GKS-Widzew. W jakich humorach łodzianie pożegnają sezon 2018/2019?

Po raz ostatni na murawie

Przypomnijmy, że już w minioną środę podopieczni Jacka Paszulewicza rozegrali starcie ostatniej kolejki sezonu 2018/2019. Ulegli wówczas na stadionie przy al. Piłsudskiego Olimpii Grudziądz 1:2. Ten rezultat oznacza, że czterokrotni mistrzowie Polski mają już niezbyt wielką szansę na zrealizowanie swojego celu, czyli znalezienia się w tym roku na zapleczu ekstraklasy. Mamy dobrą pamięć, właśnie takie zadanie zostało postawione przed drużyną, której poprzednim szkoleniowcem był Radosław Mroczkowski.

Trudno o optymizm

Raz jeszcze wypada powtórzyć - jeśli Widzew wygra mecz w Bełchatowie, a dziś Olimpia nie pokona w Grudziądzu Elany Toruń, to łodzianie znajdą się w pierwszej lidze. Trudno jednak być nawet umiarkowanym optymistą, jeśli wybrańcy Paszulewicza popełniają tak juniorskie błędy, jak choćby właśnie w starciu z Olimpią. To jest wręcz koszmarna wiosna dla Widzewa i tylko najwięksi optymiści mogą mieć nadzieję na happy end.

Niekorzystny bilans

W rundzie jesiennej w Łodzi padł bezbramkowy remis. Widzewiacy kończyli tamto spotkanie w dziewiątkę podwóch czerwonych kartkach, ale goście nie potrafili tego wykorzystać. Niedzielny mecz GKS i Widzewa będzie ich 22. oficjalnym spotkaniem (wliczając starcia w ekstraklasie, I i II lidze oraz w Pucharze Polski). Bilans jest korzystniejszy dla rywali z Bełchatowa (9 zwycięstw GKS, 7 wygranych Widzewa, 5 remisów). Widzewiacy zaledwie dwukrotnie cieszyli się z triumfu na obiekcie bełchatowian i to dawno temu - w 1989 roku w Pucharze Polski oraz w 1995 roku w ekstraklasie. To też powinno dobitnie uświadomić wszystkim, że GKS nie jest wymarzonym przeciwnikiem dla Widzewa.