MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak weterynarz uratował kota

(kz)
Gdy wszystkie służby odmówiły ratowania kota, Jarosław Balcerak zlecił akcję pracownikom Łódzkiego Zakładu Usług Komunalnych. Chciał za nią zapłacić.
Gdy wszystkie służby odmówiły ratowania kota, Jarosław Balcerak zlecił akcję pracownikom Łódzkiego Zakładu Usług Komunalnych. Chciał za nią zapłacić. Krzysztof Zając
Około godz. 8 pracownicy Łódzkiego Zakładu Usług Komunalnych ustawili podnośnik w parku im.H. Sienkiewicza i zdjęli z drzewa młodego kotka, siedzącego na konarze na wysokości około 7 metrów.

Tak zakończyła się 24-godzinna gehenna przerażonego kociaka i walka o jego życie, jaką stoczył Jarosław Balcerak, łódzki lekarz weterynarii.
- Kota usłyszałem- a potem zobaczyłem - w czwartek przed świtem, gdy spacerowałem w parku z psem - opowiada Jarosław Balcerak. - Najwyraźniej bał się zejść. Na wyższych gałęziach siedziały wrony, szykując się do zaatakowania osłabionego zwierzaka. Zadzwoniłem do straży miejskiej, prosząc o interwencję.

Gdy wszystkie służby odmówiły ratowania kota, Jarosław Balcerak zlecił akcję pracownikom Łódzkiego Zakładu Usług Komunalnych. Chciał za nią zapłacić.

Po awanturze, jaką urządził - jak sam przyznaje - pan doktor, strażnicy obiecali zająć się sprawą. Poradzili też kontakt ze strażą pożarną. Ale strażacy odmówili ściągnięcia kota.

Gdy późnym wieczorem J. Balcerak znowu wyszedł z psem na
spacer, kot nadal siedział na tym samym konarze. Wówczas weterynarz zadzwonił do Centrum Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Łodzi.
Dyżurny długo go przekonywał, że kot sam zejdzie, jak zgłodnieje.
- To bzdura. Jestem weterynarzem, zajmuję się zwierzętami
od wielu lat. Ten kot był sparaliżowany strachem. Siedziałby na drzewie, dopóki by nie zamarzł albo zadziobałyby go ptaki - przekonuje doktor J. Balcerak.

Rano, kiedy minęła już co najmniej dobavod chwili, gdy kot trafił na drzewo i nikt nie chciał mu pomóc, Jarosław Balcerak wziął sprawy we własne ręce. Zadzwonił do kierownika Łódzkiego Zakładu Usług Komunalnych i poprosił o "komercyjne" zdjęcie kota, czyli podstawienie podnośnika, za które zapłaci.

Gdy wszystkie służby odmówiły ratowania kota, Jarosław Balcerak zlecił akcję pracownikom Łódzkiego Zakładu Usług Komunalnych. Chciał za nią zapłacić.

Maciej Kozicki, kierownik robót ŁZUK, zjawił się na miejscu i po ocenie sytuacji rzeczywiście ściągnął ekipę z podnośnikiem. Rachunku nie wystawił. Jeu też zrobiło się żal kota. Ten zaś trafił w ręce Jarosława Balceraka, który zabrał go do domu.

Zamierzał złożyć skargę do prezydent Łodzi, gdyż uważa, że służby miejskie - poza ŁZUK - zachowały się w tej sprawie skandalicznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany