MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dramatyczna sytuacja Widzewa

(bart) Ą
Akurat bramkarz Maciej Krakowiak tej wiosny stanął na wysokości zadania
Akurat bramkarz Maciej Krakowiak tej wiosny stanął na wysokości zadania paweł łacheta
Od czasu powrotu Widzewa pod 27 latach do ekstraklasy w 1975 roku ten klub znalazł się w największym kryzysie w historii. Owszem, przeżywał już kłopoty, jak choćby degradacje w 1990 roku, 2004 roku, 2008 roku, ale jakoś się podnosił. Spadek do I ligi w 2014 roku oraz w następnym sezonie degradacja do II ligi oznacza zjazd po równi pochyłej i wskazuje na kompletną niemoc sportową, finansową oraz organizacyjną.

A mówimy przecież o ostatnim polskim klubie, który wystąpił w fazie grupowej Ligi Mistrzów...

Gdyby klub dokończył rozgrywki nawet na miejscu spadkowym, byłaby szansa, że grałby w drugiej lidze i tak duże miasto jak Łódź zachowałoby miejsce w rozgrywkach na szczeblu krajowym w najpopularniejszej dyscyplinie sportu. Nawet ewentualny mecz z innym mistrzem Polski sprzed lat, zespołem Stali Mielec, byłby okazją do wspomnień.

Fatalnie zarządzany Widzew, będący w trakcie realizacji sądowego postępowania układowego, chroniącego spółkę przed upadłością, nie jest w stanie zagwarantować nawet tego. Rezygnacja Sylwestra Cacka z funkcji prezesa klubu jest jakby przyznaniem się do porażki, ale niestety nie rozwiązuje problemów własnościowych oraz spłacania należnych rat. To uniemożliwia przejęcie sterów w Widzewie przez kogoś bardziej kompetentnego i szybkie działania ratunkowe. Jak choćby staranie o licencję na występy w II lidze.

Nie ma co katować załamanych kibiców Widzewa deklaracjami Cacka podczas spektakli w Teatrze Nowym, Teatrze Wielkim przy akompaniamencie szwajcarskiej orkiestry, czy w jednym z kin, kiedy stawał się właścicielem RTS. Jak odbiegają tamte ambitne wizje podboju Europy od dzisiejszej smutnej rzeczywistości, widać gołym okiem.

Ale o jedno łodzianie mają prawo zaapelować. Skoro Cacek przejmował tak znany klub w sytuacji, kiedy był w ekstraklasie, miał unormowany budżet, to powinien go zwrócić, jeśli nie na tym samym szczeblu rozgrywek, to choćby na poziomie drugiej ligi. Tego wymaga elementarna przyzwoitość. Także biznesowa. Biznes ma prawo się nie udać, ale wyjść z tego wypada z twarzą. Nie zostawiać spalonej ziemi. Przecież oddanie trzech meczów walkowerem sprawia, że Widzew straci szanse na grę w II lidze. Choćby znalazł się jakiś szejk ze Zjednoczonych Emiratów, studiujący w czasach młodości w Łodzi, objął klub i zalepił budżetową dziurę Widzewa.

Lista błędów w ,,widzewskiej epoce Cacka’’ bije wszelkie rekordy. Ale kilka z nich ma swoje konsekwencje. Jak na przykład brak poparcia w wyborach na prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, legendarnego piłkarza Widzewa.

Piłkarska centrala patrzy teraz jak cały okręg łódzki, który u schyłku poprzedniego wieku był potęgą, a jeszcze w sezonie 2011/2012 miał w ekstraklasie trzy kluby Widzew, ŁKS i GKS Bełchatów, a dziś staje się futbolową prowincją. I to paradoksalnie wtedy, kiedy w Łodzi buduje się dwa stadiony piłkarskie.

Trenerskie wybory Cacka też mają swoje konsekwencje. Przecież kilku szkoleniowców, którzy pracowali w Widzewie w minionych o ośmiu latach, potrafiłoby bez większych problemów nawet utrzymać ekstraklasę, a z pewnością uniknąć spadku z pierwszej ligi (choćby Michał Probierz, Waldemar Fornalik, Czesław Michniewicz czy Radosław Mroczkowski), ale właściciel Widzewa wolał zmienić tych trenerów.

Głównym zadaniem Wojciecha Stawowego było sportowe ocalenie I ligi, co jak się okazuje po wynikach konkurentów, nie było tak trudne, jak sądzono. Ale jak szkoleniowiec doskonali naukę tiki-taki, zamiast dbać o wyniki i szukać nowych rozwiązań personalnych, to smutne efekty nie mogą dziwić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany