Bilińska: Reprezentuję Miejskie Centrum Medyczne im. Karola Jonschera w Łodzi. Jeden z naszych szpitali, przy ul. Przyrodniczej, posiada 75 łóżek, które są przeznaczone tylko i wyłącznie dla seniorów.

Jednak, jak Państwo wiecie, leczenie w szpitalu nie trwa zbyt długo - zwykle tydzień, najwyżej dwa tygodnie. I co dalej? Wyszliśmy z założenia, że potrzebna jest opieka skoordynowana, którą można byłoby zapewnić w domu dziennego pobytu. Dzięki temu, że otrzymaliśmy dofinansowanie z budżetu obywatelskiego - udało nam się i w styczniu nasz dom zostanie otwarty.

Jest to bardzo ważne, gdyż wielu seniorów nie chce przeprowadzki do tradycyjnego DPS-u; o wiele bardziej wolą pobyt w takim właśnie domu dziennego pobytu, gdzie nie tracą kontaktu z rodziną, a jednocześnie mają opiekę na najwyższym poziomie. W przyszłym roku od 7.30 do 17.30 będziemy w stanie zapewnić im opiekę specjalnych asystentów, pielęgniarek i lekarzy.

Miejsc będzie kilkanaście - w stosunku do potrzeb jest to może kropla, ale od czegoś trzeba zacząć. Jeśli formuła przyszpitalnego domu pobytu się sprawdzi, to zapewne inne placówki pójdą w nasze ślady. Inna nasza inicjatywa to pokoje dla seniorów, wyposażone przez pewną firmę z Łodzi. Znacznej, bo milionowej pomocy udzielił nam też Jurek Owsiak - wydaliśmy to na profesjonalne łóżka.

Co do sygnalizowanego tutaj braku informacji: my w każdą pierwszą sobotę miesiąca organizujemy spotkanie dla seniorów o charakterze medyczno-informacyjnym. Przychodzi na nie coraz więcej seniorów, są nawet panie w wieku 90 lat.

Podsumowując: każdy z nas, zaangażowanych w sprawy seniorów, może zrobić coś ważnego i pożytecznego w miejscu swojej pracy.

Życzliwie przez telefon.

Stanisław Średziński: Kiedy kończymy 60 lat i moglibyśmy zbierać plony z tego, co przyniosło nam życie zawodowe, to nagle okazuje się, że nasz profesjonalizm staje się nikomu niepotrzebny. Przychodzimy do domu i pozostaje nam rola opiekuna osoby starszej - a my się na tym po prostu nie znamy.

Całe życie robiliśmy coś zupełnie innego i nagle stajemy w obliczu nowej dla siebie sytuacji, często niewdzięcznej intymnie - bo na przykład będąc mężczyzną musimy się zaopiekować 85-letnią matką - i nie wiemy, jak się do tego zabrać. I tu jest ogromny problem braku pomocy - brakuje pomocy informacyjnej i edukacyjnej w postaci prostych instrukcji: jak obsłużyć taką osobę, gdzie się zwrócić o pomoc itd. Myślę tu również o terenowych ośrodkach opieki społecznej, gdzie użyteczne świeżo upieczonym seniorom informacje są słabo wyeksponowane albo w ogóle ich nie można znaleźć. Jest za to dużo mało użytecznych informacji o różnych imprezach.

Jolanta Bilińska: Reprezentuję Miejskie Centrum Medyczne im. Karola Jonschera w Łodzi. Jeden z naszych szpitali, przy ul. Przyrodniczej, posiada 75 łóżek, które są przeznaczone tylko i wyłącznie dla seniorów. Jednak, jak Państwo wiecie, leczenie w szpitalu nie trwa zbyt długo - zwykle tydzień, najwyżej dwa tygodnie. I co dalej? Wyszliśmy z założenia, że potrzebna jest opieka skoordynowana, którą można byłoby zapewnić w domu dziennego pobytu. Dzięki temu, że otrzymaliśmy dofinansowanie z budżetu obywatelskiego - udało nam się i w styczniu nasz dom zostanie otwarty.

Jest to bardzo ważne, gdyż wielu seniorów nie chce przeprowadzki do tradycyjnego DPS-u; o wiele bardziej wolą pobyt w takim właśnie domu dziennego pobytu, gdzie nie tracą kontaktu z rodziną, a jednocześnie mają opiekę na najwyższym poziomie. W przyszłym roku od 7.30 do 17.30 będziemy w stanie zapewnić im opiekę specjalnych asystentów, pielęgniarek i lekarzy. Miejsc będzie kilkanaście - w stosunku do potrzeb jest to może kropla, ale od czegoś trzeba zacząć.

Jeśli formuła przyszpitalnego domu pobytu się sprawdzi, to zapewne inne placówki pójdą w nasze ślady. Inna nasza inicjatywa to pokoje dla seniorów, wyposażone przez pewną firmę z Łodzi. Znacznej, bo milionowej pomocy udzielił nam też Jurek Owsiak - wydaliśmy to na profesjonalne łóżka.

Co do sygnalizowanego tutaj braku informacji: my w każdą pierwszą sobotę miesiąca organizujemy spotkanie dla seniorów o charakterze medyczno-informacyjnym. Przychodzi na nie coraz więcej seniorów, są nawet panie w wieku 90 lat.

Podsumowując: każdy z nas, zaangażowanych w sprawy seniorów, może zrobić coś ważnego i pożytecznego w miejscu swojej pracy.

Życzliwie przez telefon.

Wojciech Kosakowski:
Chciałbym Państwu powiedzieć o inicjatywie, realizowanej wspólnie z fundacją Subvenio. Chodzi o Telefon Życzliwości, który funkcjonuje trzy razy w tygodniu i każda osoba samotna, każda osoba starsza może zadzwonić i uzyskać potrzebne jej informacje, choćby z zakresu opieki społecznej czy form aktywności prozdrowotnej.

Co jest szczególnie cenne: informacji udzielają m.in. seniorzy, którzy pełnią w telefonie dyżury. Ich porady, przekazywane osobom w podobnym wieku i o podobnych potrzebach, są dobrze odbierane przez dzwoniących. Warto upowszechniać wiedzę o tym telefonie, zwłaszcza w kontekście sygnalizowanych tutaj deficytów informacji. Inny nasz projekt, który ma zaspokajać potrzebę informacji, to Łódzka Tytka Seniora z aktualną ofertą instytucji, urzędów, uniwersytetów trzeciego wieku. A ponieważ najważniejszą rolę informacyjną odgrywa teraz internet, prowadzimy kursy dla seniorów, aby nauczyć ich korzystania z zasobów sieci i zmniejszyć wykluczenie cyfrowe.

Dariusz Sobieski: Byłem jednym z pierwszych dyżurujących w Telefonie Życzliwości. Skąd w ogóle wziął się pomysł tego telefonu? Z doświadczeń nabytych w czasie funkcjonowania Telefonu Zaufania i Ośrodka Interwencji Kryzysowej. Otóż znaczna część osób dzwoniących do Telefonu Zaufania to byli ludzie w wieku lat sześćdziesięciu plus, którzy dzwonili właściwie po to, aby po prostu z kimś porozmawiać. To był ich podstawowy problem: że nie mają do kogo ust otworzyć. Taki problem występuje nawet w DPS-ach.

Inny problem, który chciałbym tutaj zasygnalizować, dotyczy osób zagubionych, którym z racji podeszłego wieku uciekł gdzieś współczesny świat i przestali rozumieć jego reguły. Młodsi ludzie, wychowani już w świecie cyfrowym, nie są w stanie zrozumieć takiej bezradności. I - jak to obserwuję - ci seniorzy nie mają się do kogo ze swoją bezradnością zwrócić, nie ma takiego miejsca. Nikt nie ma cierpliwości, żeby im te zawiłości współczesnego świata wytłumaczyć, żeby im ułatwić funkcjonowanie.

Postawmy na biblioteki, bo one są najbliżej naszych domów.

Stanisław Średziński: Poruszył pan ważną kwestię braku odpowiedniego miejsca. W czasach, kiedy pracowałem w domu kultury na Śródmieściu, w dzielnicy działało 35 placówek kulturalnych, teraz pozostały dwie. Ich rolę przejmują biblioteki - one są dość gęsto rozsiane i tam dziś przychodzą seniorzy. Nie tylko po to, żeby wypożyczyć książki, ale i po to, żeby porozmawiać. W związku z tym jest prośba do władz miasta, żeby te biblioteki doposażyć, żeby senior mógł tam się napić kawy czy herbaty, żeby mógł posłuchać radia.

Niektóre biblioteki wyszły już naprzeciw seniorom i na przykład starają się skupić ludzi o aspiracjach literackich, którzy piszą pamiętniki czy wiersze. Takie spotkania ludzi o podobnych zainteresowaniach spełniają nie tylko rolę kulturotwórczą, ale są też wspaniałą formą terapii. Postawmy zatem na biblioteki, bo one są najbliżej naszego domu.

Barbara Jędrzejewska-Wysocka: Oby tak było, że w każdej bibliotece pracują ludzie, którzy chcą współpracować z seniorami. Dobrym przykładem jest placówka przy ul. Zaolziańskiej, gdzie oprócz biblioteki działa centrum kulturalne, skupione na potrzebach seniora. Tam bez przerwy odbywają się jakieś imprezy, to miejsce naprawdę żyje. Ale jest też wiele innych bi-bliotek, gdzie nic się nie dzieje...

Dariusz Sobieski: Co do miejsca, to pewną rolę, co ciekawe, odgrywa nawet taka a nie inna dzielnica. Pracowałem w Ośrodku Interwencji Kryzysowej, który był aż czterokrotnie przenoszony z miejsca na miejsce. I gdzie był najlepszy kontakt z seniorami? Na osiedlu Nowe Rokicie, zamieszkanym w większości przez osoby dobrze wykształcone, bo tak ukształtował się w latach 60. ubiegłego wieku skład socjalny tego osiedla. To pokazuje rolę, jaka pełni edukacja.

Ach, ci panowie!

Dariusz Sobieski: Kolejna paląca kwestia, która wynika z moich doświadczeń jako psychologa, dotyczy braku aktywności mężczyzn w podeszłym wieku. Nawet na kursach komputerowych większość kursantów to kobiety. Panowie rzadko kiedy wychodzą z domu...

Jolanta Bilińska: Wychodzą! W minioną sobotę mieliśmy u siebie aż 80 procent panów. Jak się nam to udało? Było to na naszej imprezie z cyklu Integracja dla Zdrowia, na którą przychodzą całe rodziny, z młodzieżą i dziećmi, a zachętą dla panów były bezpłatne badania wykonywane przez lekarza urologa i innych specjalistów.

I to chwyciło: panowie najpierw się przebadali, a potem uczestniczyli w naszej imprezie. Na tym przykładzie widać, jak ważny jest dobry pomysł na wyciągnięcie seniora z domu. A jak już uda się go raz wyciągnąć, to następnym razem będzie o wiele łatwiej. Dotyczy to również kobiet. Ostatnio zaprosiliśmy dziewięćdziesięciolatki na imprezę Metamorfozy, gdzie specjalistki zrobiły im makijaż. Ileż było przy tym uśmiechów i radości! Wymyślając takie imprezy, warto wysilić wyobraźnię, bo w każdym z nas tkwi potrzeba odmiany.

Między pokoleniami

Janina Tropisz: Dla mnie najważniejszy jest problem stosunku ludzi młodych do seniorów i często spotykanego braku szacunku do starszej osoby. Jak to zmienić? Kluczowa byłaby właściwa edukacja, zaczynająca się od najmłodszych lat szkolnych. Trzeba uświadamiać młodym, że senior to taka sama osoba, jak inne, tylko starsza, o szczególnych, wynikających z wieku potrzebach, która inaczej się porusza i może trochę inaczej myśli. Dużą rolę powinny odgrywać lekcje z udziałem zaproszonych seniorów, którzy mogliby przekazać młodym swoje doświadczenia.

Barbara Jędrzejewska-Wysocka:

Często jest jednak tak, że próby takich międzypokoleniowych spotkań umierają już na etapie ich omawiania z dyrektorami szkół. Mnie odmówiono, gdy próbowałam namówić pewną panią dyrektor na spotkanie dzieci z weteranką, powstańcem warszawskim! Usłyszałam, że mają przecież nauczycieli historii i trzeba byłoby wpierw skonsultować się z kuratorium. Wszystko zależy więc od dobrej woli ludzi.

Magdalena Poulain: Obecnie realizowany jest w szkołach bardzo interesujący, międzypokoleniowy projekt Stowarzyszenia Hipokamp. Polega on na tym, że organizowane są specjalne lekcje, w czasie których seniorzy wspólnie z dziećmi omawiają temat, interesujący obie strony.

To może być na przykład dyskusja na tematy: kto to jest idol, kto mi imponuje, kto jest dla mnie autorytetem. Wypowiadają się starsi i młodsi, poznają nawzajem swoją argumentację, poznają swój sposób myślenia. Ten projekt jest dopiero w fazie początkowej, ale już widać wspaniałą rzecz: młodzi zaczynają się otwierać, natomiast starsi młodnieją - i to z każdą lekcją. Warto zatem upowszechniać te i podobne programy.

Korzystajmy z dobrych praktyk.

Magdalena Poulain: Ciągle zapominamy o tym, że mamy gigantyczne zasoby. Przez cztery lata funkcjonowania rządowego Programu na rzecz Aktywności Społecznej Osób Starszych (ASOS) wypracowaliśmy już wiele podręczników, sposobów działania, dobrych praktyk międzypokoleniowych - jest tego mnóstwo i tylko korzystać.

Tymczasem bardzo często jest tak, że ktoś przychodzi z nowym w swoim mniemaniu pomysłem, nie zadając sobie trudu sprawdzenia, czy naprawdę ten pomysł jest taki nowy i jak go można najlepiej zrealizować. Popatrzmy choćby na działania Oddziału ds. Polityki Senioralnej UMŁ - ile tutaj zostało wypracowanych dobrych praktyk, wartych powtórzenia. Nie wymyślajmy ciągle od nowa rzeczy już wymyślonych! Z powodzeniem funkcjonuje przywołany tutaj Telefon Życzliwości, a ciągle pojawiają się pomysły na jakiś nowy telefon zaufania... Wymyślmy lepiej rzecz naprawdę nową, a wtedy zrobimy krok do przodu.

Niestety, bardzo wiele organizacji podejmuje działania adresowane do seniorów bez odpowiedniego przygotowania. Czują taką potrzebę, ale nie wiedzą, jak wygląda praca z osobą starszą, czy to z osobą aktywną, czy niesamodzielną. Kuriozalny był dla mnie projekt, w którym młode osoby zadeklarowały, że one zrobią coś dobrego dla seniorów: mianowicie nauczą ich, jak być dobrym sąsiadem. Zadałam sobie pytanie, kto kogo powinien tego uczyć? Szkoda jednak marnować dobre chęci; dlatego warto byłoby organizować spotkania z tymi organizacjami, aby wyposażyć je w niezbędne kompetencje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany